Beta - Nie
N/A:
A historia leży przede mną, nienauczona... </3
Przepraszam za zwłokę. Myślałam, że już nigdy tego nie napiszę, tyle rzeczy mnie rozpraszało...
No nic. Rozdział jest zaskakujący i po raz kolejny powtórzę - Yesung w tym opowiadaniu jest taki, jakim ja go widzę. Podobnie w ST, więc... Cóż. ^^
~*~
4.
Spektrum umysłu
Siwon widział wyraźnie, że chłopak czuł się w tej
sytuacji bardzo niekomfortowo. Może nie wykazał się jakoś
specjalnie tym, że zabrał go do najbliższej i jedynej w okolicy,
wciąż otwartej kawiarni, na całe szczęście już całkowicie
pustej, ale co innego mógł zrobić? Mały, lekko zaniedbany
lokal zdecydowanie nie był czymś, do czego pewnie przywykł ktoś
taki jak Yesung. No i najprawdopodobniej w ogóle nie smakowała
mu tutejsza kawa, gdyż prawie w ogóle jej nie tknął. Nawet
nie patrzył na Siwona, cały czas przeglądając coś na swoim
telefonie.
Od czego tu zacząć? Choi nie miał zielonego pojęcia, jak ma zbudować tę znajomość. Yesung wciąż był wyjątkowo tajemniczy, nawet gdy siedział przed nim w normalnych ciuchach i bez makijażu. Siwon po paru minutach głębokiej zadumy stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli spyta go o coś zupełnie neutralnego:
Od czego tu zacząć? Choi nie miał zielonego pojęcia, jak ma zbudować tę znajomość. Yesung wciąż był wyjątkowo tajemniczy, nawet gdy siedział przed nim w normalnych ciuchach i bez makijażu. Siwon po paru minutach głębokiej zadumy stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli spyta go o coś zupełnie neutralnego:
- „Yesung” to nie jest twoje prawdziwe imię,
prawda?
Chłopak nareszcie podniósł na niego swoje
kocie oczy i zamrugał ze zdziwieniem. Jego twarz nie wyrażała
żadnych emocji, chociaż musiał być bardzo zdziwiony tym
pytaniem. Czyżby to jednak nie było aż tak dobre posunięcie?
Siwon jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak skołowany.- Jesteś bardzo spostrzegawczy. - stwierdził po chwili, kąciki jego ust uniosły się lekko. - Rzeczywiście, która matka nazwałaby swojego syna „głos sztuki”?
- Artystka? - mruknął niemal natychmiast Choi.
- Albo idiotka.
Brwi Siwona powędrowały ku górze, Yesung jednak całkowicie zignorował ten gest. Westchnął cicho i schował telefon do torby, po czym sięgnął po filiżankę.Chwycił ją w obie dłonie, mocno zaciskając na niej palce, zapewne z zimna. Mężczyzna przez chwilę je obserwował, były zadziwiająco szczupłe i zgrabne, prawie jak u dziecka. Idealnie wypielęgnowane paznokcie, lekko zaczerwienione od mrozu opuszki... Siwon zdusił w sobie chęć ogrzania ich w swoich własnych dłoniach i odchrząknął cicho.
- W takim razie dlaczego „Yesung”?
Brunet pokręcił głową i odparł zagadkowo:
- A dlaczego nie? Pasuje do mnie, prawda?
- Czemu jesteś taki tajemniczy?
Jego śmiech był niesamowicie uroczy i przyjemny dla ucha. Siwon mimowolnie uśmiechnął się szeroko, chowając usta za swoją menu, by ten go przypadkiem nie zobaczył.
- Taką mam pracę.
- Reszta tancerzy raczej nie jest taka jak... ty.
Brunet niemal natychmiastowo spoważniał, marszcząc groźnie brwi.
- Ciekawe, skąd ty to możesz wiedzieć, skoro przychodzisz tylko na moje występy?
Cholera - jęknął w myślach, zaciskając mocno zęby. Yesung wykazywał się idealną wręcz dedukcją, zwracał uwagę na każdy szczegół, jego piękne oczy nie omijały niczego, nie wspominając już o łączeniu faktów w jedną całość. Gdzie on się tego nauczył? Siwon poczuł się jeszcze dziwniej, lekki dreszcz przebiegł mu po plecach. Jaka historia kryła się za tą jego twardą i cyniczną postawą? Czy zachowywał się tak przy każdym, kto próbował zyskać jego zainteresowanie? Zupełnie jakby stworzył wokół siebie gruby mur tylko po to, aby nikogo nie dopuścić do swojego serca... By nie zostać zranionym...
