Beta - niet.
N/A:
NARESZCIE, JEZU.
Od Wigiliji leżało nietknięte, nie mogłam się zmusić, by to w końcu skończyć...
No ale jest, yey.
~*~
2.Sidła
JongUp z całej siły starał się nie zerkać w stronę sceny. Domyślał się, że działy się tam takie rzeczy, które jemu samemu się nie przyśniły jeszcze nigdy. Słyszał muzykę, piosenkę której on sam przenigdy nie odważyłby się włączyć, a tym bardziej zgrać na swojego Ipod'a. Zacisnął zęby i wtopił się w jeden z najciemniejszych kątów, postanawiając zaczekać do końca występu, kiedy będzie mógł wymsknąć się z klubu i w końcu dowiedzieć się, o co w tym wszystkim miało do cholery chodzić. Niby od niechcenia przeglądał coś na telefonie, wzdychając od czasu do czasu. Co on tu w ogóle robił? Całe szczęście, że jeszcze żaden z tych zboczeńców do niego nie podszedł...
Z zamyślenia wyrwały go głośne oklaski i błysk świateł. Zamrugał gwałtownie powiekami i podniósł wzrok na publiczność. Większość mężczyzn miała czerwone z podniecenia twarze, jednak Moon raczej wolał nie wnikać w to, jaka była tego przyczyna. Powoli podniósł się na równe nogi i przeciągnął lekko w zamiarze ruszenia w kierunku wyjścia. Wydawało się to być prostym planem, gdyby nie tłum, jaki je oblegał. JongUp zmarszczył brwi na widok dziesiątek mężczyzn pchających się do środka, lub na zewnątrz, jakby to była sprawa życia i śmierci. Westchnął cicho. Nie ma szans, by się tam teraz znalazł w jednym kawałku. Czyli ostatecznie musi to przeczekać...
Ponownie pochylił się nad swoim telefonem, mając skrytą nadzieję, że Minho i Siwon jeszcze nie odjechali bez niego. Nie miał pojęcia, jak da radę wrócić do domu bez nich. Przecież nie może po nikogo zadzwonić, bo zaczęłyby się pytania, których wolałby unikać. Tak jest. Moon JongUp był jak najbardziej hetero i wszyscy o tym wiedzieli.
- Hej dzieciaku... Pomóc ci w czymś?
Nastolatek niepewnie uniósł wzrok i zmarszczył brwi. Stał przed nim wysoki blondyn, po którego fryzurze, ostrym makijażu i ekstrawaganckim stroju poznał, że musiał tutaj pracować. Pokręcił gwałtownie głową i podniósł się z siadu w zamiarze jak najszybszego zejścia mu z oczu i zniknięcia wśród tłumu, nie przejmując się możliwością połamania wszystkich kończyn jednocześnie.
- Ej, nie uciekaj! - powiedział blondyn zanim jeszcze złapał go za łokieć. JongUp odwrócił się ze zdziwieniem w jego kierunku, próbując delikatnie wyrwać rękę wyrwać z jego uścisku. Bezskutecznie. - Co tu robisz? Pierwszy raz widzę kogoś tak młodego tutaj...
- Ja... to pomyłka. - mruknął na tyle głośno, by nieznajomy mógł to dosłyszeć. - Powinienem już iść, przepraszam.
Spodziewał się, że ten go puści. Niestety wciąż uparcie trzymał jego dłoń jakby to była sprawa życia i śmierci. Po chwili pokręcił głową, a na jego usta wkradł się słaby uśmiech.
- Nie sądzę, żeby tacy młodzi i śliczni chłopcy jak ty pojawiali się tutaj przypadkiem. - krew momentalnie odpłynęła nastolatkowi z twarzy.
O cholera jasna. Pedofil.
Spróbował się wyrwać jeszcze mocniej, jednak oczywiście nic to nie dało. Uśmiech blondyna poszerzył się nieco, ukazując białe zęby.
