środa, 10 kwietnia 2013

FairyLand (Rozdział VIII):

Autor - Yesung Oppa
Beta - Nie



Był potwornie zmęczony. Nigdy nie sądził, że niespanie całą noc może być takie wykańczające... A gdy do tego dochodzi stres i przerażenie, jest już tylko gorzej. Mamy idealny stan, w którym człowiek po prostu musi się załamać.
Minho siedział na niewysokim, przypałacowym murku, patrząc bez wyrazu w niebo. Przyjaciele niecierpliwie oczekiwali chwili, w której zacznie mówić. On jednak powoli układał sobie w głowie plan działania, jak zawsze, gdy sytuacja tego wymagała. Nie zostawi tak sprawy. Znajdzie Taemina nawet, jeśli musiałby mieszkać w tym cholernym Londynie do końca życia.
W końcu Key nie wytrzymał. Westchnął z irytacją i wstał na równe nogi, zakładając ramiona na piersi.
- Dosyć tego. Mów, o co chodzi.
- Handlarze żywym towarem. - odparł krótko, nie odrywając wzroku od porannego nieba. Kibum zamarł. Zdecydowanie nie było to to, co chciał usłyszeć.
- Ale... Jak... Skąd wiesz?
- Ile razy mam mówić, że przed pierwszą rozgrywką w FairyLand dość dużo czytałem? - syknął złośliwie. - W tym wieku to normalne, że po miastach, zamkach, na nawet wsiach krążą ludzie, którzy porywają piękne... dziewczęta, sprzedają jakimś lordom, czy cholera wie komu i dostają za to dużo pieniędzy. Jak mogłem o tym zapomnieć...
- Jesteś pewien?
- Nie. Ale kto inny mógł to zrobić? 
Key przeczesał włosy palcami.
- Nie wiem. Praktycznie nikogo tu nie znamy...
- Ufam Mery. Nie sądzę, by się zadawała z porywaczami, ale nawet ona mogła to przeoczyć. - Minho zsunął się z murka i wziął kilka głębokich oddechów. - Nie możemy tak bezczynnie siedzieć. Idę z nią porozmawiać, a wy w tym czasie jeszcze raz przeszukajcie zamek. Jak znajdziecie jakieś ślady, poszlaki, wskazówki, cokolwiek, to od razu mnie znajdźcie, dobra?
Cała trójka zgodnie pokiwała głowami. Minho patrzył, jak oddalali się w kierunku ogromnych wrót, po czym również wstał i zmusił się do działania. Był o krok od paniki. Taemina nie było przy nim, ktoś go porwał i najwyraźniej chciał okrutnie wykorzystać. Wolał nie myśleć o tym, co mu zrobią, gdy się okaże, że jednak nie jest dziewczyną. Pokręcił głową, by odgonić od siebie te wizje. Musi działać. Natychmiast.
* * *
- Jak to – porwali Taeyeon?!
Księżniczka zakryła usta dłonią, patrząc z przerażeniem na stojącego przed nią Minho. Chłopakowi nietrudno było ją znaleźć, jednak do ostatniej chwili wahał się, czy jej o wszystkim powiedzieć. W końcu dziewczyna w ciągu ostatnich paru godzin wiele przeszła – Londyn został spalony, jej ojciec ledwo uszedł z życiem, a teraz jeszcze zniknięcie Taemina. Sam nie wiedział, czy byłby w stanie tyle znieść, co ona. Lecz jednak w końcu dotarło do niego, że bez Mery nie znajdzie chłopaka... 
- Wszystko na to wskazuje. Szukaliśmy jej całą noc... Ani śladu.
- Minho... Ale... Musimy coś zrobić... - zastanawiała się gorączkowo, rozglądając niepewnie dookoła, jakby szukała kogoś, kto mógłby pomóc.
- Widziałaś może kogoś podejrzanego na balu? Kogoś, kogo na pewno nie zapraszałaś? - spytał.
Mery pokręciła głową.
- Nie przypominam sobie żadnej takiej osoby... - odparła drżącym głosem. - Ale może ojciec coś wie. Nie powinnam go męczyć, gdy jest w takim stanie, ale... Może warto?
- Na pewno. W końcu jest królem.
- Jest ci ciężko, prawda?
Minho starał się wyzbyć wszelkich emocji i przeczuć, skupiając się tylko i wyłącznie na swoim celu – odnalezieniu Taemina. Jednak to prawda, było mu cholernie ciężko. Mimo wszelkich prób zachowania spokoju czuł, że jest blisko płaczu.
- Tak.
- Zrobię wszystko, by ją odnaleźć. - powiedziała z przekonaniem, po czym na jej ustach pojawił się słaby uśmiech. Minho był za to jej okropnie wdzięczny. Pokiwał głową, po czym skłonił się nisko.
- Dziękuję. Naprawdę dziękuję...
- Nigdy nie trać nadziei, pamiętaj. - ścisnęła delikatnie jego dłoń, po czym odwróciła się w kierunku drzwi i ruszyła ku nim. Choi chciał powiedzieć coś jeszcze, przeprosić albo podziękować, jednak zabrakło mu słów. Zapanowało nad nim wzruszenie. Wciąż nie miał zielonego pojęcia, jak jej się za to wszystko odwdzięczą.