To śmieszne. Siwon przecież zdecydowanie w żaden sposób nie zamierzał go zranić.
- Dobra, zacznijmy inaczej. - pokręcił głową. - Nie zrozum mnie źle. Nie chcę cię do niczego zmuszać. Po prostu...
- ...zafascynowałem się tobą? Typowe. - Yesung wywrócił oczyma i odstawił filiżankę na stół. Choi odchylił się na krześle i westchnął ciężko.
- Nie, na litość boską...!
- O! Katolik na dodatek. Miło. - ten ironiczny uśmieszek sprawił, że Siwon miał ochotę już kompletnie nic nie mówić. Zamiast tego zaplótł ramiona na piersiach i wlepił wzrok w nadruk na koszulce bruneta. Postanowił poczekać, pomyśleć... Nad czym? Być może głównie nad tym, czy naprawdę opłaca mu się tutaj siedzieć. Wątpił, czy dojdą dzisiaj do kompromisu, najwyżej chłopak wyjdzie obrażony i już nigdy nie pokaże mu się na oczy. Dlaczego ta wizja wydawała mu się taka straszna?
... mięło dziesięć minut nim Yesung w końcu powiedział:
- Normalnie do tego czasu już byś wyszedł, zniechęcony moim charakterem.
- Dziwisz się? - Siwon prychnął, postanawiając pobawić się chwilę według jego zasad. Zdecydowanie nie zamierzał teraz wstać i wyjść, najpierw dowie się, o co w tym wszystkim chodzi.
- Zakładam, że powoli mnie rozgryzasz, prawda? - brunet westchnął teatralnie, rozkładając ręce. - Ale też jednocześnie myślisz, ze skoro wciąż tutaj wciąż siedzisz, to jesteś wyjątkowy. Czy to jedyny argument za tym, że powinienem się z tobą umówić?
Choi stanowczo pokręcił głową.
- Dobrze nam się rozmawia, prawda?
- Tak, wręcz cudownie.
Siwon roześmiał się cicho na tą przesyconą sarkazmem odpowiedź, po czym spytał:
- Ty naprawdę sądzisz, że wiesz, czego od ciebie chcę?
Yesung wzruszył ramionami.
- Wy wszyscy chcecie tylko jednego.
- Jesteś tego pewien?
Zaskoczył go ten przeuroczy i niesamowicie ciepłyt uśmiech, jakim ten go obdarzył.
- Naturalnie.
~*~
Jongwoon poszedł z nim wtedy do hotelu nie dlatego, że chciał. Był zmęczony po pracy, na dodatek zdecydowanie wolałby tego uniknąć, jednak zdawał sobie sprawę z uporu Siwona. Mężczyzna nie da mu spokoju, póki on sam się z nim nie prześpi. Zresztą, nie on pierwszy i nie ostatni. Po prostu nie chciał mieć kolejnego problemu na głowie, dlatego się na to w końcu zdecydował. Poza tym nie uprawiał już z nikim seksu od jakiegoś miesiąca, czy ktokolwiek przegapiłby taką okazję?
Wyraz twarzy Siwona wciąż pozostawał przyjazny i miły, jeszcze nie zepsuło jej czyste pożądanie, jakie brunet zwykł oglądać. Zachowywał się jak prawdziwy gentleman – otwierał przed nim drzwi, zapłacił za pokój i pierwszego wpuścił do środka.
To był naprawdę drogi hotel i pokój, należy wspomnieć.
Szczerze powiedziawszy Jongwoon wolałby jakieś bardziej przytulne miejsce, na przykład dom mężczyzny, jednak nie zamierzał narzekać. To i tak już więcej razy się nie powtórzy, prawda? Po co jeszcze miał się do niego wpraszać? Nie chciał, by ten pomyślał, że mu zależy.
Pierwszą różnicę zauważył już w momencie, w którym ten zapytał go o zgodę na dotknięcie go. Yesung zdziwił się okropnie, nikt nigdy nie zadał mu tego pytania... Prawie nikt. Zacisnął mocno zęby, po raz kolejny tego wieczora czując ogromny niepokój. Zniknął on jednak sekundę później za sprawą dużych, ciepłych dłoni Siwona, które niespodziewanie znalazły się na jego biodrach i miękkich ustach, smakujących kawą z cukrem. Były przepyszne i cudownie skrojone, pasowały do warg bruneta wręcz idealnie... Przypadek? Jongwoon westchnął cicho i przysunął się do niego jeszcze bliżej, mimowolnie chcąc jeszcze więcej jego cudownego dotyku.