Chwilę później dotarło do niego, że jest ciągnięty przez niego długim, pokrytym białymi kafelkami korytarzem, a jego serce zaczęło bić mocniej ze zdenerwowania. Wciąż próbował się wyrwać i spierdzielać ile sił w nogach, jednak chłopak miał zadziwiająco dużą siłę jak na tancerza. JongUp zagryzł wargę, po czym otworzył usta by coś powiedzieć, kiedy usłyszał wesołe:
- To tutaj~
Jego oczom ukazały się niewielkie, złote drzwi z napisem „DANCERS”. Moon zmarszczył brwi, gdy blondyn bezpruderyjnie pchnął je i praktycznie siłą wprowadził go do środka.
To, co zobaczył, przekroczyło wszelkie granice jego wyobraźni.
Ukazało mu się przestronne pomieszczenie, którego ściany wyłożono tapetą w przyjemnym dla oka, jasnoniebieskim kolorze. Dębowa podłoga przypominała parkiet, chociaż większą jej część pokrywał puszysty, czerwony dywan. Wokół szklanego stolika stały trzy czarne, skórzane kanapy i dwa fotele do kompletu. Tuż za nimi znajdowały się kilka kolejnych drzwi, a na każdych z nich widniało czyjeś imię. Czyli osobiste garderoby każdego z tancerzy.
JongUp zagryzł delikatnie wargę, przyglądając się pięciu postaciom, które zajmowały niemal wszystkie miejsca na kanapach. Pierwszy z nich, wysoki i ciemnowłosy chłopak o niekończących się nogach siedział ze zmarszczonymi brwiami nad telefonem, bardzo agresywnie pisząc do kogoś smsa. Miał na sobie luźny, kremowy sweter i skórzane spodnie, zakończone dwoma niewielkimi, złotymi suwakami na nogawkach. Obok niego leżał blondyn, zajmując resztę kanapy, oparty głową o jego biodro. Nucąc coś pod nosem oglądał swoje paznokcie, poruszając nogą w wyimaginowanym rytmie. Ubrany był nieco bardziej ekstrawagancko niż brunet; w przydługą, pomarańczową bokserkę, obcisłe spodnie w panterkę i różowe martensy. Na następnej kanapie siedział po turecku drobny, jasnowłosy chłopak (albo może raczej chłopiec?) wyglądający z nich wszystkich na najmłodszego, a do tego na najbardziej kobiecego. Pochylał się nad jakimś zeszytem, gryząc niespokojnie końcówkę ołówka. W jego stroju najbardziej w oczy rzucała się srebrna, bogato zdobiona kurtka i czarne, podarte w wielu miejscach rurki. Nie zwracał on kompletnie uwagi na siedzącego obok chłopaka o brązowych włosach, który opierał się o jego plecy, nucąc pod nosem z zamkniętymi oczyma jakąś piosenkę, lecącą właśnie w jego słuchawkach. Na sobie miał zwykły, biały tshirt i niebieskie spodnie od dresu. Ostatnią kanapę niemal w całości zajmował chłopak o ładnej, pyzatej twarzyczce i ciemnych włosach, czytający właśnie jakąś książkę (JongUp nie mógł dostrzec tytułu, jednak domyślił się po okładce, że to Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland Murakami'ego. Nie, żeby sam to obecnie czytał, czy coś...). Ubrany był w krótkie, najprawdopodobniej dziecięce spodenki z motywem z Avengers, oraz białą, rozpiętą do połowy koszulę. Żaden z nich nie odwrócił się w ich stronę do momentu, póki blondyn za plecami Moona nie trzasnął drzwiami.
- Mam nadzieję, że to ty Himchan. - mruknął blondyn z pierwszej kanapy, nie zaprzestając oglądania swoich paznokci.
- No ja. Ale nie sam. - odparł natychmiastowo, kładąc dłoń na lewym ramieniu JongUpa. Ten zadrżał lekko, jednak był w takim szoku, że nie potrafił się nawet odsunąć.
