piątek, 18 października 2013

KacSeul (IX - END)

Autor - Yesung Oppa
Beta - tak





~*~



9.Wróć do domu i zapomnij... jeśli tylko chcesz.


Leeteuk zmarszczył brwi na widok wielkiego, kolorowego neonu nad drzwiami klubu, które przypominały owiniętą bluszczem bramę cmentarną. Rozejrzał się po kolegach zauważając, że najwyraźniej nie tylko on miał takie skojarzenie. Sungmin odchrząknął cicho, Ryeowook przestąpił z nogi na nogę, Yesung udawał bardzo zainteresowanego stanem swoich butów. Lider westchnął głośno i zrobił kilka kroków do przodu. Co za skończeni kretyni...
Czekoladowy Ocean był obecnie ostatnim miejscem w tym mieście, w którym chciał się znaleźć. Miał jedynie nadzieję, że znajdą tam Heechula i szybko wrócą. O niczym innym nie marzył. Dlaczego musieli go zgubić akurat tutaj? Czyj to był pomysł, do ciężkiej cholery?
- Kto puka? - spytał Eunhyuk, patrząc niepewnie na lidera.
- Jak to kto? Yesung! - odparł natychmiastowo Donghae. Starszy zmierzył go wzrokiem.
- A to niby dlaczego ja?
- Spójrz na siebie: widać, że najbardziej dogadasz się z właścicielem.
Czarne chmury momentalnie zebrały się nad głową Jongwoona, kiedy wycedził przez zęby:
- Pragnę ci przypomnieć gówniarzu, że ty również jesteś tą częścią od roweru.
- Ale po mnie tego aż tak mocno nie widać...
- A zasadził ci ktoś kiedyś kopa w...?!
- PANOWIE! - krzyknął Siwon, by po chwili roześmiać się wesoło, gdyż NIE WIEDZIEĆ, CZEMU nagle przypomniała mu się rozmowa z Wiliamsem. Przetarł twarz dłonią i wraz z Hyukjae rozdzielił obu wściekłych chłopaków od siebie, machając jednocześnie głową na Ryeowooka. - Ty pukasz.
- A-ale dlaczego ja?
- Bo tak chciał Bóg. - odparł natychmiastowo. - Nie marudź, bo poszczuję cię Jongwoonem.
- EJ!
- No dobra, żartowałem.
Kim westchnął ciężko i ze zrezygnowaniem podszedł do drzwi. Zapukał w metal, przygryzając dolną wargę. Bał się tego, co zobaczy, a jeszcze bardziej czego się dowie.
Nie minęła minuta, kiedy rozległ się dźwięk przekręcania klucza w zamku i brama uchyliła się nieco. W progu stał wysoki chłopak o burzy czarnych włosów, ubrany (Ryeowook odetchnął z ulgą) zupełnie normalnie. Jedyne, co go mogło zdradzać, to ciemna kredka wokół oczu i zainteresowane spojrzenie, jakim omiótł najmłodszego Kima.
- Słucham?
- D-dobry wieczór...?
- Otwieramy dopiero za półtorej godziny... - odparł chłopak. - ... ale jeśli chcesz, możemy się zając tobą już teraz~.
- N-nie o to chodzi! - Jezus Maria, dlaczego zawsze jemu to się przytrafia...? - Ja... my tylko przyszliśmy coś sprawdzić, nic więcej.
Brunet uniósł pytająco brwi, przenosząc wzrok po każdym z zebranych. Na moment zatrzymał się na dyszącym ze złości Yesungu i próbującym go jakoś uspokoić Siwonie, a także na Donghae, który mruczał jakieś przekleństwa pod nosem. Po chwili westchnął cicho i powiedział z uśmiech:
- Ach, to wy! Nareszcie... Już myślałem, że będziemy musieli go przyjąć na stałe.
Leeteuk wytrzeszczył oczy ze zdziwieniem.
- To wiesz, po co tu jesteśmy?
- No pewnie! A wy nie? - kiedy nie doczekał się odpowiedzi, pokręcił głową i przepuścił ich w drzwiach. - Wejdźcie do środka, nie stójcie tak w progu.
Ryeowook przez moment bił się sam ze sobą, czy może jednak nie zostać na zewnątrz i nie poczekać, jednak gdy usłyszał Yesungowe: „Włazisz kurwa, czy stoisz jak te widły w gnoju?” wiedział już, że lepiej nie ryzykować. Wziął kilka głębokich oddechów i podążył za brunetem w głąb klubu...
... który od wewnątrz wyglądał zaskakująco normalnie. Ze zdziwieniem patrzył na niewielką scenę, światła utrzymane w ciepłych barwach i liczne fotele, rozrzucone po całej sali. Czyli póki co nie ma się czego bać. Cóż, dobry początek...
