wtorek, 16 lipca 2013

Mrs.Gentleman (Krymber)

Autor - Yesung Oppa
Pairing - AmberxKrystal [f(x)]
Rodzaj - AU/fluff/yuri
Beta - tak
Ostrzeżenia - brak
Tytuł - Mrs.Gentleman










Okej, wyjaśnijmy sobie na samym początku pewną sprawę.
Z zasady nigdy się tak łatwo nie zakochuję. U mnie ten proces zwykle trwa dwa, albo często nawet trzy razy dłużej, niż normalnie. Tym razem jednak sytuacja była wyjątkowa i, cóż... Na początku żałowałam i to bardzo. Ale z czasem nauczyłam się, że to ma swoje plusy...
I wiecie co? Nie chciałabym tego przeżywać drugi raz. Jest dobrze tak, jak jest. Mam przy sobie osobę, którą kocham i która kocha mnie. Nie było łatwo, fakt. Nigdy nie jest, a jeśli ktoś tak nie uważa, to jest zwyczajnym idiotą. Albo nigdy w życiu nie był zakochany...
Nieważne.
Ta historia jest inna, a choć zdarzyło się to wiele lat temu, to wciąż nie przestaje zadziwiać wielu moich znajomych i bliskich. Nie przedłużając więc...


Wszystko zaczęło się pięknego, letniego południa. To był ten okres, kiedy trzeba było się cieszyć z pogody, gdyż lada chwila miały nadejść mocne upały, a potem wrzesień i gwałtowne ochłodzenie. Temperatura około dwudziestu na plusie, przyjemnie grzejące słońce, owocowe sorbety z lodziarni naprzeciwko parku skateboardowego i znajomi. Te wakacje spędzałam w mieście, a dlaczego nie? Ostatni raz wyjeżdżaliśmy jakieś pięć lat temu, kiedy rodzice wspaniałomyślnie postanowili odwiedzić resztę rodziny w USA, ale bardzo mi to pasowało. Lubiłam swoje miasto, błogie lenistwo i długie dnie, które zwykle spędzałam na włóczeniu się z przyjaciółmi. Było cudownie.
- Trzymaj. - powiedziała Sulli, podając mi swoją deskorolkę. - Idę po kolejnego.
- Może wystarczy już tych lodów na dziś, co? - spytałam, marszcząc brwi. W odpowiedzi posłała mi spojrzenie, które mówiło „nie pierdziel”, po czym odrzuciła włosy przez ramię i poszła w kierunku lodziarni. Westchnęłam głośno, odwracając się w kierunku Minho, wygrzewającego się leniwie na słońcu.
- Doprawdy, jak twój brat z nią wytrzymuje?
- Mam świętą rodzinę. - puścił mi oczko, uśmiechając się pod nosem. - Co nie znaczy, że ja nie jestem wyjątkiem.
- Zauważyłam.
Naciągnęłam daszek czapki bardziej na czoło, pozwalając delikatnemu wiaterkowi rozwiać moje włosy. Zatopiłam zęby w przyjemnie zimnym malinowym sorbecie, uśmiechając się z zadowoleniem. Na ten widok Sungmin zmrużył oczy.
- Wiesz, że masz zęby jak wampir?
Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
- C-co?
- No takie ostre i długie... Cholera, boję się ciebie. - sposób, w jakim się skulił wyrażał, że chłopak mówił prawdę.
- Nie martw się, ciebie nie ugryzę.
- Mam cię cieszyć...?
- Raczej nie bardzo.
- Dlaczego?
- Bo się ciebie brzydzę.
- ...co?!
Mój śmiech przerwało nadejście Sulli, która ponownie spojrzała na nas jak skończonych kretynów i podniosła cytrynowy sorbet do ust.
- Z czego się śmiejemy?
- Z wampirzycy SooJung. - odparł Minho, wcale jednak na nas nie patrząc.
- Nieprawda! - krzyknął Sungmin. - Z tego, że ona się mną brzydzi!
- Co się tak dziwisz? - zachichotała, odbierając ode mnie deskorolkę i siadając na niej. - Nie wiedziałeś?
- Nigdy nie mówiliście...
- Bo nie pytałeś.
- Dzięki, mili jesteście...
W tamtym momencie rechotali wszyscy, oprócz oczywiście wściekłego jak osa Sungmina, który zaplótł ręce na piersiach i sztyletował mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami.
Ponownie zerknęłam na ludzi, których przez ten czas znacznie przybyło. Przyszedł ten wysoki blondyn z mojej ulicy, który chyba się szykował do jakiś zawodów, podstarzały mistrz deskorolki, który na początku lata ustawił sobie jako punkt honoru nauczyć się doskonale jeździć, grupka dziewczyn w żółtych dresach, które ćwiczyły jakiś układ, oraz dwóch chłopaków, żywo nad czymś dyskutujących na murku niedaleko nas.
Kiedy jeden z nich spojrzał w moją stronę, po plecach przeszedł mnie dreszcz na widok tych ciepłych, niesamowicie głębokich karmelowych oczu. Mierzyły mnie uważnie przez bitą minutę, podczas której świat wokół mnie gwałtownie zwolnił. Chociaż niezbyt dobrze go widziałam, mogłam dostrzec liczne, jaśniejsze pasemka na jego kruczoczarnych włosach, zapewne robota słońca, pięknie skrojone usta, długa szyja wystająca z lekkiej, skórzanej kurtki i zadziwiająco delikatne dłonie...
... nagle poczułam, jak po moim kciuku zaczyna spływać wąska strużka malinowego sorbetu. Poklepałam się po kieszeni w poszukiwaniu chusteczki, a gdy ją znalazłam i ponownie spojrzałam na chłopaka, ten już odwrócił wzrok. Westchnęłam z rozczarowaniem.
- Halo, ziemia do SooJung! - drobna dłoń Sulli pomachała mi przed twarzą, a ja gwałtownie zamrugałam.
- Co jest, co się stało?
- Gapisz się gdzieś od jakieś minuty i kompletnie nas nie słuchasz... - odparła z wyrzutem.
- Ja... przepraszam.
- Myślę, że po prostu ktoś wpadł jej w oko, to wszystko. - rzucił niedbale Minho. Wywróciłam oczyma.
- A ten jak zwykle o jednym...
- Co jest złego w tym, że się martwi o to, że jak tak dalej pójdzie, to zostaniesz starą panną? - Sulli uniosła pytająco brwi.
- ... jak tak dalej pójdzie, to przez niego Taemin zostanie wdowcem. - burknęłam, z satysfakcją patrząc, jak ze zdziwieniem otwiera oczy. - Nie wstawaj, gejuchu, leż sobie. I nie, nie żartowałam.
- Jesteś okropna...
Zerknęłam ukradkiem ponownie w stronę tajemniczego chłopaka, lecz ten już zniknął. Najwidoczniej poszedł pojeździć... Cóż, przecież nie będzie tam siedział całą wieczność, prawda?
- Chodźcie. Zaraz zamkną nam centrum handlowe. - powiedziałam, podnosząc się z betonu, jednocześnie marząc o tym, by następnego dnia też go zobaczyć.