W tym oto właśnie momencie pięć par ciemnych oczu skierowało się w stronę nastolatka, który zagryzł niepewnie dolną wargę i odwrócił wzrok w ścianę, zaczynając podziwiać jej interesującą fakturę i niespotykaną barwę.
- Kto to u licha niby ma być?
Himchan już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak po sekundzie je zamknął i spojrzał pytająco na nastolatka. Ten westchnął cicho. Najchętniej odwróciłby się na pięcie i wyszedł stąd najszybciej jak tylko potrafił, jednak ręka na jego ramieniu skutecznie mu to uniemożliwiała.
- Moon JongUp... - odparł słabo. Pięć par idealnie wystylizowanych brwi powędrowało ku górze.
- Co on tutaj robi?
- Stoi. Jesteś tak ślepy, że nawet tego nie umiesz wywnioskować, Kibum?
Blondyn natychmiast podniósł się do siadu, mierząc groźnie Himchana wzrokiem. Obaj tancerze przez chwilę po prostu patrzyli na siebie z nienawiścią, jednak po paru sekundach Kibum wzruszył ramionami, poprawiając swoją pomarańczową bokserkę.
- Póki nie jest jednym z tych napalonych, obrzydliwych facecików, to może sobie tutaj stać, nie mam nic przeciwko.
O Boże przenajświętszy, w co on się właśnie wpakował?
- No, to ślicznie. - burknął Himchan, po czym pchnął JongUpa w kierunku fotela. Sam usiadł na drugim, a raczej rozwalił się na nim, przerzucając długie nogi przed oparcie. - To co mi powiecie ciekawego, hę?
- Kim, widzieliśmy się niecałe dziesięć minut temu... - mruknął brunet znad telefonu, wciąż nie przestając pisać smsa. - Co w tym czasie mogłoby się tutaj stać?
- Jesteś nudny, Heenim. - Himchan wydął wargi i zaplótł ramiona na piersiach.
- Nawzajem, skarbie.
Moon po raz kolejny zadał sobie pytanie, gdzie on do ciężkiej cholery się właśnie znajdował...
- Na czym my tak w ogóle skończyliśmy rozmawiać, nim poszedłem obejrzeć sobie to napalone stadko, próbujące w przekomiczny sposób przedostać się do drzwi...? Ah, no tak~ - odwrócił głowę w kierunku bruneta o pyzatej twarzy, którą w tym momencie prawie całkowicie przysłaniała książka. - Świetny występ, Jongwoonie hyung.
- Wiem. - odparł lakonicznie, po czym przewrócił następną kartkę. Kibum wywrócił oczyma.
- Nic z niego dzisiaj nie wyciągniesz. Chyba znowu ma jeden z tych swoich humorków...
- Ta. Zauważyłem.
Jongwoon jednak nie zareagował na tą kąśliwą uwagę, na co Himchan westchnął ciężko.
- I staraj się być tutaj miły...
- Ty nigdy nie jesteś miły, Kim. Też bym nabrał podejrzeń. - rzucił chłopak ze słuchawkami, uśmiechając się tajemniczo do JongUpa.
- Prosił cię ktoś o zdanie, gówniarzu?
Kibum momentalnie wyprostował się i posłał Himchanowi kolejne, mordercze spojrzenie.
- Na twoim miejscu odzywałbym się trochę grzeczniej do Taemina, kretynie.
Ten westchnął teatralnie i wzruszył ramionami.
- Mamisynek.
- Um... - mruknął niepewnie Moon, spuszczając wzrok we własne dłonie. - Ja chyba serio muszę już iś...
- Nawet mowy nie ma, nigdzie nie idziesz! - oburzył się blondyn, momentalnie siadając prosto na fotelu. - Jeszcze ci nie przedstawiłem moich cudownych kolegów po fachu.
- Oh...
