niedziela, 9 czerwca 2013

FairyLand (Rozdział X)

Autor - Yesung Oppa
Beta - Nie

N/A:

UWAGA
OGŁASZAM MONTH OF REQUESTS!
Na czym to polega? To bardzo proste! Wystarczy, że pod jakimkolwiek postem napiszecie swój pomysł/wizję na oryginalnego, ale jednocześnie niesamowitego i niespotykanego ficka. Pod koniec miesiąca losowo wybiorę trzy pomysły, a następnie do końca lipca opublikuję je na tym blogu.

30 tysięcy... Cóż, ten blog już dawno przestał raczkować. W tym momencie porównałabym go raczej do nastolatka, który jeszcze nie do końca wie, kim jest... Ale dąży do tego.
I kiedyś osiągnie swój cel ^^

Hwaiting~~


Yesiek <3








Wieczór był ciepły i cichy, mimo nieprzerwanej od rana dworskiej krzątaniny i ilości ludzi, jaka wlewała się i wylewała z zamku, prosząc o audiencję u króla w sprawie straty swojego majątku. Mery nie miała racji. Monarcha ostatnio skupiał się przede wszystkim na pomocy londyńczykom i planach odbudowy miasta, co bardzo wszystkich zadziwiło. Jednak myśli czwórki przyjaciół, podobnie jak i księżniczki, krążyły tylko wokół jednej osoby.
- Martwię się o Taeyeon - wyznał Onew, kidy godzinę po odejściu Minho wciąż siedzieli w przypałacowym ogrodzie. Chłopak nie ukrywał tego, jak lekko i przyjemnie rozmawiało mu się z Mery. Mimo ciągłego strachu o ich zgubę, Lee rozbawiał dziewczynę jak tylko mógł, a ona nie pozostawała mu dłużna. Wciąż jednak nie zdobył się na odwagę, by wyznać jej w końcu, jak bardzo mu się podoba.
- Ja też, okropnie... - pokiwała głową, mocniej opatulając się szalem. - Strasznie współczuję Minho. Widzę, jak cierpi...
- W naszym kraju Taeyeon również ma wielu... adoratorów. - wyznał, przeczesując włosy palcami. - Często widzę, jak Minho jest na granicy między zazdrością, a szałem. Ta sytuacja jednak jest o wiele poważniejsza. Aż dziwię się, że tak dobrze to znosi...
Mery pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym niespodziewanie zadrżała z zimna. Niedawno na niebie pojawił się księżyc, będąc jednocześnie ich jedynym źródłem światła. Jinki poczuł silną potrzebę natychmiastowego objęcia księżniczki, jednak z żalem ją w sobie zdusił.
- Wasz kraj... - zamyśliła się. - ... wciąż mnie zaskakuje. Moda, szaty, zwyczaje... Czy u was tolerowana jest miłość osób jednej płci?
Momentalnie zamarł. Mery patrzyła na niego tak szczerze, że nawet nie ośmieliłby się wziąć tego za żart.
- S-skąd ci to przyszło do głowy, madame? - spytał. Jego głos niebezpiecznie drżał.
- Wiesz Jinki... W tym domu nic się nie ukryje przed dworem i służbą. Od jakiegoś czasu zamek aż huczy od wiadomości o domniemanym romansie Jonghyuna i Kibuma. - wyznała, splatając dłonie na kolanach. - Muszę przyznać, że z mojego punktu widzenia to również wygląda bardzo podejrzanie, biorąc pod uwagę ich wspólną komnatę i to, jak blisko siebie są. A plotki nie ułatwiają sprawy.
Z jednej strony Lee odetchnął z ulgą, że nie chodziło jednak o małą tajemnicę Minho i Taemina. Z drugiej natomiast zanotował sobie w mózgu, by przy najbliższej okazji przemówić do rozsądku tym dwóm debilom.
- Wybacz mi śmiałą uwagę, pani, ale myślę, że mamy teraz ważniejszą sprawę na głowie, niż dworskie gadanie.  - odparł, spodziewając się ostrej reakcji księżniczki. Dziewczyna jednak pokiwała głową i westchnęła cicho.
- Chyba masz rację. - rzuciła mu smutne spojrzenie. - Niech Bóg trzyma Taeyeon i Minho w swojej opiece i oby udało mu się ją odzyskać.
W tym momencie dotarło do niego, że Mery samoistnie się do niego przysunęła, opierając głowę na jego ramieniu. Gdy jej loki opadły na jego pierś, kompletnie nie wiedział, co ma zrobić, jak się zachować... Wlepił wzrok w księżyc, modląc się jednocześnie o to, aby w ciemności nie dojrzała jego rumieńca.
- Wiesz, na początku cię nie lubiłam. - wyznała po chwili, przymykając lekko powieki. - Ale przez pewien czas cię obserwowałam i zauważyłam to, że jesteś zupełnie inny, niż reszta... I nie chodzi mi tylko o twoich przyjaciół, ale też o wszystkich książąt i lordów w całej Anglii.
Onew poczuł, jak jego serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Rumieniec pogłębił się, a on nieśmiało otoczył księżniczkę ramieniem.
- Miło mi to słyszeć, pani.
- Mery. Po prostu Mery.
* * *

