Niespodzianka, więc nic tu nie napiszę ^^
ST skończy się niedługo, ale nim to nastąpi...
~*~
Księga I:
Zjazd
Którędy wędruje zwierz dziki za wczasu
Losem popędzony, wiatr śmigał ku górze
Jak ptak śpiewający ku chmurze, przez róże
krwiste, pachnące, lipy i brzozy
A już tam w oddali - czy to rycerz sławiący?
Z daleka już widać tę zbroję szkarłatną
I hełm i miecz długi z pochwą brunatną
Hełm ów rycerz mocno dzierżył pod pachą
Pióro różane na czubie, życie by oddał za to
Ach! Cóż to była za pamiątka niezbędna jemu
O miłości przypomina i sercu wielkiemu
Które gdzieś tam nań czeka wytrwale
Na szczycie wieży wzdycha ospale
Zacne usta sercowane, miękkie jak aksamit
Lice blade, dłonie zgrabne, a gdy byli sami
Uda, och Boże! tak wspaniałe i miękkie
Gładkie, lekko drżące, krzyczące - "zdejmij ze mnie
te suknie, te jedwabie!" rzecz do pomyślenia
Ów nasz rycerz szkarłatny słabość ma do tego mienia.
Śni o nich w nocy, w dzień myśl go nie opuszcza
Wrócić już pragnie, gdyż już tam
czeka na niego i tęskni niemożliwie serca właściciel
Droższy mu bardziej niż sam Odkupiciel.
Herezja! O nie! Wybacz mu Panie!
Bo jest to czyste i prawdziwe, to jego kochanie.
Lecz nim nastąpi spotkanie ich rychłe
Rycerz szkarłatny: "Uch, ino tylko się wychylę
na zjazd rycerzów zdążyć ino muszę!
A potem do słońca mego od razu wyruszę!"
Popędził konia, ten pognał galopem
Wyleciał z lasu, przekłusował przez pole
Wiatr smagał rycerza po mądrej twarzy
Och! Gdyby wiedział, co się na przyjęciu zdarzy!
Lata długie nie widział on swych braci
Uśmiechnął się szeroko, cóż to byli za kamraci!
Szczenięce lata pamiętał z nimi doskonale
Jako giermkowie na dworze bawili się wspaniale
Damom dworu przypalając drogie spódnice
Bawiąc się w sianie, roztrzaskując donice
Ganiając konie, kradnąc ciastka ze spiżarni
Drogim mięsem karmiąc świnie, lecz to było dawniej.
Aż łza rycerzowi kręci się pod okiem.
I że znów ich spotka... Ach, cóż to będzie potem!
Jadło do rana, picie i gadanina
A na stole potrawy wszelakie, w tym ta baranina,
Którą lat piętnaście wstecz karmił świnki tłuste.
Zatarł dłonie, poklepał na piersi swą białą chustę
gotową już od rana, wjechał on do miasta.
Do nozdrzy dotarł uroczy zapach ciasta,
Które wieśniacy tak bardzo kochali.
Pozdrowił ich wszystkich, po czym jechał dalej.
Dwór Kim Namjoona wkrótce on ujrzał
Gdzie pono chłopcy piękni od zawsze mu służą.
Tyle opowieści się o tym już nasłuchał
Gdy po kraju za wojny cieniem się poruszał.
Wiedział, że drogi przyjaciel łobuzem już zostanie
Tym samym, co w lesie bez zgody płoszył łanie.
Odwiedzić go zapragnął, wybrał się od razu
Na spotkanie utęsknione już od długiego czasu.
I któż jeszcze tam będzie? Jiho mu drogi
Który na pierwszy rzut oka z twarzy zbyt srogi
Miłym i uroczym mężem się okazuje.
Sam żyć w zgodzie z wieśniakami on nakazuje
Gdyż lubi ich bardzo, plotki chodzą po kraju
Że z jednym, biednym chłopcem o północy w gaju
się spotyka. Cóż to są za opowieści!