* * *

Był tam.
Co więcej, znowu się na mnie gapił. Tym razem niestety Minho to zauważył i poruszył sugestywnie brwiami.
- Nonono... niezłe ciacho.
- Spadaj. - mruknęłam, czerwieniąc się zajadle na twarzy. Tajemniczy chłopak uśmiechnął się delikatnie i wrócił do czyszczenia swojej deskorolki. Tym razem był sam, bez kumpla i jakoś nie bardzo obchodziło mnie to, gdzie się podział.
- Chociaż... Jak tak się bliżej przyjrzeć, to coś jest nie tak... - Minho podrapał się po głowie.
- Co takiego?
- No spójrz, jakie ma delikatnie rysy twarzy... - mruknął, mrużąc oczy. - I, o Boże, kredkę wokół oczu. To gej, na sto procent.
- C-co ty gadasz! Przecież gapi się na SooJung! - zaprotestowała Sulli, a ja nie wiedziałam, czy mam jej dziękować, czy jednak nie.
- Skąd wiesz, może patrzy się na mnie? - odparł z dumą. - Poza tym swój swego zawsze pozna, uwierz mi lub nie.
- Ale ty jakoś nie masz tapety na twarzy, nie mówiąc już o twojej zaiste męskiej twarzy... - zauważył Sungmin, wciąż lekko boczący się na wszystkich od wczoraj. Minho opadł na betonowy murek, wystawiając długie nogi na słońce.
- Chłopie, ty mnie naprawdę nigdy nie słuchasz, kiedy tłumaczę wam, że istnieją różne typy i podtypy gejów.
- Ja słucham. - powiedziałam, ale zaraz tego pożałowałam.
- Ty się lepiej zamknij, wampirzyco i gap się na swojego księcia z bajki... czy raczej z reklamy kredki do oczu. - warknął Sungmin. Sulli posłała mu karcące spojrzenie, które jednak postanowił zignorować.
Nie miałam sił, by się z nim kłócić. Odwróciłam wzrok na temat naszego sporu, by zobaczyć, jak chłopak uśmiecha się do mnie z rozbawieniem. Odwzajemniłam jego uśmiech, by po chwili nieśmiało do niego pomachać. W odpowiedzi wyszczerzył się lekko, rzucił deskorolkę na ziemię i pojechał przed siebie.
- No i masz... Patrz co zrobiłaś... - Minho wydął wargi, klepiąc mnie po ramieniu. - Nie umiesz się obchodzić z facetami, Krystal~
Zaraz mu nakopię.
- SooJung, Choi. Jesteśmy w Korei, nie USA, nie chwal się swoim kiepskim, amerykańskim akcentem.
Uniósł dłonie w obronnym geście.
- No dobra, tak tylko mówiłem...
Pokręciłam głową z niedowierzaniem, wpatrując się w miejsce, gdzie przed paroma sekundami zniknął chłopak. W jednym ten kretyn Minho miał jednak rację; w takim tempie to na serio zostanę starą panną. A niech to szlag...
Wyprostowałam się ze zdziwieniem, kiedy po minucie mój wzrok natrafił na moją zgubę, jadącą w naszym kierunku na deskorolce z sorbetem w dłoni. Zamrugałam gwałtownie, kiedy zatrzymał się tuż przede mną i bez słowa wręczył mi loda. Byłam równie zaskoczona jak reszta, kiedy sięgnęłam drżącą dłonią po sorbet.
- Um... dzięki... - powiedziałam, rumieniąc się soczyście. Chłopak uśmiechnął się szeroko, ponownie odjeżdżając w swoja stronę. Gdy tylko zniknął z pola naszego widzenia, Sungmin jęknął:
- W-wy to widzieliście?
- O matko, SooJung...
- ... on ci kupił loda! - krzyknął Minho, wyrzucając ramiona w górę. - LODA! Kurwa, jak romantycznie...
- Choi, nie przeklinaj. - powiedziała jak zwykle przytomna Sulli, po czym poczułam jej dłoń na swoim ramieniu. - Lubi cię.
- M-myślisz? - spytałam, wciąż nie odrywając wzroku od powoli topiącego się sorbetu w mojej ręce.
- Ja to wiem!

