środa, 22 maja 2013

FairyLand (Rozdział IX):

Autor - Yesung Oppa
Beta - Nie






Minho przymknął zmęczone powieki, by po chwili ponownie je rozchylić. Potem znowu. I znowu. Westchnął z poirytowaniem, wiedząc, że nic z tego. Nie zaśnie, nie ma szans. Zgodnie z tym, co piszą książki, już za parę godzin będzie miał halucynacje z braku snu i zmęczenia. Prychnął pogardliwie na samą myśl. Co z tego, skoro nie wiedział, gdzie jest Taemin? Mógł być WSZĘDZIE. Ci ludzie mogli z nim robić WSZYSTKO...
Jego biedny, mały Minnie...
Ze zrezygnowaniem podniósł się do siadu. Było już prawie południe, a król wciąż nie posłał mu żadnej wiadomości. Bał się tej rozmowy. W końcu Karol II to postać historyczna, Minho dokładnie wiedział, kiedy umarł, jak i co osiągnął. Do tego jeszcze ten strach, by tylko monarchy czymś przez przypadek nie obrazić. Cholera jasna.
Wstał i zaczął nerwowo krążyć po pokoju. Był prawie pewien, że reszta już śpi... No, może oprócz Kibuma. Ten akurat martwił się o Taemina równie mocno, jak on sam, o ile nie bardziej. Kiedy widział go ostatni raz, Jjong próbował go jakoś pozbierać do kupy. Onew tylko stał z boku ze zbolałą miną. Choi wiedział, że lider obwiniał się o wszystko, co się stało. Nie potrafił mu wyjaśnić, że się myli. To się po prostu wydarzyło. A teraz muszą jak najszybciej odnaleźć maknae i wrócić do domu.
Schował twarz w dłoniach. Boże, dlaczego on siedzi bezczynnie i nic nie robi? Miał gdzieś króla i jego poszukiwania. Taemina nie było przy nim. Musi go odnaleźć, musi...
- Paniczu? - usłyszał cichy, kobiecy głos zza drzwi, po czym rozległo się delikatne pukanie.
- T-tak?
Jego oczom ukazała się głowa dziewczynki, może nastolatki, ubranej w strój służki.
- Król cię wzywa do siebie.
Minho przymknął powieki, licząc w myślach do dziesięciu, by się uspokoić. Nareszcie.
- Dobrze. Już idę. - odparł, dając dziewczynie znak, żeby poczekała na niego na zewnątrz. W tym czasie zebrał się w sobie, przemył twarz wodą i poprawił ubranie. Wciąż jednak wyglądał na potwornie zmęczonego. Nic już na to nie poradzi.
Od tej rozmowy zależało wszystko. Choi musiał uważać nie tylko na to, co mówi, ale też jak się zachowuje. Zdecydowanie nie był na nią gotowy, ale...
Taemin. Musi to zrobić - dla niego.