Minho pierwszy raz w życiu trzymał w ręku prawdziwy miecz. Szczerze powiedziawszy, spodziewał się, że będzie nieco cięższy. Mężczyzna w zbrojowni wyznał mu, że to głównie przez brak zdobień i ciężkich klejnotów, które zwykle widywane są na mieczach szlachciców. Rzeczywiście, jego broń ćwiczebna była bardzo prosta i zwyczajna, jednak bardzo dobrze pasowała do jego dłoni. Schował ją do pochwy przypiętej do pasa i ruszył prosto na dziedziniec. O tej porze dnia powinien być pełen ludzi, jednak Mery zadbała o to, aby nikt mu nie przeszkadzał w ćwiczeniach, organizując dla wszystkich spontaniczne przyjęcie. Chłopak był świadom tego, że jego treningi nie mogą się odbywać ciągle w jednym miejscu, ponieważ zaczęto by coś podejrzewać i, jak zwykle, plotkować.
Choi poczuł, jak powoli ogarnia go przerażenie. W życiu tak się nie bał, nawet przed debiutem. Nie miał pojęcia, czego się spodziewać. Mimo tego, co księżniczka mu opowiedziała o jego trenerze, wciąż się czuł bardzo nieswojo. Jednego był pewien - za nic w świecie się nie podda.
Gdy tylko postawił nogę na dziedzińcu, ujrzał wysokiego i szczupłego mężczyznę. Miał długie czarne włosy, spływające kaskadą na szerokie ramiona, przez co chłopakowi przyszedł na myśl Loki. Pewnie gdyby nie był tak przerażony, to by wybuchnął śmiechem.
Brunet odwrócił się w jego stronę, mierząc chłopaka stalowym spojrzeniem błękitnych oczu, a następnie zamachnął się lekko mieczem, który trzymał w dłoni. Najwidoczniej było to z jego strony zaproszenie, jednak u Minho wywołało potrzebę odwrotu na pięcie i ucieczki z krzykiem.
Niepewnie ruszył w jego kierunku, czując jak miecz z każdym krokiem ciążu mu jeszcze bardziej. Mężczyzna wciąż uparcie wlepiał w niego swój wzrok, jakby przez to chciał ocenić jego zdolności.
- Panie...
- Choi Minho. - wycedził przez zęby, po raz kolejny robiąc zamach. - Wyglądasz mi na bardzo zdesperowaną osobę... paniczu.
- Ja...
- Musisz nad tym zapanować. Bez tego twoje ciało i broń nie będą cię słuchać. - przerwał mu, patrząc sugestywnie na swój miecz. Minho pokiwał głową ze zrozumieniem. Brunet mówił szybko, ale dzięki wielu dniom praktyki bez trudu mógł go zrozumieć.
- Jestem tutaj, by cię tego nauczyć. - dodał po chwili. - Wyciągnij broń.
Minho zamrugał ze zdziwieniem. Miał nadzieję, że mężczyzna nie będzie kazał mu stawać do walki... Poza tym, wciąż nie poznał jego imienia. Nawet Mery nie chciała mu go zdradzić.
Dziwne.
Niepewnie wyjął miecz i chwycił go w obie dłonie. Przerażenie wyraźnie malowało się w jego oczach, chociaż za wszelką cenę starał się je ukryć.
- Rozluźnij się. - mruknął brunet. - Nogi szeroko, kolana ugięte. Chwyć miecz mocno, palce nieco bliżej... O tak. Dużo się ruszaj, nie zapomnij o tym. Atakuj, gdy tylko będziesz miał okazję.
- Ale...
- O nic się nie martw.  Nie zranię cię... za pierwszym razem. - powiedział, po czym gwałtownie na niego natarł, napierając na jego miecz. Rozległ się głośny zgrzyt, a ciało chłopaka oblała fala bólu. Ledwo zdołał uniknąć bezpośredniego ataku, z niemałym wysiłkiem odparowując jego cios. Mężczyzna ponownie zaatakował, przekładając klingę do prawej dłoni. Minho mocno zacisnął palce na rękojeści, cofając się niezgrabnie, cudem unikając zranienia. Wiedział, że nie może się tylko bronić, musi zacząć atakować. Brunet jednak nie dawał mu na to żadnych szans. Ich miecze po raz kolejny zderzyły się ze sobą, stal zadźwięczała, nadgarstek chłopaka po raz kolejny przeszył ostry ból. Mężczyzna skorzystał z okazji, umiejętnie poruszając dłonią z bronią, przecinając parę szwów  w koszuli Koreańczyka. Minho zatoczył się do tyłu i wypuścił miecz z dłoni.