Posłał mu promienny uśmiech, po czym wskazał bruneta z telefonem i powiedział:
- Kim Heechul. Najstarszy z nas wszystkich, przez co ma tutaj tak dobrze, że cały dzień płaszczy tyłek przed telefonem i nas opierdala za to, że nie umiemy się ruszać. Ma dziwny pociąg do chińczyków i małych kotków... Nie, stop, źle to zabrzmiało.
- Zaraz oberwiesz. - odparł rzeczony chłopak, wzdychając cicho znad telefonu.
- Nieważne. - mruknął Himchan pod nosem, po czym wskazał palcem Kibuma. - Kim Kibum, znany szerzej jako Key. Jego hobby to malowanie paznokci, kupowanie butów i kłócenie się ze mną, z czego najwyraźniej jest bardzo dumny.
Blondyn uniósł jedną brew do góry, ale posłał JongUpowi miły uśmiech, na co Himchan roześmiał się cicho.
- Możesz być z siebie dumny, chyba cię polubił.
- Zamknij się.
Tancerz zignorował to i machnął brodą w kierunku milczącego chłopaka z zeszytem.
- Choi Minki, znany jako Ren. Najmłodszy z nas wszystkich, pojawił się tutaj w zeszłym miesiącu... No cóż, wciąż chodzi do szkoły, czego pewnie się domyśliłeś. Nie ma jeszcze własnych występów, ale pracujemy nad tym.
Ren podniósł łaskawie wzrok znad zeszytu i zamrugał powiekami. JongUp nie spodziewał się, że cokolwiek powie, dlatego zdziwił się, gdy nagle usłyszał jego głos.
- Cześć.
Po chwilowym szoku pokiwał głową i odparł:
- ...cz-cześć.
- No dobra. A obok siedzi Lee Taemin. Najbardziej agresywny tancerz z nas wszystkich, co chyba już dzisiaj zauważyłeś. - posłał mu zagadkowy uśmiech. - W zeszłym roku skończył szkołę, niedawno był jego solowy debiut. Od tamtej pory nie może się odpędzić od wielbicieli.
- A co, zazdrosny? - Taemin roześmiał się wesoło, wyciągając słuchawki z uszu i chowając je do kieszeni dresów.
- Chciałbyś, smarku.
- Himchan. - kolejne zimne spojrzenie Kibuma, które Kim oczywiście zignorował.
- No a na tej kanapie leży nasza gwiazdeczka. - dopiero te słowa sprawiły, że brunet podniósł oczy znad książki i zmarszczył brwi. - Kim Jongwoon, wielki Yesung, człowiek który powali na kolana nawet największego heteryka wśród mężczyzn.
- No bez przesady... - mruknął, odstawiając książkę na stolik. Tak, to rzeczywiście był Murakami.
- Nie bądź taki skromny, hyung! Przecież to wszystko prawda. Widziałeś jego ruchy? A te spojrzenia? Jezu, wszystkim na sali aż ślinka ciekła, no ja nie mogę...
Nastolatek chciał mu przerwać i powiedzieć, że w sumie nie oglądał występu, ale to pewnie nie było zbyt dobrym pomysłem, więc po prostu siedział i dalej milczał.
- W każdym razie, to on jest tutaj bossem a my jego wiernymi poddanymi... Przynajmniej taki był koncept występu. - westchnął i pokręcił głową. - Nie mogę się doczekać swojego solo. Może w końcu dostanę coś normalnego...
Nastąpiła nurtująca cisza, podczas której wszyscy patrzyli się prosto na Himchana, jakby oczekiwali, że powie coś jeszcze. Ten po paru sekundach w końcu zrozumiał o co im chodzi i zaklął soczyście.
- No tak. Jak zwykle zapomniałem o najważniejszym. - wstał i podszedł do JongUpa, po czym skłonił się nisko. - Kim Himchan we własnej osobie. Moje największe hobby to rozwiązywanie problemów, pomaganie Renowi w matmie, oraz ignorowanie Taemina i jego kąśliwych uwag.
- Ejże.
- Kibuma też.