Przegapił moment ściągnięcia ubrań, zbyt zajęty gorączkowym oddawaniem pocałunków. Jego twarz dosłownie płonęła żywym ogniem, ręce mężczyzny przeniosły się na nagie uda bruneta. W tym momencie już nie zamierzał go zatrzymywać, sam zbyt mocno wkręcił się w tą nielogiczną grę. O dziwo niekoniecznie już mu zależało na wygranej. Siwon mógł go przejrzeć, wniknąć w jego umysł, wyczytać wszystko... W tamtej chwili naprawdę nie miał nic przeciwko. Chociaż pewnie potem bardzo by tego żałował...
Po raz pierwszy on sam dał się całkowicie ponieść emocjom. Pot spływach po ich rozgrzanej skórze, ciała zetknięte były ze sobą tak blisko, jak tylko mogły. Jongwoon już nawet nie czuł bólu, a przynajmniej nie przejmował się nim. Ta chwila mogła się nie kończyć, była czymś, czego brunet zdecydowanie potrzebował od miesięcy... Wielu miesięcy.
Na moment zapomniał. Poczuł się zaskakująco lekko, nic nie ciążyło na jego sercu, gdy tak cudownie zsynchronizował się z tym dopiero poznanym mężczyzną. Odkładali moment spełnienia tak długo, jak tylko mogli, nigdzie się nie spieszyli. Tym bardziej Siwon, z wyczuciem dotykając każdego skrawka ciała Jongwoona, podziwiając je jak artefakt na miarę Świętego Graala. Mistyczny kielich był niczym w porównaniu do wspaniałego, smukłego, wyćwiczonego ciała chłopaka, tak cudownie reagującego na każdy jego ruch i dotyk. Nie mógł uwierzyć, że jeszcze kilka dni wcześniej mógł go tylko oglądać z odległości kilku metrów, a teraz ma go całego dla siebie... leżącego przed nim i błagającego o więcej.
Noc wciąż była jeszcze młoda, gdy ta wyjątkowa chwila w końcu nadeszła. Siwon przykrył bruneta własnym ciałem, zamknął oczy i oddychał ciężko, ogarniające go ciepło było niesamowite. Schował twarz w jego gęstych włosach, ręce zaciskając na pościeli. Nie spodziewał się, że seks z nim może być takim przeżyciem... Nie, nawet nie umiał tego opisać. Musiał odsapnąć, złapać oddech...
Szybko przeturlał się na plecy, nie chcąc być zbyt dużym ciężarem dla zmęczonego ciała Yesunga. Ten wciąż jeszcze nie otworzył swoich oczu, jego usta były rozchylone, a policzki mocno zaczerwienione. Słodka strona chłopaka stanowiła dla Siwona coś zupełnie nowego, dotychczas widział go tylko jako seksownego tancerza (i kochanka), oraz prowokującego cynika... Był zdecydowanie człowiekiem o wielu twarzach, który nigdy nie przestanie zaskakiwać. Choi mógł być tego pewien.
Minęło wiele minut, nim Yesung w końcu podniósł się do siadu. Siwon wciąż obserwował go uważnie, praktycznie nie mrugając, by nie przegapić żadnego jego ruchu. Mógł policzyć wciąż jeszcze doskonale widoczne krople potu na jego szyi i plecach. Był zafascynowany tym, jak seksownie mruży oczy i przeciąga się szeroko, napinając wszystkie swoje mięśnie. Zdawał się kompletnie nie przejmować tym, że wciąż jest nagi – wyplątał się z pościeli, wstał i bardzo powoli podszedł do fotela, stojącego zaraz naprzeciwko łóżka. Choi uniósł pytająco brwi, jednak Yesung tylko pokręcił głową, po raz kolejny posyłając mu zagadkowy uśmiech.
- Powinieneś teraz ładnie podziękować, wstać i wyjść. - powiedział, nie spuszczając wzroku z twarzy Siwona. Ten podniósł się na łokciach i zmarszczył brwi.
- Naprawdę sądziłeś, że to zrobię?
- Cóż... Liczyłem na to.
Choi nie mógł się powstrzymać i parsknął cichym śmiechem. Ponownie opadł plecami na pościel i przetarł twarz dłońmi, intensywnie myśląc.
