środa, 8 maja 2013

KacSeul (V):

Autor - Yesung Oppa
Beta - Tak




5.Postaraj się nie załamać, gdy na jaw wychodzą nowe fakty.



- Mogę go obejrzeć?
- ...No dobra, ale uważaj.
- Postaram się... Kurde, podwiń tą bluzkę, nic nie widzę.
- ...
- Boże, ale on wielki!
- No przecież, kurwa, wiem...
- Czekaj, ale...
- ... Aua, nie dotykaj!
- Ale czekaj... O matko, ale się załatwiłeś.
- Kurwa, Siwon, przest...
- Chłopaki, dość! Nawet nie wiecie, jak to brzmi...
Eunhyuk zamrugał ze zdziwieniem, natychmiast opuszczając bluzkę i zakrywając swój nieszczęsny tatuaż, który Choi właśnie oglądał. Siwon, urażony, podniósł się z kolan i prychnął pod nosem.
- Otaczają mnie sami zboczeńce.
- Powiedział... - burknął Donghae, na co wszyscy rzucili mu zaskoczone spojrzenie. - No co? Przecież wszyscy wiemy, że on nie jest wcale taki święty.
- No dajcie już spokój. - jęknął Eunhyuk. - Właśnie straciliśmy kolejnego przyjaciela, myślę, że to ważniejsze, niż bezsensowna dyskusja, kto w tym zespole jest najbardziej zboczony...
Leeteuk westchnął z irytacją, zaplatając ramiona na piersiach.
- W końcu ktoś dobrze gada...
- To co robimy?
- Czekamy na resztę. A potem wspólnie się zastanowimy, gdzie mamy iść.
Donghae podrapał się po głowie, przygryzając dolną wargę, jak to miał w zwyczaju, gdy się denerwował.
- Swoją drogą, ciekawe, czego nowego się dowiedzieli... Yesung coś mówił?
Eunhyuk pokręcił przecząco głową.
- Uh. Oby szybko przyjechali. - mruknął, po czym nastała całkowita cisza. Wciąż stali przed budynkiem, przechadzając się z jednej strony ulicy na drugą. Żaden z nich nie miał zielonego pojęcia, co powiedzieć, więc postanowili po prostu milczeć.
Minęła już 14:00, kiedy koło nich przejechała brudna, odrapana taksówka i wyskoczyło z niej czterech chłopaków. Ryeowook, chyba najbardziej z nich wszystkich markotny, trzymał kurczowo dłonie w kieszeniach, zerkając na nich wszystkich smutnym wzorkiem.
- Nie no, jeszcze tylko tego brakowało... - westchnął Sungmin, chowając twarz w dłoniach. - Tylko nie Kyu...
- Musimy działać. Mamy mało czasu. - stwierdził Jongwoon, sprawnie unikając wzroku Siwona. Nie wiedział, dlaczego, ale po tym wszystkim nie umiał mu spojrzeć w oczy. Nie uszło to uwadze młodszego chłopaka, który miał naglącą potrzebę rozmowy ze swoim... mężem?
O rzesz w mordę.
Kiedy reszta wspólnie naradzała się, co do przebiegu wyprawy, Choi ukradkiem położył dłoń na ramieniu Yesunga i powiedział:
- Wszystko w porządku?
Starszy mimowolnie zadrżał.
- T-tak...
- Nie kłam.
- Siwon...
- Musimy porozmawiać.
Kim zagryzł wargę, zerkając ukradkiem na resztę zespołu, którzy wyraźnie udawali, że niczego nie zauważyli. Z westchnieniem rezygnacji, odwrócił się w stronę chłopaka i pokiwał głową.
- Dobrze.
Siwon odwzajemnił ten gest, drapiąc się po głowie ze zdenerwowaniem.
- Będą udawać, że nie podsłuchują...
- Wiem.
- Okej, nieważne... - mruknął, po czym złożył dłonie jak do modlitwy i przymknął powieki. - W porządku, więc... Sungie, wiesz, jak TO się stało?
W tej sytuacji chłopak nie miał wyjścia – musiał mu opowiedzieć wszystko, czego się dzisiaj dowiedział. Kiedy wspomniał o kościele, zauważył na twarzy młodszego ulgę. Na wszelki wypadek wspomniał też o obecności ich zaginionego przyjaciela na ich ślubie.
- Teraz wszystko jasne... No prawie. - Choi rzucił ukradkowe spojrzenie na plecy Ryeowooka. - Skąd on ma tyle pieniędzy?
- Tego właśnie próbujemy się wciąż dowiedzieć... - odparł starszy, za wszelką cenę próbując ukryć swoje zdenerwowanie... Bez skutku.
Siwon wziął głęboki oddech.
- Tak, wiem. Ja też się cały czas zastanawiam, co dalej. Najlepiej by było, gdybyśmy to w spokoju obgadali, ale... Widzisz, jakie są warunki.
Jongwoon pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Chcę jedynie, abyś wiedział, że... że mimo wszystko niczego nie żałuję. - kontynuował, patrząc Kimowi prosto w oczy. - Tak najwidoczniej już musiało być.... Ty zdecyduj, co z tym zrobimy.
Przenikliwy wzrok młodszego z chłopaków nie wyrażał zniecierpliwienia. Wprost przeciwnie – przemawiał przez niego stoicki spokój i opanowanie. Cały Siwon. Zawsze starał się pokojowo zakończyć jakąś sprawę i nigdy nie myślał tylko i wyłącznie o sobie. Właśnie to Kim uwielbiał w nim najbardziej.
Prawdę mówiąc, to Yesung decyzję podjął już dawno. Jednak bał się jej. To, co może z niej wyniknąć i, przede wszystkim, jak na nią zareaguje Choi. Dawał mu wolną rękę. Yesung sam ma zadecydować, a on się dostosuje. Cholera no...
Po okrągłej minucie był już pewien. Niech się dzieje co chce, on podjął decyzję. Westchnął głośno i chwycił jego obie dłonie w swoje własne.
- Zależy mi na tobie. - szepnął, odwracając z zawstydzeniem wzrok w bok. - I... no, ja też niczego nie żałuję...
- Rozumiem.
Usłyszał cichy chichot Siwona, na dźwięk którego mimowolnie podniósł wzrok. Cała twarz chłopaka uśmiechała się do niego, na co nie mógł zostać obojętny i odwzajemnił ten gest. To był dobry wybór. Może nie dla nich wszystkich, ale przecież nic złego nie zrobili, prawda?
- Tak się ciesz...
- KIMI WO MY BEAUTIFUL HANGOVER~~~ - niespodziewanie zabrzmiał czyiś telefon. Wszyscy aż podskoczyli ze strachu, patrząc na siebie z wyrzutem winy.
- Dobra. KTÓRY TO TAKI DOWCIPNY I USTAWIŁ TO NA DZWONEK?! - zagrzmiał Leeteuk, mrużąc groźnie brwi. Siwon i Yesung niepewnie dołączyli do reszty, stając jednak jak najdalej rozwścieczonego lidera.
- Um... - bąknął Ryeowook, wyciągając telefon z kieszeni. - Sorry. Dostałem smsa...
- To było zaiste zabawne, Kim.
Chłopak nie zareagował, gdyż właśnie wczytał się w treść wiadomości, którą otrzymał. Na widok jego twarzy wśród reszty zapanowała całkowita cisza. Sungmin niepewnie zajrzał mu przez ramię.
- Co jest? Coś się stało...?
Ryeowook bez zbędnych słów podał mu telefon. Lee zerknął na smsa i uniósł pytająco  brwi.
- W takim razie wszystko jasne. - mruknął, oddając mu telefon. - Panowie, nasz Wookie jest hazardzistą.
- ...?!
- C-co? - oburzył się Kim. - No chyba sobie jaja robisz...!
- Czekaj. Może od początku?
- No dobra. No więc jak już wiecie, Ryeowook ma w swoich kieszeniach nieznanego pochodzenia gotówkę waluty dolar amerykański. Dużo tej gotówki, należy wspomnieć. Kiedy zastanawialiśmy się, skąd ona mogła się wziąć, nie wzięliśmy pod uwagę najprostszego wyjaśnienia, które podsunął nam dopiero sms z banku, który właśnie został przez nas odczytany.
- Czyli...?
- KASYNO, KRETYNI! - wrzasnął Sungmin, rozkładając bezradnie ręce. - Matko, otaczają mnie sami debile...
- No okej, czyli wygląda na to, że musieliśmy odwiedzić kasyno jeszcze przed ślubem, czyli na samym początku... Co za tym idzie, Heechul jeszcze był z nami i...
- ... Może tam spotkaliśmy kogoś, kto nas tak załatwił? - mruknął Siwon, drapiąc się po brodzie. - Myślicie, że byłby sens je odwiedzić?
Leeteuk wzruszył ramionami.
- W zasadzie zawsze można się czegoś dowiedzieć o aferze z kokainą... No i sam chciałbym wiedzieć, jak do ciężkiej cholery Wookie się dorobił takiej wygranej.
Rzeczony chłopak burknął coś niezrozumiałego pod nosem, po czym założył ramiona na piersi, najwyraźniej oburzony.
- A co z Kyuhyunem? - wtrącił niepewnie Shindong. - I, notabene, z Heechulem?
- Od właściciela tamtego klubu dowiedzieliśmy się, że zostaliśmy chamsko wyrzuceni wraz z tymi facetami. - odparł Sungmin. - Może porwali Heechula, czy coś?
- Porwali? Koleś, co ty zakładasz...?
- To wcale nie jest najczarniejszy scenariusz, jakbyś chciał wiedzieć, Hae.
- Boże przenajświętszy...
- Siwon, błagam, nie teraz.
- W każdym razie, powinniśmy znaleźć tych facetów. - powiedział zdecydowanie Yesung. - Nawet, jeśli nic złego nie zrobili, to może wiedzą, gdzie potem poszliśmy...?
- Ale jak? Ja już tam nie wracam...
- Minnie...
- Nie ma mowy! Ten koleś jest straszny i jeszcze od nas kasę chce!
Jongwoon wywrócił oczyma z poirytowaniem.
- Jakoś musimy się przecież dowiedzieć, co i jak...
- ... Może pójdziemy na policję? - zaproponował nieśmiało Ryeowook. Reszta spojrzała na niego jak na idiotę.
- Co? Przecież my nawet nie pamiętamy, jak oni wyglądają!
- No okej, ale może wpadną na ślad Heechula, jak im wszystko opowiemy? Pomyślcie, to wcale nie jest takie głupie...
- Jak się dowiedzą o tych dziesięciu kilogramach narkotyków, które rzekomo zgubiliśmy, to już po nas. - mruknął nerwowo Eunhyuk, wyrażając tym to, czego się wszyscy najbardziej obawiali.
- Może jak im nie powiemy...
- Pragnę przypomnieć, że Kyuhyuna też musimy odzyskać. - powiedział Sungmin, zaplatając ramiona na piersi. - A nie zrobimy tego bez tych narkotyków. Więc, teoretycznie rzecz biorąc, kręcimy się w kółko.
Wszyscy zamilkli. Zgodnie musieli przyznać rację Lee, który jako pierwszy w końcu to powiedział na głos. Ryeowook spuścił wzrok we własne buty, zagryzając nerwowo wargę. Drżąca dłoń Siwona ukradkowo znalazła tą należącą do Yesunga i ścisnęła ją pocieszająco. Shindong patrzył na milczących przyjaciół, wiedząc, że w taki sposób tylko marnują czas.  W końcu odchrząknął głośno, skupiając tym ich uwagę na sobie.
- Słuchajcie, nie możemy tak tutaj stać. - powiedział nieśmiało. - Myślę, że i tak musimy się znowu rozdzielić. Warto się przejść do tego kasyna, a na policję i tak prędzej czy później trzeba by było pójść...
- Kasyno? Tam jest jakieś. - zauważył Donghae, wskazując jakiś wysoki, mocno oświetlony mimo dnia budynek niecałe trzysta metrów dalej. - Myślicie, że to może być to?
- Warto sprawdzić... Ale wątpię, czy by wpuścili kogoś w takim stroju...
- Ryeowook ma dużo forsy, kupimy jakieś garniturki i będzie okej.
- Ej...
- Cicho. To dla naszego dobra.
Kim przewrócił oczyma z trudem przyjmując do zrozumienia to, że nie ma tu nic do gadania.
- Dobra, skoro już postanowione, to robimy tak; Eunhyuk, Siwon, Yesung i Donghae idą na policję, a Sungmin, Ryeowook, Shindong i ja; odwiedzimy to całe kasyno... No i oczywiście sklep. - Leeteuk klasnął w dłonie, prostując się gwałtownie.
- Coś czuję, że będę tego żałował... - westchnął z rezygnacją w głosie Ryeowook.
* * *
- Po raz piętnasty powtarzam; Szukamy. Naszego. Przyjaciela. Dzisiaj zaginął. Rozumiesz pan?
Siwon już od pół godziny stał przy okienku w najbliższym komisariacie, jaki udało im się znaleźć i najwidoczniej nie mógł dogadać się z bardzo już znudzonym mężczyzną, siedzącym po drugiej stronie stanowiska. Nie to, że nie mogli się dogadać. Po prostu policja w tym kraju była... dziwna; Ospała, powolna, bez emocji. A to właśnie najbardziej doprowadzało chłopaka do szału.
Na trzech odrapanych krzesełkach siedział Eunhyuk, Donghae i Yesung. Ten ostatni przysypiał na ramieniu Hyukjae, któremu też z trudem przychodziło utrzymywanie przytomności. Donghae uważnie obserwował każdego człowieka, który wchodził i wychodził z posterunku. Żadnemu nie ufał. Każdy mógł być zabójcą, złodziejem, gwałcicielem, oszustem... W jego oczach każdy z nich miał wypisane na czole to, kim był. A przynajmniej tak mu się zdawało, gdyż on również był już potwornie zmęczony, chociaż nie chciał się do tego przyznać.
- Ależ ja wszystko rozumiem, proszę się nie denerwować. - mężczyzna w końcu sięgnął po telefon i grubym palcem wykręcił numer. Choi oparł się ze zrezygnowaniem o pękniętą szybę okienka, czekając na jakikolwiek znak, że ktoś w końcu raczy się nimi zająć.
Facet prawie nic nie mówił, jedynie mruczał do telefonu, kiwając porozumiewawczo głową do Siwona. Ten wyprostował się gwałtownie, kiedy słuchawka powróciła na swoje miejsce.
- Pokój numer trzy. Proszę złożyć wszelkie zeznania komisarzowi Williamsowi.
- Cóż, dziękuję. - mruknął, po czym odwrócił się na pięcie i ze zmarszczonymi brwiami wrócił do chłopaka. Jego twarz jeszcze bardziej zmarkotniała, gdy dotarło do niego, że Eunhyuk nie wytrzymał i również zaczął pochrapywać, oparty o głowę Jongwoona. Westchnął ciężko, od razu zwracając się do jedynej przytomnej osoby z całej trójki.
- Wiesz, myślałem, że tutaj wszystko o wiele szybciej pójdzie, jak w filmach. A gówno prawda. - pokręcił głową z niedowierzaniem. - Pół godziny. Do tego czasu zdążyliby go już pięć razy zabić...
- No nie bądź takim pesymistą. - odparł Hae, wstając na nogi. - Myślisz, że to dobry pomysł, by ich tutaj zostawić...?
- Nie wiem. W sumie nikt ich nie powinien porwać...
- Nie powinien?
- A spróbowałby tylko.
Lee uśmiechnął się słabo.
- Niech będzie. - mruknął, po czym obaj ruszyli w kierunku korytarza.
* * *
Kiedy tylko Yesung otworzył oczy, wiedział już, że coś jest nie tak.
Po pierwsze, to nie Siwon już stał przy okienku, tylko jakiś siwy staruszek, podpierający się laską, która wyglądała tak, jakby zaraz się miała złamać w pół. Po drugie, krzesło obok niego było puste. No i po trzecie, czuł twarz Hyukjae w swoich włosach, chociaż chyba wolał nie wnikać, jak tam się znalazła.
- Hyukkie? Hyukkie, obudź się...
- Asdfghjk...
- Hyuk, do ciężkiej cholery... - warknął, próbując odsunąć od siebie śpiącego chłopaka. - Wstawaj, idioto.
- Adfghk... Coszestaeło...
- Nie wiem, gdzie jest Siwon i Hae.
Te słowa podziałały na niego lepiej, niż zimna woda. Gwałtownie otworzył oczy i rozejrzał się dookoła.
- O cholera... Zostawili nas?
- Nie sądzę...
- Czyli co, zgubiliśmy swoich facetów? Nie no, super. Leeteuk zapewne nam pięknie pogratuluje... Kopniakiem w krocze.
- ... Ty się chyba jeszcze nie obudziłeś. - Kim pokręcił głową z niedowierzaniem. - Myślę, że po prostu poszli złożyć zeznania.
- I co, nie obudzili nas?
- Znasz ich.
- Khm, no w sumie...
Eunhyuk usiadł wygodniej, co było wyjątkowo trudne, gdyż wciąż odczuwał ból w boku. No tak, jego nieszczęsny tatuaż, czytaj; kolejny powód zespołu do zmartwień.
- Czyli pozostaje nam tylko czekać?
- Tak sądzę... Ale...
Nie skończył, gdyż coś przykuło jego uwagę.
Niewielka grupka policjantów prowadziła trzech mężczyzn. Dwóch z nich – Amerykanów, miało ciężkie, skórzane kurtki i gołe głowy. Miotali się na wszystkie strony, warcząc pod nosem przekleństwa i obelgi. Nie widział twarzy trzeciego mężczyzny, gdyż był on nieprzytomny – to było pierwsze, co zauważył. Drugą rzeczą natomiast była znajoma fryzura i buty, które skądś znał... Zaraz...
No tak, przecież Sungmin miał takie same. A co za tym idzie...
- O rzesz... - poderwał się gwałtownie na nogi. - Hyuk widzisz? O cholera..
- C-co się stało? - spytał, patrząc na niego z niezrozumieniem.
- Jak to, kurwa, co? T-to jest Kyuhyun, widzisz? Złapali ich... i jego!

8 komentarzy:

  1. No ja nie mogę! Kolejny rewelacyjny rozdział! I do tego zakończenie w takim miejscu! Jak możesz na to robić?! ;p
    Uh... nie mogę się doczekać kolejnego chaptera by dowiedzieć się jak bardzo jeszcze chłopaki zabalowali^.-
    Życzę weny!
    Hwaiting~

    PS. Mam wrażenie, ze Twoja wersja jest lepsza od KacVegas^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? O rety, dziękuję ^^

      Usuń
    2. Calkowita racja. W zupelnosci zgadzam sie z Natalia. Po raz trzeci czytam wszystkie rozdzialy, ktore juz sa i caly czas smieje sie tak, ze kilka razy spadlam z krzesla. ;-;
      Mam nadzieje, ze takich pomyslow masz jeszcze wiecej, wiec zycze weny i ochoty na pisanie. Hwaiting!~

      Usuń
    3. Ojej, cieszę się okropnie *-*
      dziękuję~

      Usuń
  2. Aj to było świetne :-) Biedny Siwon nie mógł się dogadać z policjantem... Wyobrażam sobie ile musiał machać tymi swoimi rękami...
    Następny biedny Hyukjae... Ciekawe co w końcu zrobią z tym tatuazem.
    No i najważniejsze kiedy w końcu odnajdą zgubę :-)
    Pozdrawiam
    Red

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja... Aj, nie wiem co napisać! ^^', no poprostu mnie zatkało. Po raz kolejny rodział, był powalający i powiem ci gdybym nie siedziała, to z wrażania napewno bym sobie siadła, właśnie w tym momencie. Biedna Małpka, ma tatuaż i nawet nie wie jak to się stało, a Si Won... W sumie też biedaczek, z policjantem nie mógł się dogadać, i trwało to aż pół godziny... No żal mi go...
    W sumie, najbardziej to żal mi Kyuhuna... Biedaczysko, został zpłapane, nie za swojej winy ...- no może i za swoje, w końcu ile on koki załatwił, no ale... Przecież jest nieprzytomny, to po co go taszczyli na komisariat. Mogli zostawić gdzieś na boku, a gdyby się obudził to by do reszty wrócił...
    No i powiem ci, że nie spodziewałam sie, że Wooki to hazardzista! No no, musi mieć do tego smykałke...
    Sory że się zaniedbałam, ale postaram się poprawić. Rozdział rewelacyjny!
    Życzę weny
    Lola

    OdpowiedzUsuń