* * *

Następnego dnia poszłam do parku sama. Bardzo się zdziwiłam, a jednocześnie rozczarowałam, kiedy go tam nie zastałam. Tamtej nocy nie spałam do późna, myśląc gorączkowo o całej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Postanowiłam jedną rzecz; pogadam dzisiaj z nim. Pójdziemy gdzieś razem, może do kina... W każdym razie, nawet nie wiedziałam, jak ma na imię, a tego wypadałoby się w końcu dowiedzieć, prawda?
Skończyło się jednak na tym, że siedziałam sama na betonowym murku, ze smutkiem wpatrując się w lakier na swoich paznokciach. Głupia... Mogłam wczoraj to wszystko załatwić, kiedy podawał mi loda (który tak nawiasem mówiąc całkowicie się rozpuścił, zanim w końcu zdecydowałam się, by go zjeść). Jutro pewnie nie zbiorę się na odwagę i nic z tego nie wyjdzie. Co za psi los...
Ze zrezygnowaniem wstałam, przygładzając swoje ulubione, bladoniebieskie rurki, postanawiając przejść się do centrum handlowego. W sumie to niczego nie potrzebowałam, ale równie dobrze mogłam się bez celu powłóczyć po sklepach, jak wrócić do domu. I tak nie miałam się z kim spotkać; Sulli była u kosmetyczki, Sungmin u rodziny, a Minho gdzieś polazł z Taeminem. Zresztą, pewnie i tak cały czas atakowaliby mnie pytaniami na temat tamtego chłopaka, a tego akurat wolałam uniknąć...
Weszłam do centrum handlowego, ledwo powstrzymując się od kopnięcia Bogu ducha winnego kosza na śmieci. Od razu ruszyłam w kierunku ruchomych schodów, jako pierwszy cel stawiając sobie sklep z płytami CD. Tak, tam mogłam siedzieć bez przerwy, nawet nie przeszkadzało mi to, że wszyscy mnie już tam znali...
Zaraz obok owego sklepu znajdował się niewielki butik z damską bielizną. Zawsze godzinami czekaliśmy na Sulli, aż ta w końcu raczy z niego wypełznąć. Tego dnia z przyzwyczajenia zerknęłam w jego stronę... i jakieś było moje zdziwienie, kiedy ujrzałam tam nie Sulli, tylko mojego tajemniczego przystojniaka z parku!
Chłopak stał przy sekcji ze stanikami i najwyraźniej czuł się bardzo nieswojo, przesuwając palcami po delikatnej, bladoróżowej koronce. Ja w tym czasie zrobiłam najgorszą rzecz, na jaką mogłam się zdobyć; stanęłam jak wryta i gapiłam się jak ciele w malowane wrota. To była kwestia czasu, nim w końcu mnie zobaczył.
Najpierw odwróciłam wzrok, rumieniąc się soczyście, a gdy ruszył w moją stronę, popędziłam w kierunku wejścia do sklepu z płytami CD. Miałam szczerą nadzieję, że nie znajdzie mnie między półkami z muzyką klasyczną i najnowszymi comebackami. Wzięłam kilka głębokich oddechów, w duchu nakazując sobie spokój. To przecież normalne, że chłopak chce kupić komuś bieliznę, prawda? Tylko komu... dziewczynie? Nie, nie mógł jej mieć, przecież kupił mi wczoraj sorbet... No to może mamie? Cioci? Babci? Kuzynce?
Byłam tak głęboko pogrążona w swoich myślach, że nie usłyszałam zakradającej się za moimi plecami postaci. Kiedy poczułam jej rękę na ramieniu, krzyknęłam głośno i odwróciłam się do tyłu.
- Ah...! A, to ty... cz-cześć... - powiedziałam na widok chłopaka, spuszczając wzrok w podłogę. - Ja... ja cię nie śledziłam... znaczy... ja no... szłam po prostu i... to był przypadek... widzisz...
Pięknie. Jąkałam się jak zwykle, gdy się bardzo denerwowałam. Po raz kolejny moją twarz pokrył zdradziecki rumieniec, a ja schowałam ręce za plecami.
Chłopak jednak nie wydawał się być zły. Uśmiechnął się szeroko i odparł:
- W porządku.
W tamtym momencie ja też poczułam, że coś jest nie tak. A raczej usłyszałam, gdyż mój tajemniczy nieznajomy miał damski głos.
Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie. Czyżby mutacja? Nie, mógł mieć około osiemnastu lat, za późno na mutację...
- Wiesz, to nawet całkiem miłe... Szkoda tylko, że zobaczyłyśmy się w tak... kompromitującej sytuacji. Nienawidzę kupować bielizny...
Co?
„Zobaczyłyśmy”? Co do cholery...
Teraz zauważyłam wszystko to, co wywołało wtedy wątpliwości u Minho. „Chłopak” naprawdę miał zadziwiająco delikatne rysy twarzy, błyszczące oczy obrysowane szarą kredką no i te dłonie... Ja jednak wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Mój przystojniak to dziewczyna!
- Ty...
- Jestem Amber. - uśmiechnęła się, wyciągając w moim kierunku dłoń, którą po chwili wahania uścisnęłam. W głębi duszy myślałam, ze zemdleję. Jak mogłam pomylić tomboy'a z dziewczyną? Z drugiej strony reszta też się nabrała... Pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz.
Ale co ja poradzę, że była naprawdę przystojna, a moja twarz ciągle płonęła żywym ogniem.
- Umh, SooJung. A-ale możesz mi mówić Krystal, jak chcesz... - odparłam, nie patrząc jej w oczy. Schowała ręce do kieszeni, przyglądając mi się uważnie.
- Dobrze... Krystal. Chcesz się gdzieś przejść?

* * *

- Minho? Nie uwierzysz...
Nie chciałam dzwonić do Sulli. Ona by nie zrozumiała. Jedyna osoba, z którą mogłam w tamtej sytuacji szczerze porozmawiać, to był mój przyjaciel-gej, czyli Choi Minho. No i miałam pewność, że póki co zachowa wszystko w sekrecie...
- Już nie wierzę. Dzwonisz do mnie o normalnej godzinie i nie zaczynasz od słów „Minho, królu, przyjacielu, skarbie, Bogu, potrzebuję na zaraz...”
- Daj spokój. - machnęłam dłonią, przysiadając na skraju łóżka. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Wal śmiało.
- ... Tae nie podsłuchuje?
- Jest w toalecie. - odparł ze zniecierpliwieniem w głosie. - Powiesz mi w końcu, czy nie?
- No dobra... - wzięłam głęboki oddech, wlepiając wzrok w biały sufit. - Minho, pamiętasz tamtego chłopaka ze skateparku?
- Chłopak od sorbetu? Tak, co z nim?
- Jest dziewczyną.
Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza. Przygryzłam wargę, ze skupieniem modląc się o to, by nie zaczął się ze mnie śmiać. Zamiast tego krzyknął:
- Wiedziałem!
- C-co?
- Od początku wiedziałem, że to nie jest chłopak, tylko... Nie chciałem cię rozczarować.
- Ale jak to...?
Prawie widziałam, jak przewraca oczami.
- Skarbie, jestem gejem od dwunastego roku życia. Chyba jak nikt inny potrafię rozpoznać mężczyznę, uwierz mi.
Okej, to brzmiało logicznie. Ale mógł mi powiedzieć... Cholercia, zaoszczędziłabym sobie wstydu...!
- No nieważne. I co zamierzasz z tym zrobić?
- Nie mam pojęcia... - jęknęłam przekręcając się na brzuch i chowając twarz w poduszce. - Byłam z nią dzisiaj w kinie. Wiesz, niby było fajnie, ale... no kurczę, wiesz... ja nie jestem...
- Nie jesteś lesbijką, wiem. - odparł nieco podirytowanym tonem.
- Właśnie.
- Ale SooJung, co ci szkodzi? W sumie nie dowiesz się, póki nie spróbujesz, prawda?
Podniosłam się gwałtownie.
- Minho, co ty...
- SooJung, ona cię lubi i to bardzo. Tobie też się spodobała, więc w czym problem? Poza tym, bycie homo to nic złego. Czasami jest nawet zabawnie, nie mówiąc już o korzyściach...
- Minho, ty zboczeńcu!
- Oj tam od razu zboczeńcu... - prychnął, jednak było w tym słychać rozbawienie. - Posłuchaj. Jeśli nie spróbujesz, to będziesz żałować.
- Myślisz?
- Ja to wiem.
Ta, już to kiedyś słyszałam...