- Gdzie on jest? - spytał Sugmin, unosząc pytająco brwi na widok trzech chłopaków (na bank jeszcze niepełnoletnich), żywo nad czymś dyskutujących przy barze. Bruntet odwrócił się z gracją i uśmiechnął słabo.
- Nie mieliśmy z niego za dużego pożytku... Zostawiliśmy go w garderobie.
- Co się tak właściwie stało, że go tutaj zostawiliśmy? - spytał nieśmiało Shindong, który również nieśmiało rozglądał się dookoła. Seryjnie, on tu dobrowolnie za nimi poszedł? Nie do wiary...
- Cóż, w sumie nie wiem do końca... Przyjechaliście tutaj godzinę przed zamknięciem i po prostu go tu zostawiliście... Szef stwierdził, że się nawet przyda, ma typ urody, który jest tutaj poszukiwany, ale... - pokręcił głową. - Chodźcie. Sami zobaczycie.
Z bardziej rosnącym zaciekawieniem i zdezorientowaniem ruszyli za nim, starając się zignorować owych chłopaków przy barze, którzy najprawdopodobniej ich obgadywali. Donghae zmarszczył brwi.
- Myślisz, że nas rozpoznali? - szepnął do Hyukjae. Ten pokręcił głową.
- Raczej nie.
- Skąd wiesz?
- Bo ten po lewej przed chwilą powiedział, że masz ładny tyłek.
Lee natychmiast spłonął rumieńcem i już więcej nic nie powiedział, starając się zbytnio nie eksponować swojej wiadomej części ciała. Chwilę później znajdowali się już przed drzwiami do garderoby, kiedy to brunet przystanął i odchrząknął:
- Uprzedzam, że to może być dla was szok... On jeszcze się nie otrząsnął...
- Koleś, nie pieprz farmazonów... - warknął Yesung. - Nie po to szukaliśmy tego debila cały dzień, by teraz przejmować się tym, czy łaskawy pan zdążył się ogarnąć, czy nie.
Chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Dobra. Niech wam będzie. - po tych słowach nacisnął klamkę i zaprosił machnięciem ręki do środka. Pierwszy wszedł Leeteuk, uważnie rozglądając się dookoła.
- Czysto panowie... - powiedział. Niestety za szybko, gdyż zaraz po tym poczuł, jak coś wpada na niego i mocno przygniata do ziemi. Zdezorientowany chciał krzyknąć i zepchnąć natręta z siebie, jednak był on zadziwiająco silny i...
- Heechul? - warknął na widok znajomej, czarnej czupryny. Mężczyzna zmrużył oczy gwałtownie od niego odskoczył.
- Oo. Nie-Hannie?
Brwi lidera gwałtownie powędrowały do góry, gdy podnosił się do siadu.
- ...Nie?
- Co się tu dzieje? - spytał Siwon, pomagając Parkowi wstać. - Heechul hyung, dobrze się czujesz?
- Zamknij japę koniu.
Liczba osób, która chciała zamordować Kim Heechula w tym momencie wzrosła do dwóch.
- Hyung, tylko spokojnie... - sytuację próbował złagodzić Ryeowook, stając koło mężczyzny i kładąc mu dłoń na ramieniu. - Już wszystko w porządku, jedziemy do domu!
Po spojrzeniu jakie mu posłał młodszy Kim wywnioskował, że było z nim naprawdę źle. Małe, przekrwione i rozbiegane oczy mówiły same za siebie.
- Boże hyung, ileś ty tego wciągnął... - jęknął ze zmartwieniem.
- Ale co się stało? Gdzie ja jestem? - Heechul zamrugał ze zdezorientowaniem. - Gdzie są kotki?
- Jakie kotki?
- No przed chwilą tu były kotki... A jak przyszliście, to zniknęły... - zmarszczył groźnie brwi. - Co zrobiliście z kotkami?!
Sungmin, obawiając się poważnej straty w ludziach, stanął po jego drugiej stronie i objął uspokajająco ramieniem.
- Luz na szelkach hyung, kotki są w Korei! Musimy tam wrócić, pamiętasz? Ślub, zespół, fani... Hankyung?
Mężczyzna powoli zdawał się kojarzyć fakty. Strzepnął ramię chłopaka i mruknął pod nosem.
- Hannie...
- No tak, właśnie! Hannie! - uśmiechnął się promiennie Ryeowook. - Musisz do niego wrócić, pamiętasz?
- Będzie tam Hannie z kotkami?
Wszyscy natychmiastowo pokiwali głowami.
- Jasna sprawa hyung!
- No to co my tu jeszcze robimy?! Lecimy do domu!