Jego przeciwnik westchnął głęboko.
- Brakuje ci refleksu. - stwierdził, podnosząc jego klingę z ziemi. - Nie patrzysz na ciało walczącego, nie obserwujesz go uważnie, przez co nie możesz za mną nadążyć. Ale muszę przyznać, że widzę w tobie potencjał.
Potencjał? Cholera, samym potencjałem nie wygra walki o miłość swojego życia.
Potarł dłonią obolały kark, po czym odparł:
- Panie, mam niewiele czasu... Zrób, co w twojej mocy, bym stał się doskonałym szermierzem, błagam.
Brunet uśmiechnął się szeroko. Jego błękitne oczy błysnęły niepokojąco,
- Mów mi Andrew. Andrew van Wiettenmeier. Postaram się, obiecuję. Ale nie licz na moją przychylność, paniczu.
* * *
Dni mijały, a z każdą godziną Minho czuł się coraz lepiej przygotowany. Początkowo Andrew pokazywał mu tylko, jak poprawnie trzymać miecz, oraz sprawnie poruszać się podczas fechtunku. Drugiego dnia mężczyzna niespodziewanie go zaatakował, cały czas jednak udzielając chłopakowi wskazówek.
Tęsknota za Taeminem powodowała, że z jeszcze większym zaangażowaniem oddawał się treningom. Przyjaciele często przychodzili obejrzeć jego zmagania, jednak ten już nawet nie zwracał na nich uwagi. Myślał tylko i wyłącznie o swoim celu. Wstawał skoro świt, jadł skromne śniadanie, trenował do wieczora, szedł na kolację i kładł się do łóżka. Dzięki tej rutynie zdołał nie zwariować ze smutku.
Wielka zmiana zaszła w relacjach lidera z księżniczką. Onew otworzył się na dziewczynę, przez co spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Lee opowiadał jej o Korei tyle, na ile mógł sobie pozwolić, a Mery ze szczerym zaciekawieniem go słuchała. Bardzo uważał, by przypadkiem nie napomnieć o sekretach jego przyjaciół. Mery z każą chwilą była coraz bardziej nim oczarowana. Nie mogła uwierzyć, że na początku ich znajomości tak okropnie ją irytował. Mimo strachu o Taemina, udawało im się doprowadzać się nawzajem do śmiechu, czego obaj bardzo potrzebowali.
Plotki na temat romansu Jonghyuna i Kibuma przybierały na sile. Pod tym względem obaj czuli się jak w domu - najwidoczniej wszędzie, gdzie się znajdą, od razu zostaje im przypięta plakietka "JongKey". Początkowo zupełnie nie wiedzieli, co mają z tym zrobić, jednak w końcu postanowili zrobić coś miłego dla tych wszystkich wścibskich dam dworu i służek, które powoli zaczynali traktować zupełnie tak samo, jak swoje fanki.
Szczypta fanserwisu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?
Tak więc od tamtej chwili przy każdej sposobnej okazji starszy Kim klepał młodszego po pośladku, obejmował i szeptał do ucha. Key zazwyczaj odpłacał mu się pocałunkiem w policzek, albo cichym chichotem. Reakcje ludzi były przeróżne - od zniesmaczenia, po nieudolnie ukrywane rozczulenie. Obaj wiedzieli, że mogą sobie przez to narobić kłopotów, ale musieli jakoś zająć myśli, by nie zamartwiać się ciągle o ich maknae.
Kibum wciąż płakał po nocach, na co już nie mogły pomóc nawet silne ramiona Jjonga. Chłopak uspokajał się dopiero nad ranem, pogrążając się w śnie tak niespokojnym, że nawet najdelikatniejszy ruch mógł go obudzić. Jonghyun najbardziej w świecie pragnął, by ten koszmar się już skończył.
Bezradność.
Dni mijały... aż w końcu do ostatecznego pojedynku została tylko doba.