* * *

Dobra, skłamię, jeśli powiem, że nie było trudno. Bo było i to cholernie.
Amber nadal wyglądała jak chłopak, więc przez większość czasu miałam okropny mętlik w głowie. Unikałyśmy jednak poważnych tematów, zazwyczaj rozmawiając o muzyce, filmach, przyjaciołach, szkole i innych pierdołach. Czas konfrontacji zbliżał się jednak nieubłaganie, byłam tego świadoma. Nieoceniona się okazała pomoc Minho, który jako jedyny mnie rozumiał i na spokojnie wszystko tłumaczył.
Cóż, w końcu byłam nowa w tym świecie. Nigdy przedtem nie znałam żadnej lesbijki, nie myślałam też, że sama mogę nią być. Mimo iż Amber była śliczna. Nie, nie przystojna. Śliczna.
No nie wierzę.
Jak ognia unikałam Sulli i Sungmina. Minho obiecał, że im wszystko wytłumaczy, ale ja wciąż się ich obawiałam. Sungmin na pewno będzie się śmiał, a Sulli może się wystraszyć, w końcu tyle czasu się przyjaźniłyśmy...
Jak już mówiłam, było ciężko.
Po dwóch tygodniach naszej znajomości Amber napisała mi smsa, którego tak się obawiałam. Poprosiła o rozmowę. Miałyśmy się spotkać w parku za pół godziny. Jak w amoku wstałam i poszłam do łazienki, intensywnie myśląc o tym, co jej powiem. Myślałam o tym też przez całą drogę. Miałam tylko nadzieję, że nie zacznę się jąkać. To by było okropne...
Kiedy przyszłam, ona już czekała. Opierała się niedbale o betonowy murek, miała na sobie luźną, szarą bokserkę i jasne jeansy. Z jej szyi zwisał srebrny krzyżyk. Przełknęłam głośno ślinę.
Na mój widok uśmiechnęła się szeroko i odepchnęła od murku, od razu do mnie podchodząc.
- Krystal! Jesteś...
- Pewnie, że jestem. - odparłam nerwowo. - To o czym chciałaś porozmawiać?
Rozejrzała się, przygryzając nerwowo wargę.
- Nie tutaj. Możemy iść gdzieś indziej...?
Zamrugałam ze zdziwieniem, mechanicznie kiwając głową.
- No dobrze... Prowadź.

* * *

Wylądowałyśmy w uroczej, rzadko uczęszczanej przez nastolatki kawiarni niedaleko centrum. Dookoła otaczały mnie pastelowe kolory i różowe firanki i czułam się lekko przytłoczona, również wyrazem twarzy Amber. Wciąż przygryzała wargę, trzymając obie dłonie na filiżance kawy.
- Więc...?
- Krystal, ja... muszę cię o to spytać. - powiedziała po chwili, podnosząc na mnie wzrok. - Męczy mnie to od początku.
- N-no dobrze... - odparłam. - Mów.
Poprawiła się na krześle, mocniej zaciskając palce na filiżance.
- Nie przeszkadza ci to, że jestem tomboy'em?
Zamrugałam ze zdziwieniem. Ze wszystkich pytań, jakich się obawiałam, to było akurat na ostatnim miejscu. Z jednej strony poczułam ulgę, z drugiej natomiast stres, gdyż nie obmyśliłam sobie wcześniej na to odpowiedzi.
- Skąd! Czemu pytasz?
- No bo wiesz... Moja poprzednia dziewczyna właśnie przez to ze mną zerwała. Bo nie chciałam stać się bardziej... kobieca. Ale ja naprawdę na to nic nie poradzę! Jestem tomboy'em całym sercem i chociaż nie wiem, jak bardzo starałabym się to zmienić, to mi nie wyjdzie...
Patrzyłam ze zdziwieniem, jak jej oczy zaczynają błyszczeć od łez. Kompletnie nie wiedziałam, jak zareagować. Martwiła się to, czy nie jest dla mnie zbyt chłopięca. Matko kochana...
- Amber, ja... - odparłam nie śmiało po chwili. - Myślę, że nie ma nic złego w tym, że ludzie mylą cię z chłopakiem...
Boże, ja serio to powiedziałam? Już po mnie.
- A ty? Pomyliłaś mnie na początku z chłopakiem?
Nie mogłam jej skłamać, nie miałam serca. Spuściłam wzrok we własną kawę, obserwując, jak góra bitej śmietany topi się w ciepłym napoju. Nastała cisza tak gęsta, że można było ją aż kroić nożem. Błagałam, by coś powiedziała, cokolwiek..
- Rozumiem. - odparła, odchylając się na krześle. - Czyli umawiasz się ze mną tylko dlatego, że podobałam ci się jako chłopak, prawda?
Tak, to prawda” miałam powiedzieć, ale zamiast tego wciąż milczałam. Amber uznała to za jednoznaczne i wstała, patrząc na mnie ze zdenerwowaniem.
- Rozumiem. Cóż, w takim razie nic tu po mnie.
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i wyszła z kawiarni, mocno trzaskając drzwiami. Kiedy za nią zawołałam, było już za późno. Zniknęła w tłumie, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami.
Rety, jak ja mogę być taką idiotką! I jeszcze ten mój niewyparzony język... Miałam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Byłam pewna, że po tym wszystkim Amber nie będzie chciała mnie znać... Akurat teraz, kiedy naprawdę zaczęło mi zależeć.
A niech to.

* * *

Nie odbierała ode mnie telefonów, nie odpisywała na smsy, nie przychodziła już nawet do skateparku. Czemu ja się dziwiłam, przecież należało mi się. Nawet Minho uważał, że postąpiłam jak tchórz i że gorszej rzeczy już nie mogłam jej powiedzieć. Błagałam go, by pomógł mi to jakoś odkręcić, ale pokręcił stanowczo głową, upierając się na tym, że „sama muszę wypić to piwo, którego sobie naważyłam”. No dzięki.
Tymczasem tygodnie mijały, a ja tchórzyłam coraz bardziej. Przestałam nawet regularnie dzwonić i to wcale nie dlatego, że wiedziałam, że nie odbierze. Powoli kończył się sierpień, nadchodziły pierwsze chłodniejsze dni, a ja całkowicie zrezygnowałam z włóczenia się z przyjaciółmi po mieście. Z Sulli i Sungminem nie gadałam bity miesiąc. Myślę, że Minho im wszystko opowiedział, inaczej już dawno tłukliby do drzwi mojego pokoju. Świetny przyjaciel, nie ma co, ze świeczką takich szukać.
Tymczasem ja nie mogłam przestać myśleć o Amber, o smutku na jej twarzy, kiedy usłyszała moje milczenie. To bolało, ale ja nie mogłam przestać. To wspomnienie odcisnęło się na mojej duszy jak pieczęć i nic nie mogłam na to poradzić...
Naprawdę się w niej zakochałam. Ale zrozumiałam to dopiero wtedy, kiedy było już za późno... Brawo SooJung.
Zbliżał się wrzesień, czyli trzeba było wrócić do szkoły. Nie wiedziałam, czy mam się cieszyć czy nie z faktu, że Amber nie chodzi do tego samego liceum, co ja. Przynajmniej miałabym jakąś okazję, by z nią porozmawiać... Ale czy zdobyłabym się na to?
I pewnie zamartwiałabym się jeszcze długo, gdyby nie pewien telefon. Na początku myślałam, że to właśnie ona dzwoni, jednak z rozczarowaniem przyjęłam fakt, że była to Sulli. W pierwszej chwili chciałam odrzucić połączenie, ale wiedziałam, że byłam jej winna rozmowę. Przyłożyłam więc aparat do ucha, mrużąc powieki.
- Halo?
- Soo Jung. - powiedziała ostrym tonem. Niedobrze. - Przyjdź do parku. Natychmiast.
Po tych słowach rozłączyła się, a ja siedziałam i z niezrozumieniem wpatrywałam się w swoją komórkę, jakby czekając na jakieś wyjaśnienia. To do niej niepodobne. Co może być aż tak ważne, by w środku deszczu pędzić na łeb na szyję do skateparku? A jeśli to...
Kiedy ta myśl nawiedziła moją głowę, natychmiast poderwałam się z łóżka i założyłam buty na nogi, pędząc w kierunku drzwi.