~*~


- Zaraz, powoli... Bo chyba nie czaję... - mruknął Eunhyuk, rozsiadając się wygodniej w fotelu. Zerknął tęsknie na szklankę wody, którą stewardessa właśnie mu podała i kiwnął głową z wdzięcznością. Gdy już sobie poszła, ponownie nachylił się w kierunku Jongwoona. - Mógłbyś od początku? Chciałbym to sobie poukładać jakoś w głowie...
Yesung westchnął z irytacją w głosie i przewrócił oczyma. Niezbyt uśmiechało mu się po raz dziesiąty tego wieczoru powtarzać tą samą historię, ale co innego mógłby zrobić? W końcu mieli prawo ją znać...
- Od początku? No dobra, niech ci będzie. - kątem oka dostrzegł jeszcze paru wiernych słuchaczy, którzy wyjątkowo postanowili nie ucinać sobie komara tak jak reszta podczas tak długo wyczekiwanej podróży. Leeteuk założył ramiona na piersiach, od godziny nieustannie marszcząc brwi, a Shindong słuchał go głównie dlatego, by wymyślić jakąś zgrabną i w miarę spójną wymówkę dla swojej przyszłej żony. - Wszystko zaczęło się jeszcze w Korei, kiedy to nasz kochany maknae wpadł na ten genialny pomysł, by zamówić na wieczór całą ciężarówkę zioła. No ktoś to w końcu musiał wyjarać, nie? Nieważne. W każdym razie gdy atmosfera się już nieco rozluźniła padł kolejny jakże interesujący pomysł, by się przelecieć do Nowego Jorku. Nie wiem, kto na to wpadł, nie pamiętam... i szczerze to nie chce pamiętać. Wszyscy jednym chórem stwierdziliśmy, że to cudowny pomysł i natychmiast pojechaliśmy na lotnisko... Tutaj się zaczynają schody, bo nie mam zielonego pojęcia, jak nam udało się aż tak zagiąć czasoprzestrzeń...Być może nie dane nam jest się tego dowiedzieć. Wiem tylko, że na miejscu byliśmy coś przed północą i najpierw oczywiście polecieliśmy się napić... Nie muszę dodawać, że Kyu wciąż miał ze sobą zapasowe zioło, prawda? Takim oto sposobem piliśmy sobie, kiedy to mój nieprawdopodobnie cudowny i mądry mąż klęknął przede mną chwiejnie i oświadczył mi się... Tak, to pamiętam doskonale. Mało sobie czoła nie rozwalił o brzeg stołu. No ale zgodziłem się, jak już pewnie wiecie. Potem znowu piliśmy, po czym wyszliśmy na świeże powietrze, a Ryeowook stwierdził, że zagrałby sobie w karty. Wciąż mieliśmy nasze odświętne ciuchy, więc strojem nie musieliśmy się martwić. Wpuszczono nas i bawiliśmy się naprawdę świetnie, póki Wookie nie zaczął wygrywać naprawdę pokaźnych sumek. Wtedy ochroniarze