niedziela, 22 czerwca 2014

Slave (Rodział VI)

Autor - Yesung Oppa
Beta - nie :c
Ostrzeżenia - blowjob.


N/A:

A wakacje za pasem... Cieszycie się tak, jak ja? ^^




~*~




Człowiek absurdalny







Świąteczna ramówka KBS zawsze przynosiła ze sobą mnóstwo roboty. Nawet w dziale archiwalnym ludzie zostawali po godzinach, często do rana ślęcząc nad komputerami, ledwo powstrzymując się od chwilowej, krótkiej drzemki, której bardzo potrzebowali. Siwon co chwilę zerkał na swojego praktykanta, który przecież następnego dnia miał szkołę... A mimo to został, gdyż nie mógł sobie pójść, póki wszystko nie będzie gotowe. Było mu go ogromnie żal, ale nie mógł nic zrobić. Zresztą, bez JongUpa na pewno sobie z tym nie poradzą.
Koło szóstej, kiedy słońce powoli zaczęło wschodzić, nareszcie skończyli. Siwon wstał i rozprostował swoje zmęczone kości, nie marząc już o niczym innym, tylko o swoim ciepłym i wygodnym łóżku. Pożegnał się z przyjaciółmi i szybko sprzątnął papiery z biurka, ukradkiem zerkając przez okno. Pierwszy śnieg (najprawdopodobniej z deszczem) wylądował na parapecie, od razu topniejąc, jednak z czasem zaczął padać jeszcze gęściej i szybciej. Siwon westchnął cicho i wsunął ręce do kieszeni. To był moment w którym dotarło do niego, że już prawie od trzech tygodni nie widział się z Yesungiem. To nie była jego wina, praca za mocno go pochłonęła, jednak wciąż czuł się źle. Tancerz pewnie pomyślał, że mężczyzna dał sobie z nim spokój i całkowicie zapomniał o całej sprawie... A to naprawdę bolało. Choi pokręcił głową i chwycił płaszcz z wieszaka, kierując się w stronę wyjścia. Musi coś zrobić, dać mu jakiś znak, że wciąż żyje... Nie chciał go sobą męczyć. Domyślał się, że to by mogło się źle skończyć, dlatego dokładnie zastanawiał się nad każdym krokiem...
Tylko dlaczego to wszystko było takie trudne?
Miał jego numer telefonu, jednak nie wiedział, co z tym fantem zrobić. Zdecydowanie nie chciał go przestraszyć, Yesung pewnie poczułby się nie komfortowo... Dlatego nie zamierzał zadzwonić. Sms był bardziej neutralny, zawsze może powiedzieć, że znalazł numer przypadkiem... Chociaż na pewno i tak mu nie uwierzy.
Jednak za nim się za to zabierze, musi się wyspać i to porządnie. Już sama jazda samochodem w takim stanie była niebezpieczna, nie mówiąc już o tym cholernym śniegu... Siwon westchnął ciężko i przetarł oczy dłonią, uporczywie starając sie skupić na drodze. Kiedy jego życie się tak pokomplikowało...?




Z konsternacją wpatrywał się w smsa, dosłownie kilka słów, którego zamierzał wysłać Yesungowi. Teraz, w domu, po porządnym, kilkunastogodzinnym odpoczynku  dotarło do niego, że chłopak pewnie i tak mu nie odpisze. Będzie dobrze, o ile nie naśle na niego policji, ale mimo to Siwon czuł, że musi spróbować. W tym momencie wszystko zależało od jednego smsa. Jeśli go nie wyśle, będzie żałował tego do końca życia.
Tak więc uczynił, po czym odłożył aparat na szafkę nocną i wziął głęboki oddech. O tak, uspokój się. To najlepsze, co możesz teraz zrobić, Siwon. Nie mógł się powstrzymać, by co chwilę nie zerkać na ekran telefonu, czując w sercu rosnące zniecierpliwienie. Może było już za późno? Albo wciąż pracował? Albo...
Cholera.
Był w połowie głębokich rozmyślań, kiedy niespodziewanie jego telefon zabrzęczał. Choi czym prędzej rzucił się do niego i odblokował, widząc smsa od tancerza. Kolejny głęboki oddech i dopiero wtedy mógł się zmusić do tego, by go przeczytać:


Od: Yesung

"Czego ty ode mnie oczekujesz?"


