Beta - Nie.
N/A:
Gdyby nie Himchan i Chunsa, to w życiu bym tego dzisiaj nie napisała... </3 Tak więc dziękujcie jemu.
Bety nie ma, przepraszam, nie mam już siły ;;
~*~
3. Kłamstwo
powtarzane wiele razy staje się prawdą
Charakterystyczny, niski pomruk wyraźnego niezadowolenia wydobył się z gardła Kim Kibuma, który dosłownie przed sekundą pojawił się w progu garderoby klubu Horse&Turtle. Jego ręce zadrżały niebezpiecznie, a twarz wyglądała tak, jakby zobaczył co najmniej ducha. Kiedy przestąpił kilka kroków do przodu wiadome już było, że zmierza w stronę niczego nieświadomego Himchana, bowiem blondyn prowadził właśnie wyjątkowo żywą dyskusję z Heechulem na temat jego ostatniego występu. Długie nogi tancerza, jak zwykle przerzucone przez oparcie fotela, sprawiały wrażenie jeszcze bardziej kobiecych, gdyż chłopak miał na sobie ciasne spodnie w biało-czarne pasy. JongUp czuł się nimi zaintrygowany. Jak facet może wyglądać w nich tak dobrze? A nie, wróć. To źle brzmi, zdecydowanie. Po prostu miał wrażenie, że wszyscy w tym pomieszczeniu byli wyjątkowo zadowoleni ze swoich nóg, Himchan szczególnie. Nie krył się z tym, wymachując nimi wesoło z oparcia fotela, wciąż nie zauważając stojącego nad nim z furią na twarzy Key.
- Kim Himchan. - zagrzmiał, marszcząc groźnie brwi.
Rzeczony blondyn przerwał w pół zdania i uniósł
wzrok ku górze, po czym uśmiechnął się ironicznie.
- Seryjnie Kibum, są skuteczniejsze sposoby na to, by
mnie przestraszyć. - odparł ignorując całkowicie jego mordercze
spojrzenie. - Chociaż z tą swoją zakazaną mordą jesteś już na
dobrej drodze.- Co to jest? - warknął, po czym zaplótł ramiona na piersiach.
- Ale co?
- Twoje buty.
Himchan, wciąż nic nie rozumiejąc, zerknął na swoje nogi i wzruszył ramionami.
- No, są nowe. Coś nie tak?
- Mam takie same.
Wszyscy w pomieszczeniu momentalnie umilkli, spoglądając ze strachem na dwie postacie, mierzące się zażarcie wzrokiem. JongUp domyślił się przez to, jak bardzo groźna była zaistniała sytuacja. Powietrze momentalnie zgęstniało, jednak żaden nic nie powiedział. Ciszę postanowił przerwać Taemin, wzdychając cicho.
- Chłopaki, dajcie spokój...
- Dlaczego, do ciężkiej cholery, kupiłeś identycznie buty, wiedząc, jak bardzo mnie to wk... Zaraz. - zmarszczył brwi. - Ty to zrobiłeś specjalnie!
Himchan poprawił się na fotelu i westchnął cicho.
- Uspokój się Kibum. Jesteś przewrażliwiony. Skąd miałem wiedzieć, że już takie masz?
- Może dlatego, że chwaliłem ci się nimi... dwa dni temu?
- Stary, ty ciągle kupujesz sobie nowe buty, już nawet cię nie słucham, gdy zaczynasz o nich napieprzać!
JongUp przełknął głośno ślinę. Zrobiło się jeszcze niebezpieczniej, napięcie między dwoma chłopakami było wyraźnie widoczne. Rzucił Taeminowi bezradne spojrzenie, na co ten wywrócił oczyma z poirytowaniem.
- Ludzie, błagam was...
- Albo je NATYCHMIASTOWO zdejmiesz, albo...
- ... co? Pobijesz mnie? - roześmiał się Himchan. - Wrzuć na luz, to przecież tylko buty!
- No ja mu naprawdę zaraz...
Nie dokończył, gdyż Heechul i Taemin zareagowali błyskawicznie, chwytając go pod ramionami i odciągając na bezpieczną odległość. Key zacisnął dłonie w pięści i przez moment próbował się im wyrwać, sycząc ciche przekleństwa pod nosem.