* * *

Podczas gdy poddenerwowany raper szedł na spotkanie z Karolem II, Jonghyun właśnie się obudził. Podniósł się do siadu i ziewnął szeroko. Kątem oka zauważył, że drugie łóżko jest w nienaruszonym stanie.
- Bummie? - mruknął, rozglądając się po komnacie. Ujrzał go siedzącego przy oknie i patrzącego w przestrzeń. Z cichym westchnięciem wstał i nie zważając na przenikliwe zimno, podszedł do niego i zaplótł ramiona na piersi.
- Spałeś w ogóle?
Chłopak pokręcił lekko głową, wciąż nie odrywając wzroku od krajobrazu. Starszy Kim ponownie westchnął, opuszczając ręce po bokach.
- Boże Bummie, wiem, że się martwisz, ale to nie powód, by nie spać.
- Minho też pewnie nie śpi.
- A powinien.
Key niepewnie podniósł wzrok na chłopaka. Jego zaczerwienione oczy błyszczały. Płakał i to długo. Jonghyun nie mógł na to patrzeć.
- Key, ile razy mam powtarzać, że wszystko będzie w porządku...?
- Sam w to nie wierzysz.
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Mylisz się. Wierzę w to, bo... bo tak. W końcu zawsze jakoś wychodzimy z opresji, nie? - uśmiechnął się słabo. Niepewnie położył dłoń na jego ramieniu, by po chwili przenieść ją na policzek chłopaka. - Nie mogę patrzeć na ciebie, gdy płaczesz. Proszę, przestań.
Młodszy ostatni raz pociągnął nosem, po czym wytarł oczy rękawem.
- Przytul mnie.
Nie musiał mu dwa razy powtarzać. Już po chwili zamknął chłopaka w swoich ramionach, opierając brodę na jego ramieniu. Modlił się, by nie zaczął ponownie płakać. Nie przeżyłby tego.
- Jestem tutaj, nie zapominaj. - szepnął mu do ucha. - Jeśli jest coś, co mogę dla ciebie zrobić, to to zrobię. Zawsze.
Key delikatnie pokręcił głową, pozwalając mu pocałować się w czubek głowy. Czego normalnie Jonghyun nie robił.
Ich związek tak nie wyglądał. Jeśli ktoś oczekiwał, że będzie cukierkowy i słodki jak Minho i Taemina, to bardzo się mylił. Nie było słodkich słówek, pocałunków na dzień dobry i dobranoc, przytulasów i czułych spojrzeń. Podczas dnia byli dwójką najlepszych przyjaciół, którzy mimo częstych kłótni i sprzeczek bardzo dobrze się dogadywali. Dopiero wieczorem, w sypialni nadrabiali brak bliskości. Tak to już było. Jonghyun nie lubił okazywać publicznie swoich uczuć, Key również tego unikał. A reszta to zaakceptowała.
Jednak teraz wszystko wyglądało inaczej. Jjong wiedział, że momentami Kibum był naprawdę słaby. A już szczególnie wtedy, kiedy któreś z bliskich mu osób stało się coś złego. Wtedy łamali swoje zasady. Jonghyun dawał mu wszystko, czego w takich chwilach potrzebował - ciepło ramion, pocieszające słowa, delikatny dotyk i kochające spojrzenie. Zdarzało się to też, gdy Key był w emocjonalnym dołku z zupełnie niewiadomej dla nikogo przyczyny (nawet dla niego samego). Jjong był jednak cierpliwy. Nigdy się wtedy nie denerwował. W takich sytuacjach Kibum był jeszcze bardziej delikatny i wrażliwy, niż zwykle. Może na takiego nie wygląda, ale tylko Jonghyun wiedział, jaki on jest naprawdę.
Nagle poczuł gorące łzy chłopaka na swojej nagiej skórze. Zagryzł mocno wargę, jednak nic nie powiedział. Mocniej go objął, szepcząc mu do ucha, że wszystko będzie dobrze. W końcu byli SHINee. I nie byli bezsilni. Dadzą radę. Wrócą, wszyscy razem i wszystko będzie dobrze.
Już niedługo.

* * *

Kiedy wszedł do sali, Karol II nie siedział na tronie. Krążył z jednego końca sali na drugą, a jego długa, krwistoczerwona peleryna sunęła za nim po wypolerowanej posadzce. Minho przełknął głośno ślinę, przestąpił dwa kroki na przód i uklęknął na jedno kolano. Z tego co czytał w książkach, to tak właśnie powinien zrobić. A przynajmniej tak pamiętał...
Król zobaczył go dopiero po paru sekundach. Natychmiast przystanął i mruknął:
- Czyli ty jesteś Minho. - chłopak niepewnie pokiwał głową. - Powstań proszę.
Jego nogi drżały bardziej, niż mógł sobie wyobrazić. Podniósł wzrok na monarchę, który omiótł go przenikliwym spojrzeniem i dodał:
- Mery mi wiele o tobie opowiadała. Ciekawi mnie kultura waszego kraju... No ale nieważne. Bezsensowne pogawędki mogą poczekać, prawda?
- T-tak, panie.
Monarcha pokiwał głową, po czym dał mu znak, by podszedł bliżej. Minho był tak przerażony, że już bardziej się nie dało. Mimo to pokonał kolejne trzy kroki do przodu i skłonił się nisko.
- Wybacz, panie, że niepokoję cię swoją sytuacją...
- Rozumiem cię, gdyż sam kiedyś byłem w podobnej. - odparł, wciąż nie odrywając od niego wzroku. - Dlatego tak tego nie zostawię. Tym ludziom raz się upiekło, drugi raz do tego nie dopuszczę.
Choi pokiwał głową. Doskonale znał sytuację, gdyż wcześniej Mery mu ją spokojnie przedstawiła. Nie odezwał się jednak i czekał, aż król zacznie kontynuować.
W końcu monarcha oderwał od niego wzrok i westchnął głośno.
- Niestety, mój poprzednik dość mocno zmodyfikował prawo, którego ja nie mogę na razie ruszać. - powiedział po chwili z bólem w głosie. - Minho, wiem już, gdzie jest twoja niewiasta. Wiem, kto ją porwał. Ale walczyć o jej odzyskanie będziesz musiał ty sam. Ja tylko ich odnalazłem i zmusiłem do pojedynku.
- ... pojedynku? - Mery przygotowała go na taką ewentualność, ale wciąż miał nadzieję, że może jednak nie będzie musiał tego robić. No bo w końcu on - Choi Minho, rycerz w tarczą i mieczem w dłoniach, walczący o ukochaną? Nie, to po prostu nie pasuje.
- Na miecze. - pokiwał głową, patrząc na niego ze smutkiem. - Przykro mi. W tym kraju nie było porządnych pojedynków od lat, ludzie stęsknili się za nimi... Dlatego postanowiono wprowadzić na nowo to prawo. Jednak, póki wciąż żyją ludzie, którzy to uchwalili, nie mogę nic zrobić...
- Rozumiem.
- Dobrze władasz mieczem, Minho?
Chłopak przełknął głośno ślinę. Gdyby sytuacja nie była tak tragicznie, pewnie by się roześmiał.
- W moim kraju nie walczymy na miecze...
Król pokręcił głową z dezaprobatą.
- Niedobrze, bardzo niedobrze. Masz niewiele czasu...
- Ile, panie?
- Tydzień.
Tydzień? TYDZIEŃ?! Jak on, cholera, ma się w tydzień nauczyć walczyć mieczem i to jeszcze tak, by kogoś pokonać? To graniczyło z cudem. Mentalnie jęknął, w jednym momencie prawie się załamując.
- Panie, ja... nie dam rady...
- Minho. To twoja niewiasta. - monarcha rzucił mu stalowe spojrzenie. - Jeśli naprawdę chcesz ją odzyskać, musisz dać z siebie wszystko.
- Ale...
- Moja córka zna bardzo dobrego szermierza. Myślę, że za niewielką cenę mógłby ci nieco pomóc. - uśmiechnął się słabo, życząc mu przez to powodzenia. Minho wiedział, że będzie potrzebował bardziej, niż był sobie w stanie wyobrazić...