Czy prawda, czy nie - w głowie się to mieści.
Nikt go nie atakował - to szacunek wielki
Rycerzem był on doskonałym. Nieraz takie męki
od choroby czy wojny przechodził ogromne.
A bohater nam wiózł im podarki skromne
Starannie schowane w torbie na końskim zadzie.
Swego lubego dziękował radzie
Za to, że nie zapomniał o trunku wspaniałym,
mocnym, bo w tym flakonie niemałym
Cała magia rodu Bang się kryje.
Toż to płynne złoto! Nie żadne pomyje.
Pochwalić się rycerz chciał tym zacnym dobrem,
Rychło przekroczył bramę, a panienka z koprem
w wątłych ramionkach skłoniła się nisko.
Imię rycerza zabrzmiało, wjechał on w ognisko
przyjacielskie. "Bang Yongguk!" - ktoś krzyknął
Chaos szybko zniknął.
Trąby złote zagrzmiały na dziedzińcu,
Koń naraz stanął przy wysokim młodzieńcu.
Yongguk zeskoczył, zbroja zadźwięczała,
Radość dookoła wnętrz rozbrzmiała niemała.
Wyleciał z bramy rycerz ów przyjaciel.
Blond włosy postawione, być i może na żel.
Uśmiech szeroki, ramiona już rozstawione
Ten tylko na to czekał - rzucił się w one,
Poklepał Namjoona po plecach, ramieniu,
Obecność taka ulgę przynosi sumieniu,
Gdy kamrat cię wita jak własnego brata,
I w progi zaprasza, a to nie zwykła chata
chłopa - to zamek! Jezu, nareszcie.
Yongguk odstawił na bok ciężki hełm, a po reszcie
rycerz jego drogi mówić nie przestawał.
Miljiona pytań na raz Bangowi zadawał.
Na niewiele z nich dane mu było poznać odpowiedź.
I tak wiedział, że wielka go czeka później spowiedź,
Gdyż wszyscy pragnęli poznać sylwetkę lubego
O miękkich udach i ustach jak puch, tak ważnego
jak Bóg, albo i bardziej. Szykował się mentalnie,
Pogładził gładką brodę, czuł się niefatalnie.
Zamek ten był ciepły i ładny, miły też w widoku,
Ściany zdobione, dywany drogie, a tam daleko wśród mroku
Wejście do lochów majaczyło. Zadrżał wnet nasz rycerz
Prowadzony na salony. Miecz odłożył i też
nie bał się o swoje życie - Namjoon przecież bliski mu.
Mógł bawić się w pokoju, pić i być zdrów.
Weszli do jadalni, ogień buchnął z komina,
Kilku postaciom siedzącym przy stole rozpogodziła się mina -
Poznali dawnego ziomka. Jiho krzyknął wesoło,
Wonsik aż ze szczęścia obiegł całe koło,
Minho poklepał się po zbroi, uniósł ręce ku górze,
YoungJin podniósł się z miejsca i rzekł w chórze:
"Bracie, jesteś już!", a Jungsu mu zawtórował,
Wielkich czynów za zachodzie od razu gratulował.
Tylko Seunghyun siedział cichy, markotny.
Zmierzył rycerza, a wzrok miał okropny,
Nie wstaje, wciąż siedzi, nie skinął nawet głową,
Namjoon wnet podążał za swą czystą mową:
"Usiądź, przezacny, czekamy tylko na ciebie!" - rzekł.
Pociągnął go w kierunku krzesła, prawie by klękł,
Ostatecznie jednak wstał - przeca był gospodarzem!
Yongguk odparł: "O odpoczynku marzę
i smakowitym obiedzie. Siądźmy już zatem!"
Namjoon westchnął nisko, zachwycony swym bratem.
A wszyscy umilkli. Wzniesiono potrawy wyczekiwane
Niektóre nie wszystkim nawet tak dobrze znane.
Z dalekiego zachodu przywiezione w księgach złotych,
Zapachem pięknym kusząc naszych rycerzów młodych,
Przeróżne kaczki, pieczenie ziemniaki i ryby,
Wszyscy naraz usiedli prosto, zupełnie jak gdyby
od lat piętnastu nie skosztowali mięsiwa.
Yongguk pomyślał: "To się dopiero gościna nazywa"
A potrawy wciąż napływały, wniesiono i jego trunek,
Który, jak pamiętacie, wiózł ze sobą na podarunek.
Otworzono butelkę, kielichy podniesiono szybko,
Zatopiono zęby w jedzeniu - zażenowanie znikło
już całkiem. Nawet Seunghyun się rozpogodził
Na ten trunek, co przecież nikomu nie zaszkodził.
Jedzono całe południe, pośpiech nie wskazany
Nad wieczerzem pilnował nasz gospodarz poszanowany,
Obserwujący z radością rycerza czerwonego,
W tej chwili bardzo z siebie zadowolonego.
A gdy jadła zaczęło powoli już brakować,
Wnet rycerze postanowili się miarkować.
Usta wytarłwszy z tłuszczu i białego wina,
Tak i pan ziemski - Minho, mówić już zaczyna:
"Bracie mój!" - tytuuje "Tak jak plotek nie słucham,
Ręce od rozgłosu umywam, zainteresowania nie szukam,
Tak wieści o tobie oczekuję ze szczerą ochotą.
Pociesz więc nasze uszy czcigodną cnotą,
Jaką są twe losy najnowsze!" - poprosił,
Ciekawość swą niekrytą naraz dumnie głosił
I odchylił się na siedzisku, wieczerzą zmęczony.
Yongguk natomiast wnet westchnął stęskniony
i odparł: "Słuchajcie moi mili, rzecz wygląda tak;
Przyjechałem tu na moment, wyruszę znów na znak
o świcie za dwa dni. Na powrót mój czeka
Anioł, nie człowiek, na rozłąkę narzeka.
Dusza ma raduje się na samą myśl o nim."
Namjoon zainteresowanym nań rzucił okiem
I odrzekł: "Panie, twój luby tu już znany!
Opowieści o nim po całym kraju takie przybierają stany,
Jakoby byli kochankowie, rodzina lub słudzy,
Lecz na jego standardy domowe aż nazbyt chudzy,
Dlatego rzadko w co wierzę, teraz mam ochotę,
Usłyszeć z pierwszej ręki jak wychwalasz tę cnotę,
O której legendy tutaj tylko docierają.
Panowie odstawią alkohol, chętnie posłuchają."
Yongguk aż spuścił wzrok swój zacny w dół,
Obie ręce zmęczone kładąc ponad stół
I skinął głową, spokojnie, jakby w zamyśleniu:
"Opowiadanie o nim nie istnieje w moim mieniu,
Nie jestem godzien. Ale jednak spróbuję,
Gdyż chęć waszą wiedzy wszelakiej szanuję,
Bom ja sam takową posiadam. Przechodząc więc do rzeczy,
Wiedzcie, że jest on szlachetniejszy od wszystkich waszych mieczy,
A twarz ma piękną jak jakiś kwiat rzadki,
Usposobienie i charakter całkowicie królowej matki,
Włosy jasne jak jutrzenka, rozwiane na czole bladym,
Tym ustom cudnym, dam głowę, się nie oprze żaden,
A już szczególnie nie ja. Taka jest ma niedola,
Gdy Anioł ten mnie swym cudnym głosem zawoła,
Dłonie smukłe wyciągnie tęsknie ku mym ramionom.
Jako ostatni w rodzinie nie podąża za koroną,
Uczciwie swą rolę przyjmując, aby przy mym boku,
Już na zawsze pozostać, tyle dni w roku,
Ile tylko będę w stanie mu poświęcić. Ale już wracając,
Nawet kobiety tak pięknych nóg nie miewają!
I, panowie drodzy, moi przyjaciele serdeczni,
Faktu tego nie będę przed wami ukrywać wiecznie,
Że uda jego dwa cuda jakieś przypominają,
Nad ich sławą damy dworu tamtejsze ubolewają,
A ja już niejedną łzę szczęścia nad nimi wylałem,
Nigdy nawet nie marzyłem, ba! nawet nie śmiałem
pomyśleć, że niegodne me usta się z nimi spotkają.
Palce zatwardziałe jakąkolwiek styczność zaznają
z nimi podczas nocy długich i mroźnych.
W momentach bezpiecznych, w momentach groźnych,
Zawsze przypomina mi się ich piękno i struktura,
Ale dość o udach. Teraz ta twarz, która
wspomniana przeze mnie już została. Tak piękna i młoda,
Usta błyszczące, w kształcie serca, jakby rzeźbione ze złota
lub dijamentu. A oczy jak dwie gwiazdy błyszczące,
W konstelacji rzęs wyjątkowo ginące.
Patrzą na mnie z takim szacunkiem i miłością,
Z której dumny żem, więc i ja ze wzajemnością,
Podziwiam to cudne oblicze, wybaczcie moi mili bracia!
Mam nadzieję, że zrozumiecie co to oznacza,
Że usta i białe dwa rzędy ząbków jego,
Do uroczego zwierzątka upodabniają lubego.
Puchate stworzenie, łagodne, świata ciekawe,
Sprytne i prześliczne, zajadające trawę
w spokoju.Tak panowie, tenże zacny Króliczek,
jak zwykłem go nazywać, piękniejszy od wszystkich księżniczek,
Książąt i dam dworu, wszakże was nie kłamię.
Chcecie dowodu? Ach, mam takie oto znamię
w postaci portrecika!" - i tu wyjął z woreczka,
Niewielki obrazek przedstawiający człowieczka
faktycznie urody niespotykanej, acz cudownej,
Która oddana w technice tak niezawodnej,
Że żywym się Wonsikowi obrazek zaczął wydawać.
Szczegóły widział takie, że mógłby on zdawać
z nich cały egzamin. Westchnął więc ochoczo,
Gdyż luby przyjaciela wyglądał faktycznie uroczo.
"Gdy byłem w tamtych stronach, tak więc znów słyszałem,
Poematy i pieśni, jakich przyjemności nie miałem
nigdy w życiu słuchać. Byłem oczarowany,
Musisz być przezeń naprawdę kochany!
Wybór miał ogromny, historii to aż mnóstwo,
O tym na przykład, że jakie zachodnie bóstwo
serce jego powzięło. A to ty, szczęściarzu!
Wypadałoby zamoczyć nareszcie pióro w kałamarzu
I historię waszą niezwykłą w końcu spisać,
By jak na dłoni było z daleka widać
waszą miłość głęboką. Może i ja się tego podejmę?"
Yongguk pokręcił głową: "Nie myśl, że cię najmę,
Nie mam zamiaru, wolę sam pieśni pisać,
Aby świętości tej przypadkiem nie zaniżać.
Wybacz, przyjacielu." - słaby uśmiech przyjął,
Wonsik podziękował. "O, naczynia dla nas myją!
Zaraz desery nadejdą!" - Namjoon zauważa,
Prawd swojego przyjaciela ani na moment nie podważa,
Bowiem znał jego kochanie, acz nawet za dobrze,
Ale nie chciał narażać go znowu na łez nieskończone morze
I poczucie fałszu. Zacisnął szlachetne zęby,
Nadeszły placki, rycerze znów jak sępy
rzucili się i jedli. Jedli jeszcze długo,
A gdy słońce znikło, pan zawołał: "Sługo!
Posprzątaj szybko, my jeszcze porozmawiamy!
W końcu tyle tematów razem posiadamy!"
A gdy skończył mówić, drzwi ciężkie trzasnęły,
Wszystkie głowy się podniosły - czyżby prawie przysnęły?
"A cóż to za maleństwo?" - rzekł gospodarz wesoło,
Ciche westchnienie wnet przetoczyło się w około,
Gdyż chłopiec ten wiosen miał zaledwie szesnaście,
Maleństwo niesłychane, z twarzy jakby czternaście
najwyżej. Urody pospolitej, acz interesującej,
W żadnym stopniu, jak to bywało często, zbyt nużącej.
Lica miał piękne, pulchne i rumiane,
Oczka małe, ciemne, Namjoonowi tak znane,
Bo widział je co noc, uśmiechał się na myśl,
Że i dzisiaj do jego komnat dane mu jest iść.
Dumny był on bardzo z tego swego pazia,
Który nie tylko życie dlań ciągle naraża,
Ale i niewinność. Kochany, słodki chłopcze!
"Jungkook, usiądź z nami." - poprosił. "Dobrze?"
Chłopiec z zaszczytu zarumienił się szeroko,
Nareszcie pan nie patrzył na niego tak srogo.
Przywitał się z rycerzami, każdemu skłonił nisko,
Po czym koło gospodarza usiadł bardzo blisko.
Ten poklepał po głowie, przedstawił kolegom,
Nie kryjąc zadowolenia, Yongguk widział to u niego
I cieszył się ogromnie - przyjaciel też kochany!
"Przyczynę twej gościnności chyba w końcu znamy!"
Minho swym rubasznym śmiechem wnet wybuchnął,
Oddechem pełnym trunku w twarze wszystkich chuchnął,
Lecz nikt się nie przejął. Wszyscy też się śmiali,
Bo naturę Kim Namjoona bardzo dobrze znali
i widzieli, jak bardzo on oddany,
Nikim, prócz maleństwa, od dawna nieskalany,
Płakać ze szczęścia zaraz zacznie gospodarz,
Otarli mu łzy, alkohol znów kazali podać.
Siedzieli jeszcze długo - pijąc i gaworząc,
Szczęście swe wśród ziomków na nowo mnożąc.
Nawet Yongguk swą tęsknotę odstawił na boki,
A gdy wieczór w końcu nad zamkiem zapadł srogi,
Tańce rozpoczęli, muzyka rozbrzmiała,
Bawił się nie tylko dwór, ale i wieś cała,
Bo panowie mężni gościli w te strony,
Który na co dzień pilnują przecież korony!
Okazja do zabawy więc wręcz doskonała,
Radość szalała dookoła wręcz niemała,
A gdy świt się zbliżał, goście ruszyli do komnaty,
I choć Yonggukowi już mieszały się światy,
Był szczęśliwy - miał przeca tyle powodów!
Cieszył się nieskromnie z tego zachodu,
Który uczynił, aby tu przyjechać. Zamknął swe powieki
I odpłynął od razu w świat snu tak daleki.
Bunny, kocham Cię za to XD Jest świetne, a Twoje pomysły chyba nigdy mi się nie zdzudzą. Czekam na księgę drugą.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wyróżniasz się wśród autorów polskich ficzków, używasz naprawdę zaskakujących form. I co najważniejsze - fenomenalnie Ci to wychodzi. Lecę wertować bloga i z niecierpliwością czekam na nowości.
OdpowiedzUsuńWłosy na żel mnie zabiły x.x
OdpowiedzUsuńJeju jak dawno mnie tu nie było! Tyle rzeczy do przeczytania! Dzisiaj ledwo co widzę na oczy ale jutro, raczej może dziś nadrobę zaległości ♡ mam pytanko usunęłaś partówkę BangLo? :o tą o uzależnionym Zelo.. blagam wróć mi ją xd
OdpowiedzUsuńGenialne..Śmiechłam.życze weny i czekam na następne.(n_n)
OdpowiedzUsuńHaha świetne <3
OdpowiedzUsuń