- Tak, tak. Ty jesteś jeszcze większym, Kibummie~ - zakomunikował Himchan, po czym zerknął na zegarek. - Och, wybaczcie. Muszę się już powoli przygotować do występu... Aha i zróbcie coś z nim. Nie wiem, podajcie coś na uspokojenie, czy coś...
Nie czekał na odpowiedź i momentalnie zniknął za drzwiami od swojej prywatnej garderoby. Dopiero wtedy Heechul i Taemin puścili wściekłego blondyna, który zatoczył się do tyłu i w ostatnim momencie (zaskakująco zgrabnie) złapał równowagę. Poprawił koszulkę i odchrząknął cicho, zerkając groźnie na JongUp'a.
- A ty co się tak gapisz? - warknął, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku drzwi ze swoim pseudonimem. - Dajcie mi wszyscy święty spokój.
Moon pokręcił z niedowierzaniem głową. Przez te trzy tygodnie zdążył się już przyzwyczaić do trudnego charakteru Key, chamskich komentarzy Himchana, ignorancji ze strony Heechula i chęci natychmiastowego ogarnięcia sytuacji ze strony Taemina. Jednak w ciągu ani jednej z tych sobót nie spotkał się z Renem ani razu, Himchan wyjaśnił mu, że to dlatego, iż chłopak nie ma jeszcze stałego kontraktu i, póki co, ma prawo uczestniczyć tylko w jednym, wspólnym występie raz w miesiącu (ku niezadowoleniu bywalców klubu. Blondyn stał się bardzo popularny, nawet jeśli większość z bywalców jeszcze nie znała nawet jego pseudonimu). Jongwoon... on wciąż stanowił dla JongUp'a zagadkę. Zwykle rozciągnięty niedbale na kanapie i czytający książki brunet rzadko kiedy zaszczycał go swoją uwagą. Jeśli już to robił, zwyczajnie uśmiechał się do niego miło, po czym wracał do lektury. Reszty widocznie to nie martwiło, jednak nastolatek czuł się z tym nieswojo...
Wywrócił oczyma i mocniej wtopił się w fotel. Nie, to zdecydowanie nie miało tak wyglądać. Nie wiedział, jaka siła zmusiła go tamtej pamiętnej soboty do wyjścia z domu i wpakowania się do auta Himchana, a także następnej i następnej... To było nienormalne. Wcale nie chciał się ponownie znaleźć w Horse&Turtle, nieważne jak wielką poczuł sympatię do tancerzy. Wciąż przecież był, na litość boską, hetero i nie zamierzał tego zmieniać, zdecydowanie... Nieważne, jak świetnie wyglądały nogi Himchana w tych spodniach...
Westchnął ciężko i po raz kolejny tego wieczoru zerknął na Jongwoona, pogrążonego w lekturze Krwi Elfów. JongUp ledwo kojarzył tą serię, nie mówiąc już o głównym bohaterze, jednak mimowolnie zanotował sobie w głowie, by ją kiedyś wypożyczyć. W końcu czytał Murakami'ego, musiał więc mieć świetny gust, jeśli chodzi o książki.
Szelest kartek i cichy pomruk wyrwał go z zamyślenia. Zamrugał oczyma i zobaczył, jak brunet przysiada na brzegu kanapy i odkłada tomik na stolik. Następnie wstał przeciągając się szeroko i bezszelestnie ruszył w kierunku swojej garderoby.
Super. Czyli został sam z Heechulem i Taeminem w jednym pomieszczeniu... Niedobrze.
Odchrząknął cicho i już chciał zapytać, ile Himchanowi zajmą przygotowania i sam występ, jednak Lee ubiegł go, posyłając mu szeroki uśmiech.
- Zakładam, że będziesz chciał sobie pooglądać.
JongUp zamrugał ze zdziwieniem, nie bardzo wiedząc w pierwszym momencie, co odpowiedzieć. Taemin uznał to za potwierdzenie i wesoło zszedł z kanapy, podchodząc do niego i kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Masz szczęście, że znam miejsce z którego wszystko widać lepiej, niż możesz sobie wyobrazić.