* * *

Zaraz po wizycie u Karola II, Choi od razu popędził na spotkanie z Mery. Księżniczka już siedziała w pałacowym ogrodzie, w towarzystwie Jinkiego, którego najwidoczniej za wszelką cenę próbowała pocieszyć. Obaj by się pewnie z tego cieszyli, gdyby nie zaistniała sytuacja.
- Minho. - powiedziała zaskoczona dziewczyna, odwracając głowę, by na niego spojrzeć. - Już po wizycie u mojego ojca?
- Tak. - odparł zasapany chłopak, opadając na krzesło obok niej. - Madame, musisz mi pomóc.
Pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Wiedziałam. Czyli jednak nie masz wyboru...
- Niestety.
Księżniczka pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym odparła:
- Dobrze. Znam kogoś, kto na pewno ci pomoże, ale... ostrzegam. To nie jest łatwy człowiek.
Choi jednak był zdecydowany zrobić wszystko. Chciał już jak najszybciej chwycić Taemina w swoje ramiona, pocałować i powiedzieć mu, że już nigdy go nie opuści... Wciąż wątpił, że zdąży się w tydzień biegle władać mieczem, ale musi spróbować.
- Przeżyję. Umów mnie z nim jak najszybciej.

5 komentarzy:

  1. Jejciu nie mogę... biedny Taeminnie i Monhoś i Bummie i wgl wszyscy... Ciekawi mnie kim jest ten gościu od miecza i jak Żaba sobie poradzi... Wgl Londyn już zaczął płonąć czy nie? Nie pamiętam już.; c Ehhh chyba spóźnię się do szkoły, albo i nie... Nawet jeśli, warto było ^_^ Hawaiting!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omo, dziękuję <3 sama często zawalam szkołę przez ficki, więc wiem, jak to jest XDD

      Usuń
    2. Zdążyłam ^-^ Chociaż.. nie lubię matmy (miałam dzisiaj dwie o zgrozo...-,,,-) mogłam się spóźnić xd głupia ja xd

      Usuń
  2. OMO ! Nareszcie rozdział ! <33 Minhooooo ! Proszę naucz się władać mieczem ! Proszę przeżyj to ! Proszę ocal Taemina ! T.T DLACZEGO ŻYJĄ TU TACY LUDZIE KTÓRZY CHCĄ POJEDYNKÓW ?!! Emocje ....(dziękuję za nie ^o^) xD Ciekawe kogo wymyśliłaś na trudnego pana, co umie walczyć mieczem *-* JEJKUUU martwię się o Minho .... chociaż wieżę, że przeżyje ^^(HWAITING !) Mam nadzieję, że ta walka skończy się tragicznie tylko dla tych gnomów co porwali Tae >< Ciekawe również kto to zrobił xD Jestem również ciekawa samej walki i jak Key zareaguje na wieść o pojedynku ... Jak się to wszystko potoczy ? Mam nadzieję, że przeczytam nie długo w ff odpowiedzi na moje pytania *---* <3 pisz szybko .... Plosę ! plosę ^^
    Hwaiting w dalszym pisaniu !
    PS. Wybacz za nieskładny komentarz TT__TT

    OdpowiedzUsuń