- Minho?
Z zaskoczeniem spojrzał w kierunku, z którego pochodził głos. Na drugim końcu sali stał Key. Postanowił zaryzykować stwierdzenie, że chłopak wyglądał wyjątkowo okropnie. Wciąż miał na sobie strój z poprzedniego wieczora, jego blond włosy były w nieładzie, a oczy podkrążone i zmęczone. Mimo to był cholernie poważny i przejęty...
- Tak?
- Szukaliśmy wszędzie jeszcze raz... - pokręcił głową. - Przykro mi.
- Rozumiem...
- Ale spokojnie, Jinki już przeszukuje ogrody, a Jonghyun pyta się każdego, kogo spotka. Na pewno coś zdziałamy, wierzę w to.
Minho pokiwał głową, przeczesując włosy palcami. On sam niezwłocznie potrzebował kąpieli.
- Mery poszła do swojego ojca. Może on będzie coś wiedział...
- Dobrze... Wiesz, to trochę dziwne, że nie ma żadnych śladów po jego zniknięciu. Jakby rozpłynął się w powietrzu... - głos Kibuma zaczął mimowolnie drżeć. - Tak teraz mi przyszło do głowy... Może jakimś sposobem wrócił do domu?
Minho wytrzeszczył oczy. O tym nie pomyślał.
- Ale...
- No bo nigdzie go nie ma. Porywacze to tylko domysły... Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia, jak to się mogło stać. Być może przez jego konsolę, albo coś...
To było bardzo prawdopodobne. Zresztą, teraz już nic ich nie zaskoczy. W końcu kilka dni temu przenieśli się zupełnie niespodziewanie do XVII-wiecznej Anglii, dlaczego więc nie mogli by równie nagle wrócić do domu?
- Jeśli to prawda, na pewno znajdzie sposób, by nam pomóc. To w końcu Taemin. - odparł Choi, zerkając ukradkiem w kierunku okna. Południe. Od prawie dwudziestu godzin nie zjadł kompletnie nic, przez co pusty żołądek zaczął o sobie przypominać.
- Nie mówmy jednak nic Mery... Ona nie zrozumie.
- W porządku.
Rozstali się, po czym każdy z nich ruszył w swoją stronę; Key do ogrodu, a Minho do swojej komnaty. Będzie niesamowicie pusta bez Taemina, jednak nie mógł chodzić cały dzień brudny i śmierdzący. Mimo wszystko wciąż był w królewskim zamku, po prostu nie wypadało... Chociaż na samą myśl o pustej wannie, żołądek podchodził mu do gardła i to nie z powodu głodu.
- Jesteś kretynem, Minho. - mruknął do siebie, po czym ruszył w kierunku schodów.
* * *
Późnym południem po krótkiej i niezbyt wnikliwej kąpieli, Minho spotkał się w ogrodach zresztą przyjaciół. Key i Jonghyun znaleźli niewielki stoliczek w cieniu drzew, gdzie mogli w spokoju zastanowić się, co dalej. Oni też już widocznie postanowili się odświeżyć; włosy Onew wciąż były wilgotne, chociaż zmęczenie nie zniknęło z jego twarzy, ponownie jak u reszty. Minho starał się stłumić namolną senność, skupiając się całkowicie na swoim zadaniu.
- Dobrze. - mruknął Jonghyun. - Więc mamy dwie możliwości. Pierwsza, to porywacze, handlarze żywym towarem. W tym przypadku musimy się spieszyć, robić cokolwiek... Druga natomiast to powrót Taemina do Korei. Żadna z nich nie jest pewna, lecz obie są równie prawdopodobne...
Kibum potarł obolałe skronie opuszkami palców, myśląc gorączkowo.
- Masz rację. Jednak możliwe, że nic nie robiąc nigdy nie dowiemy się prawdy... Albo dowiemy się jej za późno.
'Błagam, przestańcie...' - jęknął w myślach Choi, jednak nie wypowiedział tego na głos. 
- Dlatego Mery właśnie robi, co może... My również nie siedzieliśmy bezczynnie. - odparł Jinki, spuszczając wzrok w własne dłonie. - Cholera, jestem liderem, a nie umiem nawet przypilnować naszego maknae...
- To nie twoja wina, hyung... Tylko moja. - westchnął ze smutkiem Minho. - Byłeś zajęty, a on był pod moją opieką. Nie powinienem mu pozwalać iść do pokoju samemu.
- Minho...
- Wszystko w porządku. - uprzedził jego pytanie, odchylając się na krześle. - Staram się nie zamartwiać. Chcę go po prostu jak najszybciej odnaleźć.
Jonghyun pokiwał głową ze zrozumieniem. Nie powiedział tego, ale podziwiał go. Gdyby to on był na jego miejscu, na pewno nie byłby taki spokojny. Już dawno oszalałby z niepokoju, a Minho to czysta ostoja spokoju i opanowania. 
- Taemin się znajdzie. - powiedział z przekonaniem Key, kładąc przyjacielowi dłoń na ramieniu. - Wierzę w to.
- Ja też.
- Chłopaki, Mery idzie. - mruknął Onew, mimowolnie się prostując. Rzeczywiście – ujrzeli zgrabną sylwetkę księżniczki, szybko się do nich przybliżającą. Miała na sobie  piękną czerwoną suknię z dużym dekoltem. Była zbyt daleko, by cokolwiek wyczytać z jej twarzy. Kiedy jednak znalazła się nieco bliżej nich, byli już niemal pewni, że to nie były żadne pozytywne wiadomości.
- Minho... - powiedziała, gdy w końcu przystanęła przy ich stoliku i złożyła ramiona jak do modlitwy. - Szukałam cię. Musimy porozmawiać... w cztery oczy.
- Uhm, może usiądziesz...? - spytał Jinki, jednak dziewczyna pokręciła głową.
- Nie. To ważne. - odparła. Choi pokiwał głową i wstał niepewnie. Mery odwróciła się i ponownie ruszyła w kierunku zamku. Minho westchnął cicho, przeczuwając, co to mogą być za wiadomości.
- Taeyeon jest w ogromnym niebezpieczeństwie. - powiedziała drżącym głosem, kiedy oddalili się na bezpieczną odległość, lecz nie stanęła w miejscu. Minho zrównał się z nią krokiem, łapiąc uważnie każde jej słowo. - Ojciec już nie raz miał problemy przez tych ludzi. Podobno na długo przed moim urodzeniem, porwano moją matkę.* Tato nieźle się musiał nagonić po kraju, by ich w końcu dopaść. Myślę, że mógłby nam pomóc, ale...
No tak, mógł się tego spodziewać. Zawsze było jakieś 'ale', inaczej to by było zbyt piękne – król Anglii pomagający mu szukać jego ukochanej, która notabene jest mężczyzną. Brzmiałoby to przekomicznie, gdyby nie tragizm całej sytuacji.
- Tak?
- Czasy się zmieniły, Minho. O ile wiem, ty i Taeyeon nie jesteście jeszcze małżeństwem, więc... Obawiam się, że któryś z porywaczy zgodnie z prawem mógłby cię wyzwać na pojedynek.
Rzucił jej pełne zdezorientowania spojrzenie. Pojedynek? O tym najwidoczniej nie doczytał. Wiedział wiele o przemocy i porywaniu dziewcząt w XVII-wiecznej Anglii, ale taka rzecz była aż nieprawdopodobna. Dlaczego miał się pojedynkować ze zwykłym porywaczem o jego Taeminnie? Gdzie tu logika i sprawiedliwość?
- Zgodnie z prawem? Kto układa takie kretyńskie prawa?! - syknął, zaciskając dłonie w pięści. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem, najwidoczniej próbując zrozumieć sens słowa 'kretyńskie'. Po chwili pokręciła głową i odparła:
- Zrobimy, co możemy Minho, ale... Wiem, że w twoim kraju jest inaczej. Ludzie mają włosy i ubrania o przeróżnych barwach, mówią przedziwnym językiem i przede wszystkim panują tam inne obyczaje. Ale u nas właśnie tak jest. Nie zmienisz tego niestety. Bardzo mi przykro... Też tęsknię za Taeyeon.
- Wiem.
- Musimy działać. Jeszcze dzisiaj ojciec wybierze się do ich kryjówki.
- Ale... madame, zdaje mi się, że twój ojciec ma większe problemy na głowie, niż Taeyeon. Londyn jest doszczętnie spalony... Miną lata, nim zostanie dokładnie odbudowany. Poza tym, nie wiemy, czy to oni ją porwali, czy... - powiedział, zanim zdążył się ugryźć w język. Mery jednak tylko uśmiechnęła się delikatnie i poklepała go po ramieniu. 
- Akurat, jakby zamierzał coś z tym zrobić... - powiedziała tajemniczo, po czym zostawiła go samego, kompletnie skołowanego, odchodząc w kierunku zamku. Minho powoli zaczął porządkować wszystko sobie w głowie.
Oddałby wszystko, żeby jednak okazało się, że Taemin wrócił do domu. Chciał, by był  cały i zdrowy. Jeśli cokolwiek mu się stało, jeśli ktokolwiek coś mu zrobił...
Odwrócił się na pięcie i powrócił do swoich przyjaciół. Za parę godzin nadejdzie zmrok, co oznaczało, że samotność i brak chłopaka jeszcze bardziej da mu się we znaki. Był prawie pewien tego, że spędzi drugą, bezsenną noc w swojej komnacie mimo dominującego nad jego ciałem zmęczenia. Będzie musiał się czymś zająć, bo inaczej zwariuje...
'Boże, żeby tylko był bezpieczny...' 



*Mery Crofits jest córką kochanki króla Karola II.

5 komentarzy:

  1. Tak na początek to przepraszam że rzadko komentuję, ale czytam z fona i trudno mi się komenty dodaje. Dzisiaj mam trochę czasu to stwierdziłam że w końcu skomentuję byś wiedziała że czytam i z utęsknieniem czekam na Banglo (dzięki tobie poznałam i zakochałam się w tym paringu). Czekałam na fairy land i się doczekałam i niezawiodłam. Teraz tylko wypatruję Banglo ~. Zapału do dalszej pracy życzę i weny oczywiście. Hawaiting! P.S Obiecuje że postaram się komentować kolejne rozdziały! Btw. Planujesz w najbliższym czasie dodać "Świat pomiędzy zawsze a nigdy" (to moje ukochane )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję~
      Tak, planuję, gdyż zostały 2 rozdziały do końca serii, które niedługo skończę. :3

      Usuń
  2. Uff.. Dodam komentarz, bo i czemu nie? :> Tak więęęęc... Czytałam już ze dwa dni temu, ale spieszyłam się, więc nawet nie zdążyłam skomentować. Przepraszam. Ale teraz komentuję. Czekałam na ten rozdział. Czekałam. I się doczekałam. Super! Świetny jest i wgl <3 Nie wiem, co jeszcze napisać, bo nie umiem pisać komentarzy ;_; W każdym razie rozdział genialny i czekam na następne. Weny~ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystkie rozdziału za jednym zamachem! Po prostu kolejny genialny ff! Mam nadzieję, że niedługo pojawi sie kolejny rozdział^^
    Życzę weny!
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń