czwartek, 18 kwietnia 2013

Pomocny Himchan po raz trzeci, czyli fejm się musi zgadzać CZĘŚĆ 3 (HimUp&Banglo)

Beta - Nie
Autor - Yesung Oppa





Część 3:



Pomysł z biurem był dobry, wręcz wspaniały. Wywaliłem Banga ze swojego pokoju, który, wielce szczęśliwy, wyprowadził się do Zelo (dlaczego, cholera, tu nie ma dźwiękoszczelnych ścian?!), a ja w dwa dni przemeblowałem pokój i wyglądał dokładnie tak, jak specjalistyczny gabinetu związkologa (a co, przecież nie seksuologa...) powinien wyglądać; biurko, składane łóżko, krzesło, parę obrazów, półka z teczkami, mięciutki dywan i prześliczne, różowiutkie firanki. Perfekcyjnie!
Nawet zainwestowałem w kitle dla siebie i JongUpa. Nie wiem, po co. Przynajmniej było zabawnie. A już na pewno dla reszty zespołu...  Tak polanego ze śmiechu Jae jeszcze w życiu nie widziałem.
Moim skromnym zdaniem, było mi w tym białym wdzianku naprawdę do twarzy. Powinienem tak kiedyś wyjść na jakimś koncercie... albo w teledysku. Ciekawe, czy pozwoliliby mi kiedyś tak wystąpić...
Zacznę może od poniedziałku; właśnie tego dnia osiągnąłem swój kolejny sukces. O piątej rano obudził mnie głośny telefon od Siwona z podziękowaniami, oraz obietnicą przesłania na moje konto sumy, od której aż się zachłysnąłem. Mimo zmęczenia wiedziałem, że tego dnia już nie zasnę. Powoli utwardzałem się w przekonaniu, że naprawdę jestem w tym dobry. A zaczęło się od spontanicznej pomocy mojemu kumplowi-gejowi, no aż nie wierzę... 
Dwa dni później pod drzwiami naszego mieszkania ustawił się dość pokaźnych rozmiarów tłumek. Jedną z osób, która przyszła mnie błagać o pomoc, był Lee Taemin. Coraz większe sławy u siebie gościłem, no ja nie mogę... Z obawy aż zdjąłem ten plakat G-Dragona z korytarza, by się czasami nie skompromitować...
- Czyli co - delikwent nazywa się Choi Minho, tak?
- Mhm.
- I według ciebie, powinieneś się stać 'bardziej męski', by go poderwać, tak?
- Mhm.
- Beznadzieja.
Odłożyłem długopis na stół, odchylając się na krześle i wołając JongUpa, by mi zrobił kawę. Taemin wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem, jakbym nagle zamienił się w kurczaka w białym kiltu
- C-co?
- Gdybyś tak postąpił, uwierz mi, że byłaby to kompletna klapa. Myślę, że powinien się zainteresować tym Taeminem, którym naprawdę jesteś, a nie TaeMANem, którego chcesz udawać. - mruknąłem, przybierając poważną minę. - Jeśli jednak tak nie będzie, no to sorry, ale zwyczajnie nie jest ciebie wart.
- Um...
Wypisałem na kartce plan działania, co było już moim znakiem rozpoznawczym i wręczyłem ją chłopakowi bez słowa. W drzwiach minął Moon'a, który właśnie przyniósł moją kawę. Ziewnąłem szeroko i przyjąłem ją od niego z wdzięcznością.
- Zmęczony?
- Nawet nie masz pojęcia, jak...
Przeczesał włosy palcami, patrząc na mnie uważnie.
- Lepiej się dzisiaj dobrze wyśpij. Pamiętaj, że jutro idziemy do kina.
Uniosłem pytająco brwi, odstawiając do połowy opróżniony kubek na biurko.
- No tak... Przypomnij mi tylko, jaki to będzie film...
- Iron Man 3. Obiecałeś...
- Okej, już pamiętam.
Szczerze mówiąc, to byłem tak wykończony, że najchętniej przespałbym cały jutrzejszy dzień. Tym bardziej, że za tydzień wyruszamy w trasę, do tego nie byle jaką. Piętnaście krajów, trzydzieści miast, cały miesiąc poza domem. Potem wracamy, a ja znowu wcielę się w sławnego już Pomocnego Himchana. 
Chyba seryjnie potrzebuję urlopu...
- Hyung, wszystko okej?
- Tak... - odparłem, dopijając napój do końca. - Uppie, możemy to przełożyć? Jutro chyba nie dam rady...
- Ale obiecałeś...
- Tak wiem, przepraszam. Ale naprawdę jestem cholernie zmęczony... - jęknąłem, patrząc na niego błagalnie.  Jego twarz nabrała obojętnego wyrazu, po czym wziął ode mnie kubek i powiedział:
- Spoko, rozumiem.
Wiedziałem, że miał mi to za złe, ale... No kurde, mógł iść z kimkolwiek! Dlaczego akurat ze mną, z najbardziej styraną osobą w całym zespole...? Poza tym, zawsze możemy to potem obejrzeć na dvd, nie widzę żadnej różnicy...
- Himchan, chyba się starzejesz... - mruknąłem, kiedy drzwi się za nim zamknęły. Ogarnąłem bałagan na biurku i odchrząknąłem cicho. - Następny!
* * *
Kolejny dzień przyniósł kompletną katastrofę.
Siedziałem sobie właśnie w swoim 'gabinecie' z tabletem na kolanach i zupełnie nieświadomie otworzyłem jedną z plotkarskich stron. W moje oczy od razu rzucił się ogromny nagłówek na głównej stronie, głoszący; '2 min i 'tajemniczy' Pomocny Himchan!' Ze zdenerwowaniem zabrałem się do czytania.
No tak. Po prostu idealnie! Okazało się, że ten cały Minho aż tak został oczarowany urokiem 'taeminowatego' Taemina, że aż postanowił go publicznie wymacać. I, nie wiedzieć czemu, wszyscy dowiedzieli się, że miałem w tym swój interes. Pewnie Lee im wygadał... Pięknie!  A niech go pedonoona dostanie pod choinkę...
I w taki oto sposób moja ciężka praca poszła się jeb... kochać. Cudnie.
- Kim, wszystko w porządku? - drzwi do pokoju uchyliły się, a moim oczom ukazała się połowa twarzy Yongguka. - Nigdzie nie mogę znaleźć JongUpa, wiesz może...
- KURWA JEGO MAĆ, CHOLERA BY TO WZIĘŁA! - wrzasnąłem głośno, nim zdążyłem pomyśleć, po czym zerwałem się z miejsca tak gwałtownie, że cały stos papierów spadł z biurka i rozsypał się po podłodze. - Dlaczego? Powiedz mi, dlaczego zawsze JA?!
Wtedy Bang postąpił tak, jak prawdziwy przyjaciel powinien postąpić w takiej sytuacji, czytaj przywalił mi w twarz i powiedział, bym się uspokoił i poszedł się napić. Tak dla odstresowania. 
Oczywiście, nie musiał mi dwa razy powtarzać. Zaraz po jego wyjściu potarłem dłonią piekący policzek, zrzuciłem z siebie ten cholerny kitel i oświadczyłem reszcie swoich 'klientów', że zamykam do odwołania. Nie, wcale nie było mi szkoda. Szczerze mówiąc, w tamtym momencie było mi już wszystko jedno...
- Hyung? Gdzie idziesz? - nagle z pokoju wynurzył się Moon, patrząc na mnie zagadkowo. A podobno Bang nie mógł go znaleźć, łgarz jeden...
- W pizdu. - odparłem, zakładając buty. - Idziesz ze mną?
- Ee...?
- No pytam się, czy idziesz się ze mną napić? Nie będę się powtarzał.
- Jesteś poważny?
- Jestem kurewsko poważny. - odparłem, marszcząc groźnie brwi. - Tak, czy nie?
- No dobra.
I poszliśmy w miasto, nawet nie przejmując się tym, że od razu przy wejściu zaatakowała nas armia reporterów, drąca się do mnie per 'Pomocny Himchan'. Musiałem odreagować. Zdecydowanie.
* * *
Obudziłem się i od razu dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Po pierwsze, czułem się niesamowicie zrelaksowany i odprężony. Po drugie, to nie był mój (skromny ostatnio) pokój. Po trzecie... coś ciężkiego spoczywało na mojej piersi.  Już wtedy się wystraszyłem...
... moje przerażenie przybrało jednak na sile, kiedy rozpoznałem tą charakterystyczną czuprynę. Boże drogi...
Potrząsnąłem jego ramieniem, niezbyt delikatnie zresztą, próbując go dobudzić.  Up podniósł głowę, zamrugał powiekami i delikatnie ziewnął. Przeraził mnie fakt, iż uznałem ten gest za niesamowicie słodki...
- Coś nie tak?
- Co tu się działo?
- Nie rozumiem... - potrząsnął czupryną. 
- Ja tym bardziej. - odburknąłem, rozglądając się dookoła z przerażeniem. 
- Nic nie pamiętasz? - spytał. Czyżbym słyszał w jego głosie zawód?
- Nie wiem... Ja nie...
- Skup się i sobie przypomnij. - odparł tajemniczo, kładąc dłoń na mojej piersi. Wziąłem głęboki oddech i przymknąłem powieki, jednak jego obecność wcale mi tego nie ułatwiała. Nie mogliśmy przecież wypić za dużo, nie miałem kaca... Może jednak wcale nie piliśmy i...
Wtedy wszystko do mnie dotarło. Co więcej, było gorzej, niż się spodziewałem...
* * *
- No, nieźle cię wykiwał.
Oparłem czoło o zimny blat baru. Trzy drinki, a ja już miałem dosyć. Niemożliwe, nie ja... Co się stało? Przejąłem się, racja, ale żeby aż tak...?
- Już pal licho ich. Teraz JA mam przejebane... - odparłem płaczliwym głosem, patrząc na niego z dołu. Moon westchnął, dopił swoje piwo i poklepał mnie po ramieniu.
- Będzie dobrze.
- No pewnie! Pragnę ci przypomnieć, że też jesteś w zespole i masz przez to równie przejebane...
- Nie przesadzaj już tak....
- Nie przesadzam. 
Pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Wcale ci tego nie wypominam, ale sam chciałeś.
- Ja? To wszystko przez Banga! - gwałtownie wyprostowałem się, rzucając mu mordercze spojrzenie. Wzruszył ramionami.
- Przestań. Przecież doskonale wiem, że podoba ci się ta robota.
- PODOBAŁA. Już mam jest dosyć...
- Jesteś zakręcony jak tampon, wiesz hyung?
Zamrugałem ze zdziwieniem. Tampon? Jak śmiał porównywać mnie do tamponu, gówniarz jeden!
- Zakręcony...?
- Ta. A do tego kompletnie ślepy.