Cała ta sytuacja była tak komiczna, że JongUp nie mógł się już dłużej powstrzymywać i uśmiechnął się szeroko. Na ten widok Kim wydał z siebie ciche „awww~” po czym odwrócił się twarzą do reszty.
- Wy to słyszeliście? To było takie uroooczeee...
- Ja nic nie słyszałem, bo jak zwykle darłeś ryja jak pojebany. - mruknął Key, natychmiastowo wracając do oglądania swoich paznokci. Widocznie zdenerwowany Himchan wyciągnął poduszkę spod tyłka Heechula i z całych sił rzucił nią w blondyna.
- A niech cię jakiś stary ajussi dostanie pod choinkę.
- Himchan, przegiąłeś.
JongUp wciąż uśmiechał się głupkowato, kiedy zaczęło do niego powoli docierać, że tu w sumie nie jest tak źle. Wciąż czuł się nieswojo w tym towarzystwie, lecz zrozumiał, że cała szóstka jest dla siebie jak najbliższa rodzina i mimo wszystko nie mogliby bez siebie normalnie egzystować.
W momencie, w którym w końcu oderwał wzrok od walczącej na połowie kanapy dwójki napotkał spojrzenie Jongwoona, który musiał na niego patrzeć już od paru ładnych minut. Uniósł pytająco brwi.
- Hej. - mruknął ze słabym uśmiechem. - Przyprowadził cię tu siłą, prawda?
Moon mimowolnie westchnął i słabo pokiwał głową. Uśmiech tancerza poszerzył się nieco, po czym odparł przepraszająco:
- Cały Himchan. - ponownie sięgnął po książkę i, jakby nigdy nic, zanurzył się spokojnie w jej lekturze.
~*~
Kiedy JongUp w końcu wyszedł z Horse&Turtle, był już prawie poranek. Oczywiście nie zrobił tego sam, gdyż Himchan oświadczył wspaniałomyślnie, że go odwiezie i nie uznaje żadnych sprzeciwów.
- Przecież nie mogę pozwolić, by taki słodziak włóczył się sam po ciemku... Tym bardziej w tej okolicy. - pokręcił głową i uśmiechnął się miło. A że JongUp nie miał już argumentów, to niechętnie się zgodził obserwując przy tym jak blondyn rozpromienia się jeszcze bardziej.
Już po chwili obaj siedzieli w eleganckim, zadbanym Audi Himchana, a nastolatek leniwie oglądał wschód słońca zza szyby. Wiedział, że ten praktycznie bez przerwy na niego zerka, co nie ułatwiało mu całej sytuacji. Po chwili namysłu wyjął telefon z kieszeni i zaczął bezsensownie scrollować twittera, starając się jakoś zignorować zachowanie starszego.
- To chyba tutaj... naprawdę mieszkasz w tej dzielnicy?
JongUp podniósł wzrok i rozpromienił się na widok swojego niewielkiego acz kochanego, pomalowanego na zielono domku. Pokiwał głową i jak najszybciej odpiął pasy.
- Cóż za zbieg okoliczności... ja też! Czemu jeszcze nigdy cię tu nie widziałem, co?
Moon zamrugał ze zdziwieniem, rzucając mu krótkie spojrzenie.
- N-naprawdę?
Himchan natychmiast pokiwał głową i przeczesał włosy palcami.
- W tym niebieskim, na samym rogu.
Matko kochana. To zaledwie trzy domy dalej! Nie, to zdecydowanie nie był przypadek. JongUp zaklął soczyście w myślach i pokręcił głową.
- Um... no to fajnie. Muszę się już zbierać, więc...
- Zaczekaj. - nim zdążył chociaż otworzyć te cholerne drzwi od tego cholernego auta, Kim złapał go za nadgarstek i posłał mu słaby uśmiech. - Skoro mieszkamy tak blisko, to aż żal byłoby z tego nie skorzystać, nie?
Brwi JongUpa bardzo powoli powędrowały ku górze. Czy on wie, na Boga, jak to zabrzmiało?