Entuzjazm dosłownie z niego emanował. Nastolatek ponownie poczuł się bezsilny, kiedy ten chwycił go pod ramię i zaciągnął Bóg-wie-gdzie. Cholera, co tancerze z Horse&Turtle mają takiego w sobie, że nie potrafi im powiedzieć „nie”? Zagryzł ze zdenerwowaniem wargę, wlepiając wzrok w drzwi, które po chwili Taemin otworzył i wprowadził go do środka.
Znaleźli się w długim, całym pomalowanym na czerwono korytarzu. Z głośników przywieszonych do ścian ryczała muzyka, najprawdopodobniej Lady GaGa, jednak JongUp nie bardzo się na tym znał, więc nie wiedział na pewno. Gdyby chociaż to był Chris Brown albo Kanye West, pewnie poczułby się nieco lepiej...
Minęli toaletę, wyście do baru, aż w końcu dotarli do złotej kurtyny. Taemin stanął przed nią i położył palec na ustach.
- A teraz absolutna cisza. Nikt nie może cię usłyszeć, bo mi się oberwie... - szepnął ostrzegawczo, mrugając do niego z zadowoleniem. - Ja już pójdę. Wiesz, jak wrócić.
- Ale... - jęknął JongUp. Już miał powiedzieć, że wcale nie chce tu być i oglądać tego cholernego występu, że wolałby siedzieć teraz w domu i słuchać muzyki, ewentualnie odrabiać lekcje, jednak tuż za plecami poczuł lekkie poruszenie. Uśmiech na ustach Lee poszerzył się jeszcze bardziej, po czym chłopak skinął mu głową i zniknął w czerwieni korytarza.
Moon zmarszczył brwi i już chciał pójść za nim, kiedy usłyszał za plecami znajomą piosenkę. Przez moment zastanawiał się skąd ją może kojarzyć, w końcu jednak dał spokój stwierdzając, że musiał ją kiedyś usłyszeć w radiu. Niechętnie odwrócił się i rozsunął delikatnie kurtynę.
W pierwszym momencie oślepiły go światła, które rozbłysnęły tak jasno, że musiał cofnąć się gwałtownie. Kiedy jego oczy w końcu przestały łzawić i jak-tako się przyzwyczaiły, ponownie przysunął się bliżej i skupił na szczegółach: wypełnionym po brzegi ludźmi klubie, znajomej piosence rozbrzmiewającej dookoła, ciemnym parkiecie sceny i jednej, najważniejszej postaci w samym jej centrum.
Himchan.
Włosy blondyna zaczesane były do tyłu, miał na twarzy jeszcze mocniejszy makijaż, niż zazwyczaj. Zniknęły spodnie w czarno-białe pasy, na ich miejscu pojawiły się srebrne, przetarte w wielu miejscach i świecące w światłach reflektorów i do tego tak ciasne, że JongUp zaczął się zastanawiać, jak na Boga on może się w nich poruszać, nie mówiąc już o tańczeniu. Lekka koszulka pod kolor spodni opinała tors Kima, który posłał publiczności delikatny uśmiech, nim zaczął swoje show.
W tym momencie Moon już za żadne skarby świata nie mógł się zmusić do tego, by odwrócić wzrok. Jego oczy błądziły po tym niesamowitym widowisku, a on sam nie dowierzał, że coś takiego może mu się tak bardzo podobać. Czy to dlatego, że znał już tancerza osobiście? Możliwe. W każdym razie skupił się jeszcze dokładniej na jego ciele, które poruszało się rytmicznie, wywołując zadowolone pomruki wśród mężczyzn na widowni. W końcu nadszedł ten moment, w którym chłopak zrzucił z siebie koszulkę.
Mlecznobiały tors zachwycił publikę tak bardzo, że aż większość z zebranych nie potrafiła już normalnie usiedzieć w miejscu. JongUp zauważył pocącego się mężczyznę w czarnym garniturze, który usilnie próbował poluzować krawat. Bał się z powrotem zerknąć na blondyna, który teraz leżał na parkiecie wypychając biodra do góry, przy okazji zsuwając z siebie bardzo powoli spodnie. Wciąż nie mógł się jednak zmusić do tego, by zasłonić kurtynę i wrócić do garderoby. Jak on po tym wszystkim da radę mu spojrzeć w twarz i nie spłonąć rumieńcem?
A niech cię, Taemin.
Na szczęście dla niego występ zbliżał się ku końcowi. Muzyka powoli cichła, a Himchan podniósł się na kolana i ciężko dysząc rozglądał się po publiczności. W najmniej oczekiwanym momencie odwrócił głowę do tyłu i... posłał JongUp'owi zadowolony uśmiech.
Chłopak wytrzeszczył oczy i momentalnie odwrócił się na pięcie, chcąc jak najszybciej znaleźć się w garderobie. Jego twarz dosłownie płonęła żywym ogniem, chociaż nie miał pojęcia, jak to możliwe. W jego głowie kotłowały się pytania, na które odpowiedzi być może nie chciał nawet znać. Otworzył drzwi i wpadł do środka, ignorując zaciekawione spojrzenie Taemina. Wziął swój plecak i bez słowa wyjaśnienia ruszył w kierunku wyjścia... Potrzebował świeżego powietrza. I to w dużych ilościach.
~*~
Dwa tygodnie wcześniej
Jongwoon z szerokim uśmiechem podniósł się na równe nogi i szybko zniknął za kulisami. Przyszło dzisiaj jeszcze więcej gości, więc z oczywistych względów musiał zrezygnować z „osobistego” występu. Szkoda, bardzo to polubił. Reakcje niektórych mężczyzn były wprost przeurocze, aż dosłownie śmiać się chciało na samo wspomnienie. Westchnął cicho i przerzucił podartą koszulkę przez ramię, a następnie zabrał się za ściąganie z rąk skórzanych rękawiczek, kiedy usłyszał czyjeś chrząknięcie.
- Jasna cholera, Kibum. - warknął, odwracając się do tyłu. - Prawie zawału przez ciebie dostałem. Czy ja jestem Himchan, byś mnie tak straszył?
Key zmrużył oczy, patrząc na niego przenikliwie w kiepskim, czerwonawym przez kolor ścian świetle. Pokręcił głową i opuścił dłonie luźno po bokach, podchodząc do niego szybko.
- Nie pieprz. Chodź, muszę ci coś pokazać.
- Ale...
Nie doczekał się żadnych wyjaśnień. Kibum chwycił go za nadgarstek i pociągnął w kierunku złotej kurtyny. Nieźle już poddenerwowany zachowaniem przyjaciela Jongwoon zmarszczył brwi.
- Możesz mi powiedzieć, o co ci cho-
- Spójrz. - rozsunął nieco materiał i wskazał palcem na publiczność. - Poznajesz? Drugi rząd, piąty stolik.
Jongwoon mruknął coś pod nosem, ale posłusznie spojrzał w danym kierunku. Musiał mocno wytężyć wzrok, gdyż większość świateł wciąż nie była jeszcze zapalona. Rozpoznał jednak tą twarz... Usta, oczy, zaciekawione spojrzenie.
- Czy to...?
- Tak. To ten sam facet, na którym w zeszłym tygodniu pozwoliłeś sobie zatańczyć. - mruknął Key. - Zwróć uwagę na jego minę.
- O jasna cholera... - starszy chłopak podrapał się po szyi, nie odwracając wzroku od mężczyzny, który powoli podnosił się z miejsca i mówił coś do bruneta, który siedział obok niego. - Ale... to przecież nie musi nic oznaczać, prawda?
- Jasne. Ostatnim razem też się tak zaczęło...
Jongwoon rzucił mu mordercze spojrzenie.
- Kibum. Obiecałeś.
Młodszy widocznie się zmieszał, zasłaniając kurtynę.
- Sorry hyung. Zapomniałem. Ja po prostu... - spojrzał na niego poważnie. - Jak będziesz wychodzić z pracy, to uważaj na siebie. Kto wie, kim ten facet może być...
- Będę ostrożny. - odparł natychmiastowo, kiwając lekko głową. - Już umiem o siebie zadbać.
- Nie wątpię w to.
Brunet udał, że nie usłyszał sarkazmu w jego głosie, po czym odwrócił się na pięcie i bez słowa ruszył w kierunku pokoju. Tam spojrzał na resztę tancerzy, rozciągniętych leniwie na kanapach i ich nowego, stałego gościa – JongUpa, wciąż pewnie zastanawiającego się, co on tutaj do cholery robi. Szybko porwał swoją książkę ze stolika i zniknął za drzwiami garderoby szybciej, niż ktokolwiek zdążył zauważyć jego obecność.
~*~
- I co? Możemy już wracać do domu?
Minho poprawił krawat i zerknął niepewnie na swojego najlepszego przyjaciela. Spodziewał się jakiejkolwiek reakcji z jego strony, w końcu tancerz już zniknął za kulisami. Starszy Choi jednak wciąż siedział nieruchomo na fotelu, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Wywrócił oczyma i pomachał mu dłonią przed oczami.
- Halo! Pytałem się coś!
Siwon zamrugał oczyma ze zdziwieniem i rzucił mu nic nie rozumiejące spojrzenie.
- Mówiłeś coś?
Minho miał ochotę po raz kolejny westchnąć z poirytowaniem, jednak w ostatnim momencie się powstrzymał.
- Tak. Możemy już iść, czy masz tu jeszcze coś do załatwienia?
Miał szczerą nadzieję, że przyjaciel po prostu wstanie i pociągnie go w kierunku wyjścia. Nie podobało mu się to, jak patrzył na tego tajemniczego chłopaka przez cały występ. Bał się, że może mu odbić i zrobi coś głupiego, o ile zaraz stąd nie wyjdą. Siwon jednak tylko przełknął głośno ślinę i powiedział coś, czego Minho najbardziej się obawiał:
- Idź przodem, dogonię cię.
Zmarszczył groźnie brwi i natychmiastowo pokręcił głową.
- O nie, nie ma mowy. Wracamy do domu i to w trybie natychmiastowym.
Starszy odwdzięczył mu się podobnym spojrzeniem, prostując gwałtownie na fotelu.
- O co ci znowu chodzi?
- Posłuchaj. Wiem, że się powtarzam, ale znam cię i wiem, co zamierzasz teraz zrobić. Nie zajrzysz tam, nie pogadasz z nim i nie pójdziecie razem do łóżka. Po prostu... Nie i koniec.
- Wiesz Minho.... Gdybym to ja cię nie znał, powiedziałbym, że jesteś zazdrosny. - Siwon wywrócił oczyma i przeczesał włosy palcami. - Nie chcę iść z nim do łóżka... Znaczy, na pewno nie dzisiaj. Ja...
- Stary, to nie twoja liga, pogódź się z tym. - przerwał mu młodszy. - Możesz patrzeć do woli, ale na nic innego ci nie pozwolą.
- Skąd wiesz?
- Znam zasady.
Pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym szybko podniósł się z miejsca, posyłając mu ostatnie, obojętne spojrzenie.
- Ale ty też zawsze lubiłeś je łamać.
~*~
Kiedy Jongwoon w końcu wyszedł z klubu, było już dosyć późno. Zadbał o to, by wcześniej upewnić się, że na sali nie został nikt, kto mógłby wyraźnie na niego czekać. Odetchnął z nieukrywaną ulgą i poprawił plecak, po czym pchnął ciężkie drzwi i wyszedł na zewnątrz.
Nie spodziewał się, że będzie tak zimno. Chociaż do grudnia jeszcze daleko, przeszyło go mroźne powietrze, wnikając aż do wnętrza jego kości. Zadrżał i mocniej opatulił się cienką kurtką, która po południu była jeszcze wystarczająco ciepła. Westchnął i jeszcze raz uważnie rozejrzał się dookoła. Było ciemno, więc niewiele mógł już zobaczyć. Złoty neon z nazwą klubu zgasł wraz z odejściem ostatniego klienta, a lampy uliczne nigdy tutaj nie działały. Uroki dzielnicy.
Już chciał ruszyć w kierunku swojego samochodu, gdy poczuł lekkie poruszenie po swojej lewej stronie. Niepewnie odwrócił się w tym kierunku i ujrzał auto, którego wcześniej nie mógł dostrzec i mężczyznę, opartego o nie niepewnie. Mimo mroku był przekonany o tym, że to ten sam facet, o którym wcześniej rozmawiał z Kibumem. Niedobrze.
- Halo? - postanowił go zignorować i jak najszybciej dotrzeć do swojego samochodu. - Yesung tak? To ty?
Cholera! - mruknął w myślach. Jeśli zdoła mnie teraz zatrzymać...
- Czekaj! - usłyszał jak odpycha się od auta i biegnie po żwirze w jego kierunku. - Nie odchodź, chciałem porozmawiać...
- Odejdź, skończyłem już pracę na dziś. - mruknął chłodno nawet na niego nie patrząc.
- Ale...
- Słuchaj. - odwrócił się do niego przodem i zmarszczył brwi. - Nie będę z tobą rozmawiał, bo nie mamy o czym. Możesz sobie przychodzić na występy, ale poza nimi trzymaj się z dala ode mnie.
- Dlaczego? - facet uniósł pytająco brwi. A niech to, dlaczego nawet w półmroku musiał wyglądać tak przystojnie... W tym momencie Jongwoon żałował tego, że na nim zatańczył. - W czym ci przeszkadza zwykła rozmowa?
Pokręcił głową i wyciągnął z kieszeni kurtki klucze od auta. Jego ręce okropnie drżały.
- Nie zrozumiesz. - odparł szybko, już na niego nie patrząc. - Ale nie rozmawiam z nieznajomymi, przykro mi.
- Siwon.
Ręka z kluczem zatrzymała się w połowie drogi do celu.
- ...słucham?
- Choi Siwon. Tak się nazywam. - powiedział z uśmiechem. - A ty jesteś Yesung... Widzisz? Już się znamy.
Jongwoon przymknął powieki i policzył w myślach do dziesięciu. To będzie o wiele trudniejsze niż sądził. Zdecydowanie o wiele. Ponownie zerknął na rozświetloną promiennym uśmiechem twarz mężczyzny i stwierdził ze smutkiem, że pewnie po raz kolejny nie będzie potrafił się oprzeć.
Jeej, dodałaś <3
OdpowiedzUsuńDzisiaj krótki komentarz, bo boli mnie głowa i ręka (bez skojarzeń, siedzę na fonie xD).
Po pierwsze- dalej nie znam B.A.P (jakoś tak wyszło xd), ale wyczuwam HimUp <3 Za dużo twoich ficków przeczytałam xD (Jakbyś się zastanawiała, kto ci ostatnio wejścia nabija- to ja xD Nudzi mi się noo~) No właśnie. Za dużo twoich ff. Po nich już wiem, że jeżeli chociaż do pewnego stopnia oddajesz ich charaktery, to jeśli kiedykolwiek zabiorę się za B.A.P, to na 99,9% zbiasuję Himchana xD
Okay, co tam dalej... Aha! Yesiek się Siwona wystraszył xD W sumie to się nie dziwię, czekał na niego pod klubem, w nocy... Brr .__.
Yeye miał już kiedyś podobną sytuację? I nie skończyła się ona dobrze? *majaczy jej się w głowie wspomniany przy pierwszym rozdziale KyuSung*
Proszę, powiedz mi, że nie zrobisz znowu z Kyu źródła wszelkiego zła ;_; On jest jak Hee, nieszkodliwy Q__Q
Cóż, obiecałam że sytuacji z Kyu póki co nie będę tłumaczyć, to wyjdzie w dalszych rozdziałach, obiecuję ^^
UsuńCo do B.A.P... DZISIAJ COMEBACKOWALI Z CUDOWNĄ PIOSENKĄ OD KTÓREJ SIE UZALEZNIŁAM I PIĘKNYM ALBUMEM WIĘC SERIO NIE WIEM NA CO CZEKASZ, OGARNIAJ ICH JAK NAJSZYBCIEJ ;_;
-Y.
[SPAM]
OdpowiedzUsuńWitaj!
Chciałbyś/chciałabyś zareklamować swojego azjatyckiego bloga i poznać inne? Nic prostszego, zgłoś się na:
http://azjatyckie-blogi.blogspot.com/
JAK MOGŁAŚ?! TAK TERAZ SKOŃCZYĆ, CO?! NO JA SIĘ PYTAM, JAK?!
OdpowiedzUsuńMasz mi to pisać dalej. Bezwzględnie. Jak nie, masz ode mnie porcję śmierci. I nie żartuję ^.-
Zawsze kończy w takich momentach ;__;
OdpowiedzUsuńW sumie przyzwyczaiłem się do tego ale chce więcej ;__;