- Co tak inteligentna osoba jak ty robi w Horse&Turtle? - mężczyzna zaczął się zastanawiać nad tym, jakie wykształcenie miał Yesung. Sposób w jakim mówił, ten akcent, gesty i mądre oczy... Przecież wiele firm dosłownie biła się o podobnych pracowników. Dlaczego zamiast tego wolał swoją obecną pracę? Przeczuwał, że nie za szybko się tego dowie.
- Nie sądzę, abyś zrozumiał. - odparł, a gęsta grzywka po raz kolejny przysłoniła jego piękne, kocie oczy. - Twój umysł nie jest jeszcze gotowy na przyswojenie pewnych faktów. Myślę, że nigdy nie będzie. To odpowiedni moment, by nasze drogi się rozeszły, nie sądzisz?
Czyżby psychologia?
- Dlaczego nie możesz mi zaufać? - Siwon wciąż nie dawał za wygraną. - Przecież widzisz, że nie chcę dla ciebie źle...
Yesung poprawił się w fotelu i westchnął ciężko.
- Czytałeś kiedykolwiek coś Orwell'a?
Zdziwiony mężczyzna pokręcił niepewnie głową.
- To dobrze. Nie czytaj, jest beznadziejny. Gombrowicz ma o wiele lepsze pióro.
Literatura?
- Nie rozumiem...
- Niektórzy mówią, że nie powinno się ich porównywać. Traktują o różnych tematach, ich sposób pisania jest kompletnie inny... Narodowość, ilość dzieł, przekonania. Wszystko ich różni. A mimo to ludzie ich porównują, na podstawie własnego gustu śmią snuć teorie na temat tego, który z nich więcej wniósł do współczesnej literatury. Wiesz, dlaczego?
Po raz kolejny zaprzeczył.
- Bo w dzisiejszych czasach nikt nie ufa pisarzom. W każdym momencie może się okazać, że Gombrowicz nie był Gombrowiczem, a Orwell nie był Orwell'em. Podobno pisali to, co czuli... Gdyby jednak nagle się okazało, że to Gombrowicz napisał Folwark zwierzęcy, a Orwell Trans-Atlantyk, co byś pomyślał?
- ...byłbym zdezorientowany.
Yesung odchylił się na fotelu i uśmiechnął tryumfalnie.
- No właśnie. W końcu zrozumiałeś.
- Prawie. Wciąż nie wiem, co ma do tego Gombrowicz i Orwell...
Filozofia?
- Czyli jednym słowem... - kontynuował. - nie chcesz mi zaufać, bo boisz się, że jestem kimś innym, niż tym, za kogo się podaję?
- Dedukcja godna Sokratesa. - roześmiał się wdzięcznie, po plecach Siwona przeszedł znajomy już mu dreszcz. - Nie mogę być jednak twoim Platonem, przykro mi.
Czyli jednak – filozofia.
Choi usiadł i jeszcze raz zmierzył go wzrokiem, zastanawiając się, co ma odpowiedzieć. Ostatecznie jednak wybrał milczenie, przesuwając się na brzeg łóżka i wlepił wzrok w porozrzucane po podłodze ubrania. Nie miał ochoty jeszcze wychodzić. Gdyby mógł, spędziłby z nim jeszcze więcej czasu. Yesung zdecydowanie nie był po prostu zwykłym, ładnym tancerzem. Zaintrygował go, podobnie jak jego historia i ta bariera, którą wokół siebie budował. Siwon po raz kolejny podniósł na niego wzrok i westchnął.
- Rozumiem, że to jest równoznaczne z tym, że jednak nie dowiem się, jak brzmi twoje prawdziwe imię?
Brunet nie odpowiedział od razu. Zamiast tego wstał z fotela i podszedł do zdezorientowanego mężczyzny, by po chwili przysiąść na jego kolanach. Yesunga niesamowicie rozbawiła jego reakcja, wplątał więc palce w miękkie włosy Siwona i szepnął:
- Nie wszystkie marzenia się spełniają, panie Choi...
~*~
Mężczyzna jeszcze raz upewnił się, czy aby na pewno brunet śpi. Potrząsnął nim delikatnie, mruknął coś do jego ucha, jednak w odpowiedzi usłyszał tylko spokojny, jednostajny oddech. Z delikatnym uśmiechem podniósł się do siadu i ostrożnie wstał, podchodząc do drugiego końca pokoju, gdzie chłopak zostawił swoją torbę. W pomieszczeniu powoli zaczynało robić się jasno, więc nie miał trudności z dotarciem do niej i znalezieniem telefonu bruneta.
Wiedział, że nie powinien, ale już nic nie mogło go powstrzymać. Szybko odnalazł w kontaktach szukany przez niego numer, ignorując wiele tajemniczych nazw, na które natrafił po drodze. Dzięki niech będą Bogu za jego idealną wręcz pamięć. Powtórzył kilka razy ciąg licz, po czym odłożył torbę tancerza na swoje miejsce i wrócił do łóżka.
Nie sądził, że Yesung zostanie z nim na całą noc. Przyjemność obserwowania go podczas snu była wręcz bezcenna, nie wspominając już o momentach, kiedy przywierał mocno do jego piersi, jakby bał się czegoś (lub kogoś) w swoim śnie. Siwon nie miał serca go budzić, postanowił zostać z nim do samego rana. Kto wie, kiedy nadarzy się następna okazja? Przyciągnął go do siebie i okrył kołdrą jego nagie plecy, po czym wlepił wzrok w sufit i jeszcze raz powtórzył sobie w myślach jego numer, czekając aż poranne słońce całkowicie oświetli pokój.
~*~
Minho mógł już z całą pewnością stwierdzić, że jego przyjaciel był zakochany do granic możliwości.
Nie wnikał, jak to się stało. Domyślał się jednak, że miało to coś wspólnego z tym wieczorem, kiedy łaskawie zgodził się pójść z nim jeszcze raz do Horse&Turtle, a potem jak ostatni idiota po prostu go zostawił. Jednym słowem, to musiał być ten tancerz... A co za tym idzie – Siwon miał zdrowo przejebane.
Ze zmartwieniem patrzył, jak starszy nie może się skupić na swojej pracy, godzinami patrząc się beznamiętnie w sufit. To zaczynało być naprawdę niepokojące. Minho nie chciał, by Siwon miał złamane serce, co pewnie spotka go już niedługo. Oczywiście, próbował z nim o tym rozmawiać, jednak mężczyzna zbywał go machnięciem ręki, mówiąc tylko, że wszystko jest w porządku i ma pod kontrolą całą sytuację... Minho i tak mu nie wierzył. Mentalnie przeczuwał, że już niedługo zdarzy się coś złego lub potencjalnie niebezpiecznego dla zdrowia psychicznego przyjaciela.
Yesung na pewno ukrywał coś, czego Siwon po prostu jeszcze nie widzi. Jeśli chodzi o uczucia, umysł starszego z nich jest naprawdę ograniczony. Jako przystojny, dobrze zbudowany i nieźle zarabiający mężczyzna mógł mieć dosłownie każdego, jednak Yesung nie był każdym. To nie zadziała. Minho był o tym całkowicie przekonany.
Co mógł jednak zrobić? Siwon nie chciał go słuchać, a on go przecież do tego nie zmusi. Jedyne, co mu pozostało, to obserwować go uważnie i pilnować, by zdążył na czas ze swoją pracą, mając jednocześnie nadzieję, że się jednak poważnie myli...
Jak zobaczyłem, że dodałaś rozdział, aż mi łz do oczu napłynęły XDD
OdpowiedzUsuńMasz mnie po raz kolejny. Niszczysz mi życie.
Moje serce bije z prędkością światła ;;;
Nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawia czytanie opowiadań gdzie nie tylko widać talent do pisania ale przede wszystkim wiedzę. Bez ubarwionego języka, a jednak interesujące, mądre, bez lania wody, by popisać się "pseudo wiedzą". Moment zagadkowej rozmowy zaskoczył ale i ucieszył me humanistyczne serduszko.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Yesiu za to, w końcu ktoś kto potrafi zadowolić i jednocześnie pozostawić ten niedosyt, bo nie można doczekać się kolejnego rozdziału.
Czekam ze zniecierpliwieniem. ~ ♥
... Kurde no XDD ja chce dalsza część ^^ Na serio nie mogę się doczekać co to za tajemnica Yesunga i w ogóle.. choć z jego zachowania... nie mogę za dużo wydedukować XDD
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuużo weny twórczej i czekam na kolejny rozdział :*
Masz mi się zabrać za ostatnią część w tempie "migiem". Zobacz, po jakim czasie zaczęłam nadrabiać ficki, a 5-tki nadal nie ma! Karygodne! SKANDAL, PANI, SKANDAL!
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że zrobisz z Siwego takiego idiotę przy filozofującym Yesungu... Ale to rzeczywiście nadaje postaci Jongwoona cholernej głębi i tajemnicy. Aż chce się czytać dalej. Ciekawi mnie też, jaką rolę odegra w tym Minho... :3