7 komentarzy:

  1. Jak mogłaś przerwać w takim momencie ?! Jak...? No dobra ogarniam się ;-; powiem to co chcę powiedzieć i będę znów czekać z niecierpliwością na next parta ;c Ta seria ma fajną fabułę i mi się strasznie podoba *^* Tylko jest jedno ale.... Biedny Taeś mam nadzieję że napewno Minho go uratuje wierze w tego żabola chociaż nie zabardzo go lubie ale musi to zrobić musi..musi...musi! sdavhgvd dobra ogar to co miałam powiedzieć zostało powiedziane xD
    Weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhum, tyle czekania sie oplacilo! Codziennie sprawdzam twojego bloga po pare razy. Po prostu jestem juz od niego uzalezniona. XD Ale wracajac do tematu... JAK MOGLAS PRZERWAC TERAZ!? ;______; Tyle akcji, ja juz sie napalilam, a tu koniec rozdzialu. No kurde. Tak sie ludziom nie robi. xD Mam takze pytanie. Nie wiem czy juz kiedys padlo (leniwej mi nie chce sie sprawdzac komentarzy :3), ale trudno. Na ile rozdzialow palnujesz zrobic to opowiadanie?
    I na koniec: duzo, duzo, duzo weny zycze, hwaiting! >w<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję *^* pytanie, o dziwo, nie padło, więc mogę ci powiedzieć, że na ok. 15. Na początku chciałam to przeciągnąć do 30-iluś, ale dotarło do mnie, że nie ma sensu robić z tego tasiemca ^^

      Usuń
  3. Spodziewałam się, że skończysz w taki momencie >,< Prorokiem jestem czy jak? Gratuluję 30 tys wyświetleń!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! Ehhhh.. Biedny Taeś ;c Będzie coś z jego perspektywy, albo jakoś tak? Chciałbym poczytać o tym co się z nim przez ten czas dzieje, a jak nie to sobie wymyślę <3 Minho I Waleczny <3 Mam nadzieję, że mu się uda!! <3 Btw. A co do pomysłów no OneShoty To co powiesz na yuri? ^^ Po polsku ciężko coś znaleźć >,< (Amber i niewiemkto i ta niewiemkto nie wie, że Amber jest dziewczyną (naprawdę niedomyślna laska O,o) i się zakochuje a potem się dowiaduje i szok, a na koniec love (liczę na twoja kreatywność <3))Tak czy inaczej czekam na kolejne rozdziały bo jak nie to mnie rozszarpie (nie wiem co ale coś na pewno!) Hawaiting!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. DOBRA ? O.o Tylko doba ? TT_TT Minho-ssi musisz odbić Taemina i pogrążyć tych rabusiów, bezczelnych kradzieji, debili, pajaców ... No ... Ale uważaj na siebie ! No proszę, miłość rozkwita <3 Oprócz 2Min wszystko jest prawie w porządku ... Nie licząc płaczów i smutku ;( Jestem dumna z Minho ! Dobrze, że już nieźle sobie radzi z tym mieczem ^o^ Ciekawe kim jest jego nauczyciel xD No własnie ... Jeszcze jedna sprawa ... Wae taki krótki ten rozdział ?! I dlaczego koniec w takim momencie ? Tu powinno coś się dziać, a nie koniec kurna ! >< Za to masz szybko napisać kolejny rozdział ;33 SZYBKO ! xD Omo ... Niech Minhio przeżyje, niech będzie akcja ! No właśnie zapomniałabym ! Gratuluje tyle wejść na bloga ! ^o^ Powiadasz, że to opowiadanie będzie miało ponad trzydzieści rozdziałów ? *-* Jeeeeeeeeej ! Omo ... Spełniłaś moje marzenie <3 xD
    Hwaiting w pisaniu ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dziękuję *^* pytanie, o dziwo, nie padło, więc mogę ci powiedzieć, że na ok. 15. Na początku chciałam to przeciągnąć do 30-iluś, ale dotarło do mnie, że nie ma sensu robić z tego tasiemca..." MIAŁO mieć. będzie mieć góra 15.

      Usuń