Teraz to już w ogóle go nie rozumiałem. Może to przez alkohol lub stres, ale miałem wrażenie, że to, co zaraz powie, uciekało mi natrętnie przez ostatnie tygodnie. Zmarszczyłem brwi, jednocześnie dając znać barmanowi, że chcę kolejnego drinka.
- Rozwiniesz myśl?
Speszony, spuścił wzrok w podłogę.
- No bo... ja... Hyung, ty po prostu nie widzisz tego, jak ja się staram.
Starał się? No tak, jako moja sekretarka był wręcz idealny. Jednak kiedy barman postawił przede mną kolejną szklankę, wydarzenia z ostatnich tygodni jakoś zatarły się w moim umyśle.
- Um... starasz...
- Tak, staram się! - jego głos nabrał płaczliwego tonu. - Staram się, by niczego ci nie brakowało... Nawet zostałem tą cholerną sekretarką, cały czas latam i noszę ci kawę... Do tego działam według tego całego twojego planu, a ty nawet tego nie widzisz!
Plan, sekretarka, kawa... Wszystko powoli zaczęło układać się w logiczną całość. Te spojrzenia, kino i w ogóle... Niemożliwe. Nie, to się nie dzieję naprawdę...
Musiałem mieć naprawdę dziwną minę, gdyż jeszcze bardziej się speszył, a jego twarz nabrała buraczanego koloru. Chciałem coś powiedzieć, ale mnie ubiegł.
- Przepraszam. Może się narzucam, ale...
- Przez całe swoje życie myślałem, że jestem hetero... - pokręciłem głową, dopijając drinka i odstawiając pustą szklankę na blat. 
- ...?
- Nieważne. - machnąłem dłonią, wstając na równe nogi... No dobra. PRAWIE równe, biorąc pod uwagę mój stan... - Chce mi się pieprzyć. Idziemy.
- H-hyung...?
Jednak ja już go ciągnąłem za ramię w kierunku wyjścia. Wtedy tym bardziej nie obchodziło mnie to, że ktoś może nas zauważyć i potem to perfidnie wykorzystać. Przed klubem pocałowałem go namiętnie, czując, jak chłopak prawie rozpływa się w moich ramionach...
- Te jęki zostaw na później. - zachichotałem pod nosem, po czym puściłem go i wezwałem taksówkę. I wiecie co? Pierwszy raz w życiu czułem się naprawdę WOLNY. Nigdy przedtem nie przyszło mi do głowy, żeby po prostu przelecieć swojego kumpla. A teraz, po tych wszystkich jego wyznaniach (i czterech drinkach) byłem pewien, że już dzisiaj mu nie odpuszczę. Będzie mój.
* * *
- O cholera... - schowałem twarz w dłoniach. - Choleracholeracholera...
- Wszystko w porządku? - spytał pełnym zmartwienia głosem. Pokręciłem głową.
- Przepraszam cię, Uppie, naprawdę przepraszam...
Chłopak zesztywniał. Momentalnie poczułem, że popełniłem błąd. Miałem wrażenie, że mnie zaraz uderzy... Jednak nie zrobił tego. Całe szczęście.
- Wynoś się.
- Uppie...
- Powiedziałem, BYŚ SIĘ WYNOSIŁ! - wrzasnął, a ja już wiedziałem, że usłyszała to cała reszta zespołu, nie ma bata. - NIE CHCĘ CIE WIĘCEJ WIDZIEĆ!
- Ja...
Nie mogłem znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla swojego zachowania. Byłem pijany? No błagam, po czterech drinkach? Szok? Nikt w wyniku szoku nie idzie przecież ze swoim przyjacielem do łóżka! Najgorsze było to, że ta noc NAPRAWDĘ coś we mnie zmieniła, chociaż nie wiedziałem, czy zdołam się do tego przyznać...
Już otwierałem usta, by powiedzieć coś jeszcze, jednak w  tym właśnie momencie drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadł... 
Nie, nie Bang.
Daehyun.
- Kim, przysięgam, że jeśli dasz mu teraz kosza, to cię zamorduję. - oznajmił, po czym odwrócił się na pięcie i już go nie było.
* * *
Tak wyglądał mój ostatni tydzień. Był ciężki, prawda? Tak, wiem. Wiele z was ma pewnie teraz traumę, czy coś... Ale same chciałyście. Teraz żałujcie, yolo!
No cóż. Parę słów wyjaśnienia; nie skończyłem z Pomocnym Himchanem. Dlaczego? Zwyczajnie jestem w tym za dobry! Nawet fakt, że mój ostatni sukces również się 'upublicznił', praktycznie mnie nie zdenerwował. A co do mnie i Moon'a... No zgadnijcie, co.
Takjesteśmyrazemijestnamzesobącholerniedobrze.
Uh. Zaczynam naprawdę rozumieć Banga. Co prawda, minie trochę czasu, zanim zamieni się to w coś naprawdę poważnego, ale... Wierzę, że nam się uda. Chociaż czasami mamy siebie naprawdę poważnie dosyć, to (z małą pomocą Banga) udaje nam się dojść do porozumienia.
I standardowo - kończymy w łóżku. Aha, a seks z nim wyrywa dachy, tak nawiasem mówiąc.~
No. To by było na tyle. Fejm się zgadza i jest dobrze. Niedługo wyruszamy w trasę... Może to i dobrze. Będę tęsknił za swoim słodko-różowym notesikiem... Jednak kiedy wrócę, od razu zabiorę się ostro do roboty!
Jeszcze o mnie usłyszycie, obiecuję.
Misja wykonana, sir!


8 komentarzy:

  1. Kochane to <3 biedny Dae zakochał domu w Upie powodzenia na egzaminach!! ja mam za rok i już się boję; ____; Hawaiting Unnie!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. *Q* Ojaniemogęczytokurwaprawda? Świetne, świetne, świetne! Zakochałam się w tym opowiadanku <3 Jest po prostu genialne! Kocham cię! Weny życzę do pisania kolejnych przezajebistych fic'ów <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo spodobało mi sie HimUp... Za mało D:
    A tak sie wczułam. Nawet czułam złość Jongupa na Himchana. Tak bardzo dużo emocji djgkfg
    Pisz tam, ja czekam na Banglo♥

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest koniec? Xx Czy nie? Bo nie wiem. Prosze nie D:
    Pomysł genialny. BangLo <3 HimUp <3 I nawet moje kochane 2min się wplątało. <3 I ogólnie super świetne. ;--------;
    Powodzenia na testach!!

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie, no nie, no nie!!~~ Nie ma mnie kilka dni, bo sobie jadę Azjatów pooglądać i co? Taki ff?! Tak bardzo żałuję, że nie udało mi się przeczytać tego od razu....
    Ale opo jest totalnie przecudne! Tak bardzo czekałam na dobry ff HimUp~~ <3 W końcu doczekałam! xD
    Mam nadzieję, że testy dobrze poszły~ ^^
    Weny, weny i jeszcze raz weny życzę na kolejne fici ^^
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Dziewczyno to było boskie! :)
    Kocham Himchana! I całe B.A.P :)
    Pisz więcej takich cudeniek :)
    Pozdrawiam
    Red

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju jak bardzo bym chciała zobaczyć ekranizację Twojego dzieła :D To było niesamowite ^^
    Pozdrawiam
    Pati :3

    OdpowiedzUsuń