- Um...
- Za tydzień w sobotę pojedziesz ze mną do klubu, dobrze? - spytał wesoło. - Reszta naprawdę cię polubiła, więc nie sądzę, by to był wielki problem, żebyś wszedł tam za darmo.
Po raz kolejny nie mógł uwierzyć, że dał się w to wkopać. Jakim cudem on ma się znowu pojawić w gejowskim klubie i to całkowicie świadomie, na dodatek na prośbę jednego z tancerzy? Przecież to nienormalne... Przymknął powieki i policzył do dziesięciu, po czym odparł:
- Ch-chyba nie będę miał czasu, więc może...
- Czyli postanowione. Będę o ósmej. - uśmiechnął się promiennie, po czym machnął na niego dłonią. - No, a teraz migusiem, bo dostaniesz szlaban w domu i nie będziesz mógł ze mną jechać.~
O ludzie, jakim cudem na to pozwolił...?
~*~
Siwon podniósł wzrok i napotkał swoje własne, zmęczone oblicze w lustrze, które wyraźnie mówiło, że potrzebował snu. Dużo snu. Spuścił głowę i odkręcił kurek z zimną wodą, po czym wymył nią dokładnie twarz, nie przejmując się tym, że po paru sekundach już jej prawie nie czuł.
- Wszystko okej? - usłyszał znajomy głos za plecami, należący do nikogo innego jak do Minho, sprawcy całego zamieszania. Siwon wywrócił oczyma i zakręcił wodę, sięgając po papierowy ręcznik i wycierając nim szybko twarz.
- Tak. - odparł, ostatni raz zerkając w lustro. Złapał spojrzenie młodszego Choi, który akurat w tym momencie zmarszczył brwi. Czyli mu nie uwierzył. Mógł się tego spodziewać.
- Stało się coś złego? - drążył temat dalej, zaplatając ramiona na piersiach.
- Minho... to naprawdę nic takiego.
- Hyung, nie kłam mi tutaj, okej?
- Mówiłem już, że wszystko okej. Jest po prostu zmęczony, zejdź ze mnie dobra? - westchnął ciężko, próbując wyminąć go jakoś w drzwiach. Ten pokręcił głową i poklepał go po ramieniu.
- Okej Siwon. Ile to my się już znamy? Dwadzieścia lat? No, coś tak już będzie. A teraz słuchaj. Jeśli myślisz, że uda ci się mnie nabrać, to jesteś w wielkim błędzie stary. Znam cię o wiele lepiej niż ktokolwiek inny. Możesz oszukać każdego, tylko nie mnie, dlatego ostatni raz się pytam: Co. Się. U. Licha. Stało?
Przez chwilę mierzyli się groźnie wzrokiem, kiedy to Siwon w końcu dał za wygraną. Minho miał rację. Zbyt dobrze go znał. Przeniósł wzrok w ścianę i podrapał się po głowie.
- Muszę tam znowu pojechać.
- Gdzie niby? - odparł młodszy Choi, zerkając na niego ze zdziwieniem. Teraz, kiedy jego przyjaciel postanowił niczego już nie ukrywać zauważył, że jest z nim o wiele gorzej, niż na początku podejrzewał. Co się takiego mogło stać przez te kilka dni? Zagryzł niepewnie wargę, gdy ten odpowiedział cicho:
- Do Horse&Turtle. Ja muszę... muszę go znowu zobaczyć. Inaczej nie wytrzymam.
jeju, nie wiedziałam, czemu mi się posty nie wyświetlają, aż w końcu dowiedziałam się przez magicznalność fejsbóka, że zmieniłaś, adres xd oto i jestem z nowym kontem itp lecę przeczytać wszystko co ominęłam, obiecuję komentarz, ale to chyba w tym miejscu, bo jestem zbyt leniwa by pisać kilka ;---; anuway hawaiting!! see ya~~
OdpowiedzUsuń~Akumu