Siwon zagryzł dolną wargę, wpatrując się w ekran telefonu. Dobre pytanie w odpowiednim momencie. Czego on mógł od niego chcieć? Za wcześnie na miłość, za późno na seks. Mężczyzna pokręcił głową i napisał szybką odpowiedź:


Do: Yesung

"Jeszcze jedno spotkanie, u mnie w domu. Proszę?"



To głupie. Na pewno się nie zgodzi. Nie ma szans, przecież to...



Od: Yesung

"Nie dasz mi spokoju, prawda?"




Siwon uśmiechnął się do siebie, po czym szybko odpisał:




Do: Yesung

"Przykro mi."




Od: Yesung

"Podaj mi swój adres."


Niemożliwe.
To się nie działo naprawdę...
Co go mogło do tego skłonić... I jakim cudem?
Choi nie chciał już nad tym dłużej myśleć. Czym prędzej wklepał adres swojego mieszkania i opadł na poduszki, jednocześnie przypominając sobie o tym, że jeszcze przecież musi wziąć prysznic...



~*~



Yesung zjawił się pod drzwiami mieszkania wyjątkowo szybko. Nie czekał nawet, aż Siwon otworzy przed nim do końca drzwi i wszedł do środka, powodując tym szerokie zdziwienie na twarzy mężczyzny.
- No co? - mruknął, jego głos był kompletnie pozbawiony emocji. - Nie mam za wiele czasu. Czego ode mnie chciałeś?
Siwon przyjrzał mu się uważnie. W butach z podwyższaną platformą wydawał się być wyższy od niego, ciemne, ciasne spodnie idealnie przylegały do jego nóg, a jeszcze ta prosta, biała koszulka i szary płaszcz...
- Pięknie wyglądasz... - szepnął, nim zdołał się powstrzymać. Yesung wywrócił oczyma i rzucił torbę na ziemię.
- Daruj sobie.
Ze wszystkich pokoi Yesung wybrał salon, to właśnie w nim się rozgaszczając. Opadł na kanapę, nogi przerzucił przez oparcie i westchnął ciężko. Posłał uważne spojrzenie gospodarzowi i uśmiechnął się tajemniczo.
- Wiedziałem, że jesteś uparty, ale nie sądziłem, że aż tak... Zakładałem, że dałeś sobie spokój.
Siwon uśmiechnął się półgębkiem i przysiadł na fotelu, opierając brodę na dłoni.
- A mimo to tu jesteś. Dlaczego?
- Bo to zabawne. - Yesung roześmiał się i odwrócił wzrok w ścianę. - Wiem, że im bardziej grzęznę w tej znajomości, tym większy błąd popełniam, ale cóż...
- Błąd? - Choi uniósł pytająco brwi, momentalnie siadając prosto. - Co masz na myśli?
Chłopak posłał mu niejednoznaczne spojrzenie i westchnął ciężko, zerkając ukradkiem na swoje paznokcie.
- Zmieńmy temat...
- Ale ja bardzo lubię rozmawiać o tobie.
Yesung zmarszczył brwi i ściągnął nogi z oparcia, uważnie wpatrując się w mężczyznę. W końcu odparł tajemniczo:
- Wiem. Dlatego nie mogę ci wszystkiego opowiedzieć...
- Powiedz mi chociaż, ile masz lat. - Siwon nie błagał. On zwyczajnie prosił, mając po prostu nadzieję na powodzenie. Yesung znowu zdawał się go czytać, marszczył brwi w tak charakterystyczny dla niego sposób, że Choi naprawdę zaczął bać się tego, do jakich wniosków dotrze.
- Dwadzieścia osiem. - odparł w końcu, a Siwon nie mógł się powstrzymać, aby nie wytrzeszczyć oczu.
- C-co? - niemożliwe. Był o całe dwa lata starszy od niego!
Yesung roześmiał się melodyjnie, jakby dokładnie takiej reakcji się spodziewał.
- Czyli jestem dla ciebie hyungiem~ Uroczo.
Mężczyzna nie wiedział już, co ma odrzec, dosłownie go zatkało. Poruszał ustami jak ryba wyjęta z wody, co nie uszło uwadze tancerza. Uniósł pytająco brwi i machnął dłonią.
- Nie przejmuj się. Wolisz nie wiedzieć, ile Heechul ma lat.
Może i faktycznie.
Był to jednak krok do przodu. Siwon zdecydowanie znajdował się na dobrej drodze do celu.
- Wracając do tego błędu...
- Nie. Nie wracając, Siwon. - chłopak wstał nagle z kanapy i spojrzał w kierunku wyjścia. - Wiesz, że powinienem teraz wyjść, prawda? I nigdy nie wracać.
Siwon pokiwał zdecydowanie głową.
- Ale tego nie zrobisz.
- Nie, nie zrobię. A wiesz, dlaczego?
Na to Choi nie potrafił już znaleźć odpowiedzi.
- Bo mi kogoś strasznie przypominasz... - Yesung przechylił głowę w bok i westchnął cicho.  - ...a jemu pewnie by się nie spodobało, gdybym po prostu wyszedł sobie bez pożegnania.
Wymienili spojrzenia, na ustach tancerza pojawił się lekki uśmiech. Siwon zmarszczył brwi, gdy ten podszedł bliżej, aż znalazł się niecałe dwadzieścia centymetrów od jego fotela. Wiedział, co zamierza zrobić. Jakby czytając mu w myślach roześmiał się cicho i sięgnął do paska swoich spodni, rozpinając go błyskawicznie.
- Jesteś niemożliwy.
- Absurdalny. - poprawił go nim opadł przed nim na kolana i oblizał się z zadowoleniem. Siwon odchylił głowę do tyłu, nie chcąc się przez tę krótką chwilę zastanawiać już nad niczym więcej. Poczuł przyjemny chłód na skórze, gdy jego członek został wyciągnięty na światło dzienne, a spojrzenie kocich oczu Yesunga w dalszym ciągu wywoływało u niego przyjemne dreszcze u podstawy kręgosłupa. Delikatnie skinął głową, gdyż widział, że tancerz jest już gotowy.
Brunet rozsiadł się wygodniej i pochylił głowę, składając lekki pocałunek na jego główce. Choi podniósł dłoń i wplątał ją w miękkie włosy chłopaka, podczas gdy ten wysunął swój język i zaczął zataczać nim powolne kółeczka. Choi wydał z siebie cichy pomruk aprobaty, z całych sił powstrzymując sie przed jakimś gwałtowniejszym ruchem. Nie chciał go do niczego przymuszać, nie musiał się przecież spieszyć...
Yesung zdawał się doskonale wiedzieć, czego ten od niego chce. Wciąż uparcie na niego patrząc otworzył szerzej usta i delikatnie się na nim zassał, z każdą mijającą sekundą robiąc to coraz mocniej i z większym wyczuciem. Jego oczy zaszły mgłą tak, że musiał je już przymknąć. Coraz bardziej brał go do siebie, starając sie ignorować jednocześnie odruch wymiotny, który mimo wszystko wkrótce się pojawił.
Siwon czuł samotną strużkę potu na swojej skórze, która leniwie spływała po jego czole i skroni. Nie wiedział, gdzie opadła, szczerze mówiąc to nie bardzo go to obecnie interesowało. Zacisnął drżące palce na włosach chłopaka prawie za nie ciągnąc, kiedy ten zaczął rytmicznie poruszać głową. Wciąż nie chciał mu zrobić krzywdy, dlatego początkowo jego biora pozostawały w miejscu. Yesung domyślał się jednak, że mężczyzna dosłownie nie mógł się już powstrzymać, więc poklepał go dłonią po udzie, dając mu tym gestem jednoznaczny znak. Nie jest z porcelany. Przecież się nie potłucze, prawda?
Na początku trudno im było się zsynchronizować. Choi wciąż był powolny i niezdecydowany, mimo tego cudownego ciepła i przyjemności, które skupiały wszystkie jego myśli. W końcu przestał się już dłużej powstrzymywać, jego pchnięcie było mocne i zdecydowane, a z ust wytoczyło się głośne, zadowolone warknięcie. Potem poszło już szybko, Siwon znalazł się w siódmym niebie szybciej, niż zamierzał. Yesung był cudowny. Tylko to jedno mogło podsumować wszystko, co przeżywał w tamtym momencie.
Z jeszcze głośniejszym jękiem doszedł prosto w jego śliczne, różowe usta i zacisnął mocno powieki. Jednym uchem słyszał, jak chłopak przełyka wszystko, wyciera usta dłonią i podnosi się na nogi, chichocząc cicho na jego widok. Dopiero po pewnym czasie uchylił lekko powieki, marszcząc brwi na widok tancerza, wciąż stojącego w jednym miejscu.
- Wiesz, jaka jest największa wada człowieka absurdalnego?
Choi mógł zmusić się tylko do tego, by pokręcić przecząco głową.
- Nie wie, czego chce. Jesteśmy okropni, gdyż żyjemy nieświadomie, nie mogąc się zdecydować, dokąd zmierzamy. Z jednej strony upieramy się, że Boga nie ma, a z drugiej zrzucamy na niego wszystkie nasze niepowodzenia... Czy to nie paradoks?
Siwon próbował wyczytać z jego słów drugie dno, coś co naprawdę chłopak chciał mu przekazać, jednak nie na wiele się to zdało. Westchnął ciężko i zapiął spodnie, przeczesując włosy palcami.
- Przyjdziesz jeszcze kiedyś?
- Będziesz tego żałował.
- Wątpię.
Yesung uśmiechnął się tajemniczo i spuścił głowę, idąc w kierunku drzwi. Wychodząc z salonu zatrzymał się na moment i odwrócił po raz ostatni w stronę mężczyzny.
- Jeszcze jedno... Nie musisz dziękować. Ale nie mów nikomu o tym spotkaniu.
To nie była prośba.



~*~



JongUp nigdy przedtem nie czuł się tak wykończony. Tego dnia, gdy tylko przekroczył próg szkoły zaczął żałować, że zgodził się na te płatne praktyki. Mógł je chociaż przełożyć na studia, kiedy skończy ostatnią klasę liceum i będzie mógł spokojnie zająć się czym innym, niż nauka do egzaminów końcowych, które spędzały sen z powiek reszcie uczniów. Jemu śniły się tylko cyferki magazynów i nazwy folderów, których obaj panowie Choi kazali mu się na początku praktyk nauczyć na pamięć...
Owszem, na brak pieniędzy przez to nie narzekał, jednak coraz częściej chodził zmęczony i przytłoczony pracą. Prawie co tydzień zostawał wieczorami, by pomóc dokończyć pracę szefom, chociaż wcale nie musiał. Miał po prostu za dobre serce, nie wspominając już o tym, że zdecydowanie nie umiał nikomu odmawiać...
Ten cholerny Kim Himchan...
Do niedawna soboty były dniami, kiedy mógł się spokojnie wyspać, a wieczorem pójść na miasto ze znajomymi i wrócić rano... Teraz całą noc siedział w garderobie klubu Horse&Turtle, przysłuchując się konwersacji kilku niepokojąco wręcz kobiecych pod każdym względem tancerzy... Jak on w ogóle do tego doprowadził?
Gdyby chociaż był tym gejem, można by było go jeszcze zrozumieć... Problem leżał w tym, że JongUp wolał cycki i to zdecydowanie. Nieważne, jak długie i zgrabne były nogi Himchana, jak seksownie wyglądały przewieszone przez oparcie fotela, jak bardzo go kusiły podczas występów starszego...
Musi przestać o nim tyle myśleć i skupić się na jakimś zdrowszym temacie... Na przykład o tym, jak on niby zamierza zdać tę klasę z takim trybem życia?
Odetchnął z ulgą dopiero na dużej przerwie, wchodząc do stołówki i widząc Minji, która siedziała samotnie przy stole i oglądała swoje paznokcie. Dziewczyna była jedyną osobą, z którą JongUp mógł naprawdę szczerze porozmawiać na wiele tematów, a chociaż znali się tylko od początku roku, chłopak miał wrażenie, jakby minęło co najmniej pięć lat. Szybko wiął jakąś kanapkę i jabłko, by po chwili przysiąść się do dziewczyny i westchnąć ciężko.
- Musisz mi pomóc.
Minji uniosła pytająco brwi i opuściła obie dłonie na stół.
- Uppie? To ty żyjesz?
- Bardzo śmieszne. - chłopak wywrócił oczyma i chwycił do rąk jabłko, oglądając je uważnie z każdej strony. - Bo ten... ja chciałem porozmawiać.
Dziewczyna zamrugała szybko powiekami, po czym nachyliła się mocniej w jego stronę.
- Jakieś problemy w pracy?
- Tak... znaczy nie. Nie do końca. - już sam zaczynał się gubić... - Ech. Może zacznę od początku, co?
I takim sposobem opowiedział jej o wszystkim, poczynając od nieszczęsnego wypadu do Horse&Turtle, a także o tym, co ze sobą przyniósł. Kiedy opowiadał o Himchanie, spuścił głowę we własne dłonie, a jego głos dziwnie zadrżał. Zignorował to, jednak wiedział, że nie uszło to uwadze Minji.
Ta wysłuchała go posłusznie do samego końca, a gdy skończył, odchyliła się na krześle i pokręciła z niedowierzaniem głową.
- I jak ja niby mam ci pomóc, co?
- Poradź mi, co mam robić! - jęknął Moon, odsuwając od siebie tackę z jedzeniem. Jakoś nagle przestał być głodny. - Wiesz, jaki ja jestem... Nie umiem powiedzieć "nie". Ale wiem, że powinienem, bo... bo...
- Myślę, że po prostu wyolbrzymiasz fakty. - przerwała mu gwałtownie, poprawiając się na siedzeniu. - Póki nic złego się nie dzieje, wszystko jest w porządku. Z tego co mówisz, atmosfera tam się wydaje całkiem fajna i nie powinieneś się martwić tym, że chodzisz w takie miejsca.
- Ale...
- JongUp. Zaufaj mi. To żaden wstyd.
Tak, Gong Minji doskonale wiedziała, co mówiła.
JongUp westchnął ciężko i przymknął powieki, próbując sobie to jakoś wszystko uporządkować w głowie.
- Chodź już. Zaraz będzie koniec przerwy. - dziewczyna wstała i wzięła do ręki tackę chłopaka, najwyraźniej zauważając, że Moon nie ma już najmniejszej ochoty na jedzenie. JongUp pokiwał głową, uważnie zastanawiając się nad całą sytuacją. Skoro Minji mówiła, że nie ma potrzeby tego zmieniać... Jakby nie patrzeć, przychodzenie tam było naprawdę fajne...
Tylko dlaczego miał wrażenie, że Himchan patrzy na niego nie w taki sposób, jaki powinien?
Nie chciał się już dłużej tym męczyć. Miał ważniejsze sprawy, na których musiał się skupić, bo inaczej faktycznie nie zda tej klasy, nie wspominając już o egzaminach. Chyba znowu będzie zmuszony poprosić o pomoc Minji w ogarnięciu chociaż części materiału... Czuł, że ją wykorzystywał ale była jedyną osobą w tej szkole, która na prawdę była gotowa mu pomóc we wszystkim. Nawet w piątkowe wieczory, kiedy powinna odwiedzić swoją dziewczynę i robić z nią rzeczy, o których JongUp nawet bał się myśleć...


A już następnego dnia była sobota i czekał go kolejny wypad z Himchanem do Horse&Turtle...
Wprost nie mógł się już doczekać.

2 komentarze:

  1. .... kiedy będzie kolejny rozdział ? ^^ Zaciekawiło mnie co będzie z JongUp'em XD
    Życzę duuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu nowy rozdział *o* Nie ukrywam, że po ostrzeżeniach miałam nadzieję na jakiegoś Himupa, ale i tak kochaam *o* Yesung jest taki tajemniczy ja chcę już wiedzieć co będzie dalej.. Weny~

    OdpowiedzUsuń