* * *

Na pierwszy rzut oka w parku nie było nikogo. W końcu kto normalny jeździłby w taką pogodę na desce? Szukałam wzrokiem Sulli, jednak kiedy jej nie zauważyłam, rozejrzałam się w poszukiwaniu Amber. Ją akurat zobaczyłam.
Ledwo ją poznałam. Jej włosy zmieniły kolor z czarnych na orzechowe, a grzywka była tak długa, że musiała ją spiąć na boku. Z fullcapa skapywały pojedyncze krople deszczu, ona jednak jakby ich nie widziała; wpatrywała się tylko pustym wzrokiem w przestrzeń. Moje serce zabiło mocniej.
- Amber... - szepnęłam, robiąc kilka kroków do przodu. Kiedy mnie zobaczyła, wytarła oczy w rękaw i wstała gwałtownie. - Nie, nie uciekaj! Chcę porozmawiać...
- Nie sądzę, że mamy o czym. - odparła sucho, ruszając przed siebie. Musiałam prawie biec, by ją dogonić.
- Ale to ważne!
- SooJung, nie sądzę...
- Nie mów tak do mnie!
Stanęła w miejscu tak niespodziewanie, że prawie wpadłam na jej plecy.
- Co?
- Wiem, że to też moje imię... Ale nie chcę, byś tak do mnie mówiła. - powiedziałam, kiedy odwróciła się w moją stronę.
- Dlaczego?
- Amber...
Pokręciła głową.
- Sądzę, że już wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Naprawdę nie mamy o czym rozmawiać, tym bardziej w takim deszczu.
- Ale...
- Nie, SooJung. Nie będziemy przyjaciółkami. Wiem, że na to liczyłaś, ale przykro mi. A wiesz dlaczego? - nie czekając na moją odpowiedź odparła: - Bo cię kocham. Wiem, że nie powinnam, ale nic nie poradzę. Tamtego dnia byłaś taka urocza... Od razu do mnie dotarło, jak bardzo śliczna i niezwykła jesteś. Szkoda tylko, że nie za długo dane mi było się tym cieszyć. - ponownie wytarła oczy w rękaw, wzdychając ciężko. - Naprawdę muszę iść, SooJu...
Tego było za wiele. Deszcz wciąż uparcie skręcał moje włosy, kiedy wspięłam się na palce i pocałowałam ją prosto w usta.
Po plecach przeszedł mnie gwałtowny dreszcz, kiedy w końcu zasmakowałam w tych cudownych, miękkich wargach. Amber nie kryła zdziwienia, jednak opanowała je szybko, by oddać pocałunek. Chwilę później tuliła mnie mocno do siebie, nie odrywając swoich warg od moich.
To miał być delikatny, słodki pocałunek, jednak szybko zamienił się w coś bardziej namiętnego. Całowałam jak jeszcze nigdy nikogo, starając się wyrazić tym wszystko co, czego nie umiałam ubrać w słowa. To, jak bardzo tęskniłam i żałowałam... I jak mocno ją kocham.
Kiedy w końcu się od siebie odsunęłyśmy, deszcz ciągle uparcie padał, jednak nam to nie przeszkadzało. Uśmiechnęłyśmy się do siebie, a ja wtuliłam się w nią mocno, co chwilę szepcząc ciche:
- Przepraszam... Tak bardzo mi wstyd...
Amber nic już nie mówiła, w spokoju gładząc mnie po wilgotnych włosach. I wiecie, nigdy nie czułam się bardziej szczęśliwa. Czułam, że w końcu odnalazłam swoje miejsce w tym świecie...
I nie żałuję.

* * *

- Podwójna randka? No SooJung, odje... od... o... oo... oszalałaś?
Zachichotałam pod nosem, wciąż nie podnosząc głowy z kolan Amber. Patrzyła na mnie z naganą w oczach, jednak w kącikach jej ust czaił się zdradziecki uśmiech.
- Powiedz Sulli, że pozwalam ci przeklinać, kiedy ze mną rozmawiasz. To jest denerwujące.
- To nie Sulli, tylko Taemin. - odparł szybko.
- Oh... - westchnęłam. - Cóż. Całe życie pod pantoflem.
Roześmiałyśmy się z Amber, nie zwracając uwagi na groźne milczenie Minho.
- Bardzo śmieszne, Kryształku.
- No ej...!
- Daj mi go. - powiedziała rozbawiona Amber, biorąc ode mnie telefon. - Słuchaj no, panie Jestem-Na-Górze-A-I-Tak-Mam-Was-Wszystkich-W-Dupie; jeśli Krystal chce podwójnej randki, to tak ma być, jasne? Jej się nie odmawia. - mrugnęła do mnie, a ja przeciągnęłam się z zadowoleniem. Po sekundzie oddała mi telefon, a ja usłyszałam pełen pogardy głos przyjaciela.
- Ej, dlaczego jej pozwalasz mówić do siebie Krystal? To nie fair, też chcę!
- Wiesz Minho... Życie nie zawsze jest fair. Do zobaczenia jutro. - po tych słowach rozłączyłam się i rzuciłam komórkę gdzieś w bok. - Ach ten Minho. Zawsze ma jakieś wąty.
Wzruszyła ramionami.
- Ale to świetny kumpel. W końcu gdyby nie on...
- Oh, daj już spokój... - wywróciłam oczyma.
- ... nie leżałabyś teraz na moich kolanach.
Uniosłam pytająco brwi.
- Przeszkadza ci to?
- Trochę. - odparła, uśmiechając się lekko. - A wiesz dlaczego?
- Umieram z ciekawości. - powiedziałam, podnosząc się do siadu.
- No nie mogę zrobić tego. - po tych słowach nachyliła się i obdarzyła mnie najsłodszym pocałunkiem, jaki mogłam sobie wyobrazić.