wywalili go na zbity ryj, ale Sungmin i Heechul zdążyli jeszcze pozbierać jego kasę ze stołu i wpakować mu ją do kieszeni. Wróciliśmy na ulicę, a Kyuhyunowi przypomniało się o zaręczynach. Wspaniałomyślnie postanowiliście więc znaleźć jakiś uroczy kościółek w pobliżu, bo jak to stwierdził Ryeowook: „Trzeba korzystać, póki jesteśmy w tym cudownym kraju... Ja stawiam!”. Ten fragment historii pewnie już doskonale znacie. Po tym całym nieszczęsnym ślubie, standardowo znowu poszliśmy pić i wyjaraliśmy resztę zioła. Idąc jakimiś podejrzanymi uliczkami znaleźliśmy całkiem przytulny salon tatuażu, a wtedy Siwon założył się z Eunhyukiem, że nie wytatuuje sobie nagiego Donghae na boku... Jak widać nie docenił jego dumy. Gdy tak sobie tam na niego czekaliśmy, przeczytaliśmy w informacji turystycznej o najdroższym klubie w mieście i oczywiście ruszyliśmy w jego kierunku. Po drodze spotkaliśmy jakiś dilerów, bo Cho nagle zachciało się „czegoś lepszego”. Dali nam numer do MinYoo... to pewnie też już wiecie. Dostarczono nam to upragnione dziesięć kilo kokainy, jednak Heechulowi nagle coś odbiło, wziął je na plecy (wciąż próbuję rozkminić, jakim cudem) i pokicał przed siebie, a my goniliśmy go chyba do piątej nad ranem. W końcu hyung bez sił opadł pod klubem i zaczął opróżniać zapasy, a my stwierdziliśmy, że nie chce nam się go tachać w takim stanie ze sobą, więc zostawimy go i potem po niego wrócimy. Takim oto sposobem znaleźliśmy się w apartamencie bez Heechula, kokainy i z wydziaranym Hyukjae.
Shindong zmarszczył brwi, próbując całą tę historię jakoś sobie uporządkować w głowie.
- Moment hyung... a co z lwem?
- A tak, lew... Prawie zapomniałem. - pokręcił głową i cicho westchnął. - Może nie pamiętacie, ale w Czekoladowym Oceanie były takie klatki... No niekoniecznie dla tancerzy. Któryś z nas ukradkiem wszedł do środka i otworzył jedną z nich, wyprowadzając go ze sobą...
- ... O ja pierdzielę... - jęknął Eunhyuk, opadając ciężko na siedzenie. - Wolę nie widzieć miny menagera, gdy się o tym dowie...
Yesung pokiwał głową. To, że mają przegwizdane wiedział już w momencie, kiedy obudził się w tym całym cholernym apartamencie. Do tej pory myślał, że takie rzeczy dzieją się tylko na filmach... Cóż, najwidoczniej znowu się przeliczył.
- Śpijmy już lepiej. Jutro czeka nas ciężki dzień.
Nawet sobie nie wyobrażasz...

~*~

Gdy znaleźli się na lotnisku w Seulu, mieli ochotę paść na kolana i ucałować ziemię. Dosłownie. Tak szczęśliwi z powrotu do Korei nie byli jeszcze nigdy. Ryeowook, najbardziej bliski płaczu z nich wszystkich, otarł ukradkiem oczy i przeczesał palcami potargane włosy.
- Dobra. To ile mamy czasu do ślubu?
Siwon przeciągnął się z uśmiechem, po czym zerknął na zegarek. Mina momentalnie mu zrzedła.
- ...godzinę!
- Co? - Shindong wytrzeszczył oczy i wyrzucił ramiona w górę. - No to kaplica... nigdy nie zdążymy! Kościół jest na drugim końcu miasta, a fryzjer, garnitur i reszta?
Sungmin pokręcił głową, po czym podszedł do przyjaciela i położył mu dłoń na ramieniu.
- Spokojnie hyung. Już raz zagięliśmy czasoprzestrzeń z twojego powodu, więc zrobimy to jeszcze raz!



Leeteuk z ulgą przyjął fakt, że dostał najzwyczajniejszy garnitur na świecie. Bez żadnych karaluszków, czy cholera wie czego. Żeby ukryć zmęczenie zużył prawie całe opakowanie kremu, ale nie wyszło najgorzej. Szkoda, że nie miał czasu na prysznic... Zdecydowanie by mu się przydał.
- Gotowi? - spytał Donghae, zapinając zegarek na nadgarstku. Dziewięciu mężczyzn pokiwało głowami. - Shindong hyung, masz tremę?
- Ogromną... - westchnął Hee, ugniatając w rękach kapelusz. - Myślicie, że się uda?
- A co miałoby się nie udać? - Heechul uniósł pytająco brwi. - Nie po to tyle przeszliśmy, by teraz to wszystko zjeb... zepsuć.
- MY przeszliśmy hyung. - burknął Eunhyuk pod nosem.
- Zamknij twarz młody, też tam cierpiałem.
Ryeowook uniósł ręce do góry w pokojowym geście.
- Spokój chłopaki! Myślę... myślę, że wszyscy powinniśmy pogratulować Shindongowi. W końcu jakby nie patrzeć, to jest naszym zespołowym Słońcem... oświetla nam drogę w trudnych chwilach, szczególnie wtedy, gdy nie wiemy co się z nami stało. No i do tego jako pierwszy z nas się ustatkuje i...
- Khm. - odchrząknął Yesung, niby od niechcenia zerkając w ścianę.
- A, racja. Sorry hyung.
- Spoko.
- Na czym to ja... aha. No dobra, ustatkujesz się jako trzeci z nas i wiedz, że nieważne co by się nie działo i tak będziemy cię wspierać.
Shindong pokiwał głową i rzucił im wszystkim pełne wdzięczności spojrzenie.
- Dzięki chłopaki... Co ja bym bez was zrobił...
Heechul pomachał z poirytowaniem dłonią i westchnął:
- Tak tak... Skończyliśmy? No to już z łaski swojej ruszajmy, bo mamy osiem minut.
- ...ILE?! - jęknęli wszyscy, po jednym susem znaleźli się w drzwiach, próbując przecisnąć się na zewnątrz. Heechul wywrócił oczyma i westchnął po raz kolejny.
- Kretyni... No skończeni kretyni.


~*~

Cudem zdążyli na czas...
... no dobra, prawie. Bo praktycznie rzecz biorąc ceremonia powinna trwać już od dobrych dziesięciu minut. Kompletnie zziajani i czerwoni na twarzy członkowie Super Junior wpadli do kościoła i opierając dłonie na kolanach próbowali złapać nieco tchu. Kyuhyun przytrzymał się ławki, mocno walcząc z mdłościami. Nie dla niego takie wyścigi, zdecydowanie...
Pan młody w końcu podniósł się z podłogi i rozejrzał się po sali. Na widok tylu ludzi: rodzin, reporterów, przyjaciół i kolegów poczerwieniał jeszcze mocniej. Poczuł, jak czyjaś ręka popycha go zdecydowanie do przodu po czym ruszył przed siebie w kierunku ołtarzu.
Tymczasem cała reszta przysiadła bezszelestnie na swoich miejscach, obserwując to wszystko z bezpiecznej odległości, z dala od zdradliwych fleszy. Yesung rozejrzał się dookoła i zmarszczył brwi, nachylając się nad uchem Siwona.
- To nie fair, nasz kościół był mniejszy...
Choi uśmiechnął się słabo.
- Jak to mówią... wielkość się nie liczy hyung.
Nie wiedzieć czemu, Jongwoon momentalnie spłonął rumieńcem i nie odezwał się już do końca ceremonii. Ta minęła we względnym spokoju, poza momentem, kiedy Shindong prawie wypuścił z drżącej dłoni obrączkę.
W chwili, kiedy mógł w końcu pocałować swoją żonę, nikt z zebranych nie umiał już powstrzymać łez. Szczególnie sam pan młody, który nie mógł uwierzyć w to, że w końcu się udało... Wrócił do domu i spełnił swoje największe marzenie. To było jak sen.
Owacja na stojąco kompletnie go zaskoczyła. Patrzył jak wszyscy zebrani ze łzami w oczach z całych sił oklaskiwali ich, kiedy wychodzili ze świątyni. Przy samym wyjściu posłał swoim najlepszym przyjaciołom szeroki uśmiech i szepnął bezgłośnie jedno słowo:
Dziękuję.”



- HANIEEEEE~!
Kyuhyun uniósł pytająco brwi na widok Heechula, który bez żadnego ostrzeżenia rzucił się Hankyungowi w ramiona. Zaskoczony mężczyzna zatoczył się do tyłu, ale udało mu się na szczęście utrzymać równowagę. Mruknął coś po chińsku pod nosem (pewnie soczyste przekleństwo, nikomu jednak nie dane było to dosłyszeć) i odwzajemnił jego uścisk, wplątując dłoń w miękkie włosy Kima.
- Gdzieś ty się podziewał?! Myślałem, że was pozabijali czy coś...
- Wybacz Hannie... To był naprawdę... kiepski wieczór.
- I noc.
- I poranek.
Hankyung zmarszczył brwi, zerkając na przyjaciół.
- Mam nadzieję, że go nie spiliście, zaćpaliście i zostawiliście w jakimś gay barze na całą noc...
Sungmin przełknął głośno ślinę i wymienił z Ryeowookiem zdezorientowane spojrzenia.
- Niee, no co ty! Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
Mężczyzna odetchnął z ulgą i pocałował Heechula w czoło.
- I całe szczęście. - uśmiechnął się i klepnął go lekko w pośladek. - Chcesz coś do picia?
- Szampana poproszę.
- Zaraz będę.
Wszyscy odprowadzili Chińczyka wzrokiem i westchnęli głośno.
- Mało brakowało... - Yesung pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Ani mi nic nie mów. - mruknął Kim zaplatając ramiona na piersiach. - Nie wiem co by było, gdyby się domyślił... Pewnie wszyscy bylibyśmy martwi. Na czele z Kyuhyunem.
- A czemu niby akurat ze mną? - jęknął maknae.
- Zgadnij, ćpunie jeden.
W momencie w którym Cho zaczął podwijać rękawy wyraźnie szykując się do rękoczynów, w ich stronę zaczął zmierzać Siwon z telefonem w ręku. Jego mina nie wyrażała niczego dobrego.
- Co jest hyung? Coś się stało? - spytał niepewnie Donghae.
Choi pokręcił głową i wziął głęboki oddech. Był blady jak ściana.
- Chłopaki... znalazłem na swoim telefonie zdjęcia z tamtej nocy. Jest... bardzo ciekawie wam powiem.
Kyuhyun opuścił ręce i rzucił mu zaciekawione spojrzenie. Dowody, konkrety, no nareszcie! Z szerokim uśmiechem spróbował wyrwać mu telefon, jednak ten odsunął się gwałtownie.
- N-nie wiem, czy to dobry pomysł...
- Czemu niby? Przecież ty je widziałeś!
- No tak, ale...
Leeteuk wywrócił oczyma z poddenerwowaniem.
- Siwon, daj spokój. Co nam się może stać po tych paru zdjęciach?
- Ale...
- Zobaczymy je raz. Jeden jedyny raz, a potem usuniemy, dobra?
Pokiwali głową.
- A Shindong? - spytał Ryeowook, zerkając w stronę szczęśliwego przyjaciela, który tańczył właśnie ze swoją świeżo upieczoną żoną na parkiecie. Lider pokręcił gwałtownie głową.
- Lepiej nie psujmy mu nastroju.
Wszyscy pokiwali głową i zbili się w ciasną kupkę, czekając niecierpliwie aż Siwon pokaże im zdjęcia.
- To na trzy... Raz, dwa i...





- O BOŻE DROGI!
- Ja pierdolę... nie, poważnie?! Jakim cudem?!
- O w dupę...
- ...dosłownie.
- Japa koniu.
- Nie... Nie wierzę.
- ...żyję wśród debili.
- Nie marudź Leeteuk hyung, to ty jesteś.
- Co? Ja...
- ... Yesung, czy to...?
- NIEEEE!
- Nie, błagam, oszczędźcie mi tego...
- ... to może jednak zachowam....
- SIWON!
- O mój Boże...
- Mam dość.
- Ale jeszcze tylko parę...
- Usuń je wszystkie. Natychmiast. Błagam.
- ... no niech ci będzie.



KONIEC.

(chyba)

6 komentarzy:

  1. O Shisusie Wielebny... *próbuje nie wybuchnąć gromkim śmiechem, żeby nie obudzić rodziców*
    Coś Ty tu wypisała? XD Matko, prawie umarłam, Ty mnie chcesz zabić! XD
    Cieszę się, że znaleźli mojego brata. Co prawda zaćpanego po uszy i łaknącego kotków (wyobraziłam to sobie <3), ale całego i niezgwałconego (raczej ._.) W sumie to dobrze, że okłamali Hangenga... Zabiłby mi męża za tą kokę a ja nie chcę być wdową! Q.Q
    Wyjaśniła się akcja z lwem! Wyobraź sobie, że tydzień temu stałam z przyjaciółką na korytarzu w szkole i rozkminiamy, jak oni tam tego lwa wprowadzili xD Miło, że o tym pamiętałaś <3
    Kyuhyunnie, kochanie ty moje, nie diluj więcej, chyba że następnym razem wylądujecie gdzieś w Polsce (najlepiej we Wrocku, mam tam tylko 100km, szybko dotrę ^w^)
    Oh, Shiniemu się udało <3 Brawo, Donghee oppa!
    Bulwers Yesława na 'pierwszego ustatkowanego' był piękny xD
    Szkoda, że to już koniec. Świetnie się bawiłam, czytając tą serię :D Ogólnie uwielbiam Twoje opowiadania, podziwiam Cię za Twoje pióro. Zorientowałam się ostatnio, że niedługo minie 10 lat od mojego pierwszego opowiadania, ale z przykrością stwierdzam, że moje umiejętności nie odzwierciedlają tej dekady pisania :<
    Dlatego cieszę się, mogąc czytać prace autorek jak Ty i móc się od was uczyć <3
    Dziękuję Ci za Kac Seul i życzę powodzenia przy pisaniu następnych serii, na które z niecierpliwością czekam <3
    Twoja fanka nr 1 i wierna uczennica ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha Kocham Kac Seul <3 PRAGNĘ ZOBACZYĆ TE ZDJĘCIA! Uważam tą serię za jedną z twoich najlepszych. Cała historia wyszła ci idealnie. Pisze ten komentarz z myślą, żebyś nie była smutna o ich brak :c Bo zasługujesz na nie a ich nie ma... (Ja twoje wypociny zawsze staram się skomentować, ale ostatnio ledwo mam czas spać :/)
    Nie mam słów... W przeciągu kilku najbliższych dni obiecuję, że napiszę bardziej logiczny komentarz q^q!
    Życzę Ci duuużo weny!
    N~

    OdpowiedzUsuń
  3. To było tak epickie, że ciężko określić dokładny poziom epickości. Czekam na ekranizację z Tobą w roli głównej C;

    OdpowiedzUsuń
  4. Ano saa...
    Przeczytałam całą serię jednym tchem, więc nie komentuję poszczególnych rozdziałów tylko całą serię na raz.
    Ryczałam ze śmiechu jak rzadko kiedy. Masz ZAJEBISTE poczucie humoru i ZAJEBISTE pióro. Do teraz jestem cała czerwona i staram się nie walnąć łbem o biurko xD
    Zarąbista, epicka przygoda. Zaginanie czasoprzestrzeni zawsze spoko, 10 kg zioła i policjant oglądający azjatyckie porno...
    Dopisuję się do prośby Nicole. Nie wiem, jak to zrobisz, ale chcemy zobaczyć te zdjęcia <3
    I niech moc spitych, zjaranych kotków hazardzistów będzie z Tobą! :3

    OdpowiedzUsuń
  5. you made my life :D
    Dziwię się, że mój dławiony śmiech jeszcze nie obudził rodziców xD
    Genialne pomysły, Ciul i kotki .....aż mi się przypomniał Sebastian z Kurosjitsuji :3
    Jak przeczytałam o Gienku to myślałam, że spadnę z łóżka... mój ojciec ma na imię Eugeniusz i...teraz wstyd bo nie pamiętam ile ma lat dokładnie, ale chyba nawet 57,a ostatnio mówił mi, że mam jechać do Czech bo tam dużo Azjatów jest xD hmmm...może przeżył swoje "KacSeul" w Pradze xD

    Dużo weny do wszystkich opowiadań i dziękuję za tyle śmiechu :)

    ps.: też czekam na ekranizację i zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mistrzostwo!!! :D moja pierwsza przeczytana komedia.
    Napisz coś kiedyś z Yesungiem i Kyuhyunem.
    P.S Gienek jest zajebisty. :D

    OdpowiedzUsuń