10 komentarzy:

  1. I teksty Minho <3
    *You made my day* ~

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu ~^3^~ kochane to bylo wgl.. nie spodziewalam sie ze mnie wybierzesz xd dziekuje~ ehh kochany Minho i 2min <3 ale na serio trzeba byc ulomnym zeby pomylic Llame z facetem xd (sorki Krystal~) i jeszcze bardziej zeby zrobic jej cos takiego >,< buuu!Dla Krystal! ;( ale dobrze ze sie tak skonczylo~ ;3 i wgl jako
    rozwalil mmie tekst "jestem ma gorze a i tak mam wszystkich w dupie" poprostu lezalam i kwiczalam khekhekhe~ Minho pod pamtoflem Taesia <3 i Amber wybierajaca stanik ;3 I love it!! Ehh normalnie kocham Cie za twoja wyonraznie i kreatywnosc <3 tak btw przepraszam za ilosc literowek i brak polskich znakow ale mama zepsola taptop wiec jestem skazanaa na scinajacy sie lelefon!~ Hawaiting!~

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu czytam jeszcze raz swoj komentzarz i nie moge wyjsc z podziwu ile ja tam literowek nawaililam przepraszam~ xd

    OdpowiedzUsuń
  4. ... Matko, chyba właśnie tego mi brakowało, tak słodkiego ficka yuri *^* Ja... ja chyba to przeczytam dobrych kilka razy, no po prostu się zakochałam ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa jak słodko ;-) Na początku chciałam cie przeprosić za spam pod ST ale komentowałam z telefonu który mnie nienawidzi ;-( Co do oneshot'a podoba mi się jak prowadzona jest akcja, bo bałam się, że to będzie coś w stylu "ale fajny chłopak chyba się zakochałam a to dziewczyna to nic i tak ją kocham" fajnie ], że jest dodane to "oswajanie" się najpierw z jej płcią a później z orientacją ;-) W ogóle fajnie, że pojawiło się coś z Yuri bo to taki nie doceniany gatunek ;-) Jeszcze lepiej że to coś z Amber bo ją uwielbiam ;-) (ale się rozpisałam)
    KAGE <3

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebiste, jeszcze chyba nigdy się nie spotkałam z tym pairingiem, w ogóle pierwszy raz czytam fanfic yuri, ale dzięki tobie przeczytałam. w każdym razie przeczytałam też kilka innych twoich fanficków, zwłaszcza te wspaniale smuty BangLo, dzięki ci za nie (pada u twych stóp), no i zapraszam do siebie.
    http://ciemnajaskiniapsychopatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy raz czytam yuri. I co? I o dziwo mi się w cholerę podoba :D Tylko mam jedno "ale" - na samym początku pisałaś o wielkich trudnościach itp. a ich "trudności" wydały mi się naprawdę banalne. Jednak chyba zacznę lubić ten paring i to dzięki tobie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeej, kryber!!! Jeden z moich ulubionych pairingów <3 Świetnie ci wyszło, strasznie mi się podoba! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś o nim napiszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje pierwsze yuri po polsku <3 Nie znam tych dziewczyn zbyt dobrze ale wciaz bylo milo poczytac cos dotyczace dziewczyn! Bardzo sie ciesze ze nie polaczylas je razem od razu! Plus mam nadzieje na wiecej yuri nie koniecznie z f(x) i nie koniecznie beda sie one ograniczac do pocalunkow!
    Renny

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra.. wiem, że ficzek jest sprzed ponad 2 lat, ale wyznaje zasade, że jak się przeczyta to trzeba skomentować.. xd
    Bardzo mi się podobał! Szczególnie, że jest mało polskich yuri.. a ten paring z f(x) lubię xD bohaterowie są naturalni i charakterystyczni ;3 podoba mi się to! ^^

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń