sobota, 16 marca 2013

Władca Czasu (III)

Autor - Yesung Oppa
Beta - przykro mi ;_;






'Powrót':



Nie wiem, ile czasu minęło, zanim w końcu się obudziłem. Gdy otworzyłem wciąż jeszcze sklejone snem powieki i podniosłem głowę, ujrzałem Hana, kucającego obok mnie z lekkim uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry~
Burknąłem coś w odpowiedzi, po czym ziewnąłem szeroko. Nie czułem się wypoczęty. Wciąż byłem cały obolały po przygodzie w Starożytnym Rzymie i jedyne, na co miałem ochotę, to gorąca herbata i moje duże, wygodne wyrko...
- Gdzie jesteśmy?
- Z powrotem w Seulu. - odparł, wstając. - Chciałeś wrócić do domu na chwilę, więc postanowiłem, że zrobię ci tą przyjemność i...
- Zaraz - przerwałem, podnosząc się do siadu. - Jak to 'na chwilę'?
- Heechul, jestem Władcą Czasu. Światy i wieki mnie potrzebują, nie mogę siedzieć w miejscu za długo. - roześmiał się tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Prychnąłem z pogardą.
- A kto powiedział, że chcę dalej z tobą podróżować?
- Widzę to w twoich oczach.- odparł, mrugając do mnie tajemniczo. No dobra, tym mnie zaskoczył, gdyż rzeczywiście tak było. Mimo tego, że prawie zginąłem, ten dreszczyk emocji był czymś, czego tak mi brakowało w moim dotychczasowym życiu. No i jeszcze było tyle miejsc, które chciałem odwiedzić... No i Han...
- Dobra...
- Chodźmy już lepiej. Myślę, że ktoś na ciebie czeka. - wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja przyjąłem ją z wdzięcznością, wstając na równe nogi.
- Han...?
- Tak?
- Jeszcze raz dziękuję... Za to, że mnie uratowałeś.
Jego uśmiech nabrał pobłażliwego wyrazu, po czym uniósł dłoń i potargał mi moje włosy. Skrzywiłem się.
- Zawsze do usług.
* * *
Stanąłem przed drzwiami swojego mieszkania, wzdychając cicho. Zastanawiałem się, jakby to było, gdybym tego dnia nie spotkał Hana. Czy wróciłbym spokojnie do domu, a moje życie nadal byłoby takie nudne i bezwyrazowe? Być może nigdy się tego nie dowiem. Mimowolnie uśmiechnąłem się słabo, sięgając do kieszeni spodni i wyciągając z niej klucze. Przed oczami wciąż miałem nasze ostatnie przygody. To było takie niezwykłe – widziałem prawdziwy Starożytny Rzym, prawdziwego cezara i prawdziwych  kosmitów. Nikt, nawet Kyuhyun mi nie uwierzy...!
Pchnąłem drzwi mieszkania, po czym wszedłem do środka. Od razu zauważyłem, że coś było nie w porządku. Na wieszaku wisiało za dużo kurtek, w szafce za dużo butów, a wszystkie meble stały w zupełnie innych miejscach, niż ostatnio. Zmarszczyłem brwi, ostrożnie wchodząc do salonu. Aż błyszczał czystością... Niemożliwe. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio w nim sprzątałem.
Następnie zajrzałem do kuchni. Kilka nieumytych kubków i talerzy stało w zlewie, jednak oprócz tego było nienagannie czysto. Porządnie zdezorientowany, zerknąłem w kierunku uchylonych drzwi od sypialni. Ktoś tam był...
Niepewnie wszedłem do pomieszczenia, rozglądając się dookoła. Sypialnia była jedynym miejscem, w którym nie zmieniło się kompletnie nic. Jakaś postać leżała w moim łóżku, zakopana w kołdrę pod samą szyję. Mimo iż kolor jej włosów był zupełnie inny, wszędzie poznałbym tą twarz...
- Kyuhyun!
Chłopak otworzył oczy, mrugając szybko, po czym podniósł się gwałtownie do siadu. Bałem się, że zemdleje, jednak tak się nie stało. Szepnął moje imię z niedowierzaniem, po czym wyskoczył z łóżka i podbiegł do mnie.
- Gdzieś ty był?! - powiedział, przytulając mnie do siebie.
- Ja...? Znaczy...
- Nie było cię trzy miesiące! Dlaczego nie dałeś znać, że chociaż żyjesz?! Wiesz, jak wszyscy się martwili?!
Zaraz... Trzy miesiące?!
- To niemożliwe... - odsunąłem się od niego z przerażeniem. Przecież to był jeden dzień... Tylko jeden dzień... Jak to się mogło stać?
- Gdzie byłeś? - powtórzył, rozkładając bezradnie ręce. Westchnąłem, siląc się na słaby uśmiech.
- Kyuhyun... Nie uwierzysz, co się działo... - odparłem, a on pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Zakładam, że byłeś z tym...
- Hanem.
- Właśnie. - mruknął, odwracając wzrok. - Jest dziwny. Nie lubię go.
- On po prostu nie jest z tej planety. - uśmiech na moich ustach poszerzył się nieznacznie, po czym odwróciłem się i wyszedłem z pokoju. - Zrobię herbatę i wszystko ci opowiem.
- Heechul...
- Tak? - dogonił mnie w drzwiach, po czym rzucił mi pełne niepokoju spojrzenie. Zagryzłem wargi. Domyślałem się, o co chce zapytać.
- Bo tak myślałem... - podrapał się po głowie. Jego włosy miały teraz kolor ciemnej wiśni. Pasowały do niego. - My... Nie jesteśmy już razem, prawda?
- Kyu... - szepnąłem, spuszczając wzrok w podłogę. I co ja mu mogłem w takiej sytuacji powiedzieć? Sam nie wiedziałem. Przez tą przygodę coś się zmieniło, już nic nie było tak, jak dawniej. Nie wiedziałem, czy potrafiłbym jeszcze z nim być. To było zbyt trudne. - Przepraszam...
- Nie, nie szkodzi. - pokręcił głową. - Przyzwyczaiłem się do tej myśli, nie ma problemu.
- Ja...
- Po prostu chcę, byś był bezpieczny. I szczęśliwy, okej?
Pokiwałem głową. Był wspaniałym chłopakiem... Zasługiwał na kogoś lepszego, niż ja.
- Okej. - pokiwałem głową, po czym obaj w tym samym momencie uśmiechnęliśmy się słabo. - Chodź. Zrobię tą herbatę.
* * *
Zmarszczył brwi, zaciskając wargi w wąską kreskę. Znałem ten wyraz jego twarzy. Zaraz wybuchnie... Wyraźnie nie podobało mu się to, co właśnie opowiadałem. Gdy zbliżałem się już powoli do końca opowieści, jego twarz ponownie zmieniła kolor – z przeraźliwie bladej stała się niemal tak krwistoczerwona, jak nowy dywan w salonie. Odchrząknąłem cicho, modląc się w duchu o to, by się uspokoił.
- A-ale jak widać nic mi się nie stało.
- Heenim, mogłeś zginąć! - krzyknął, uderzając pięścią w stolik. Połowa herbaty wylała się z filiżanki, jednak nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
- Ale żyję! Kyu, spokojnie, Han wie co robi. Nigdy nie pozwoliłby mnie...
- ZABIJĘ GNOJA! - pokręcił głową, ponownie opadając na kanapę. - Już po nim... Jak on mógł... Eh.
- Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj.
- Ale też nie zostałbyś porwany przez jakiegoś skerytniałego cesarza...
- Cezara.
- No przecież mówię... Chul, nie mogę pozwolić, by to się wydarzyło po raz kolejny.
Uniosłem pytająco brwi. Co on zamierzał...?
- Co...
- Następnym razem pojadę z wami. - oznajmił, patrząc na mnie wzrokiem, który mówił, że nie przyjmuje żadnych sprzeciwów. Nie uważałem, by był to dobry pomysł, ale wiedziałem, jaki jest Kyuhyun... Nie odpuści. Naprawdę się o mnie martwi i nie spocznie, póki nie będzie pewien, że jestem bezpieczny. Skoro nie może mnie zatrzymać, to pójdzie ze mną.
Wziąłem kilka głębokich oddechów, po czym odpowiedziałem:
- Nie wiem, co na to Han...
- Będzie musiał to zaakceptować. Nie ma tu nic do gadania, jadę z wami, nie ma innej opcji.
Wlepiłem wzrok w rozlany napój. Miliony myśli kłębiły się po mojej głowie, a ja nie mogłem się ich pozbyć. Może Kyu miał rację, nie powinienem ufać Hanowi. Ale z drugiej strony mnie uratował. Nie musiał tego robić, a jednak to zrobił. O co tu mogło chodzić...?
- A tak w ogóle, to gdzie on teraz jest?
Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem. Chociaż chciałbym wiedzieć.
Brakowało mi trochę jego towarzystwa, ale z drugiej strony miałem Kyuhyuna. Znowu mogliśmy normalnie rozmawiać, śmiać się i cieszyć się swoim towarzystwem, mimo iż najwyraźniej nie byliśmy już razem. Wziąłem w dłonie kubek ze swoją herbatą, która już prawie całkowicie wystygła.
- Zostaniesz na noc?
- Jeśli mi pozwolisz...
Uśmiechnąłem się. Tak było dobrze...
* * *
Obudziłem się. Cichy huk, dźwięk zamykanego okna, kroki i pomruki. Nie spałem, jednak nie miałem też sił i ochoty, by otworzyć oczy. Dopiero, co się położyłem spać, a już ktoś (lub coś) najwyraźniej chce mi w tym przeszkodzić. Bardzo miłe, doprawdy.
Poczułem czyiś ciepły oddech na swoim policzku. Zadrżałem nieznacznie, gdyż wiedziałem już, kto to był. Nie sądziłem jednak, by pojawił się akurat w tym momencie. Dość nieodpowiednim, tak w ogóle...
- Han, mógłbyś mi dać się w końcu wyspać, do ciężkiej cholery... - warknąłem przez zaciśnięte zęby, niechętnie rozchylając powieki. Nachylał się nade mną, a ja mimo półmroku mogłem dostrzec każdy szczegół na jego przystojnej twarzy. Z trudem przekręciłem się na plecy, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Przepraszam... Ale widzisz, sprawa jest poważna...
- Co może być ważniejsze od zdrowego, normalnego snu? - syknąłem. - Poza tym, jak tu wlazłeś?
- Zaparkowałem Tardisa w ogródku, mam nadzieję, że się nie gniewasz...
- Han.
- No dobra, przez okno. - pokręcił z niedowierzaniem głową, prostując się. - Powinieneś bardziej zadbać o zabezpieczenia w tym domu.
- Dobra dobra, panie Jestem-z-kosmosu-i-wiem-wszystko. - prychnąłem, podnosząc się do siadu. - Co jest takiego ważnego, by mnie budzić w środku nocy?
Nie umiałem nic wyczytać ze spojrzenia, które mi posłał. Było równie tajemnicze, jak cały on. Już się nie uśmiechał, a to był bardzo zły znak...
- Han...?
- Tu już nie jest bezpiecznie. - odparł, odwracając się w kierunku okna. - Bierz swojego chłopaka i jedziemy.
- Ale... skąd ty... - pokręciłem głową. - Zresztą, on już nie jest moim chłopakiem.
Rzucił mi pytające spojrzenie, ale nic nie powiedział. I byłem mu za to wdzięczny.
Wyskoczyłem z łóżka i chwyciłem pierwsze-lepsze ciuchy, jakie mi się nawinęły. Po krótkiej wizycie w łazience poszedłem do salonu, by obudzić Kyuhyuna. Gdy tylko otworzył oczy, wiedział, co się kroi.
- Han, mógłbyś mi chociaż powiedzieć, co się dzieje? - spytałem, biorąc kurtkę z wieszaka.
- Musimy gdzieś jechać i coś naprawić.
- Uhm, może trochę więcej...?
- Nie ma czasu na wyjaśnienia. - mruknął, ponownie rzucając mi TO spojrzenie.
- Okej, dobra. O nic nie pytałem. - wzruszyłem ramionami. W końcu i tak się dowiem... Lepiej późno, niż wcale.
- Chodźcie. Już są w drodze. - powiedział jeszcze, zanim wyskoczył przez okno. Obserwowałem, jak niknie w ciemności, by po chwili usłyszeć ciche skrzypienie drzwi Tardisa i jego syk.
- No chodźcie!
- Wiesz... - powiedział Kyuhyun, zakładając ramiona na piersi. - Mam wrażenie, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
Posłałem mu słaby uśmiech, po czym wszedłem na parapet.
- Spokojnie. On wie co robi. - zapewniłem go, zanim również wskoczyłem w tą przerażającą ciemność.

1 komentarz:

  1. [SPAM] NOWY POLSKI ROLE PLAY KPOP YAOI http://www.roleplayrepublic.com/roleplay/view_desc/2266/kpop-yaoi-polish-rp-polski-role-playing-roleplay-kpop-yaoi-roleplaying-polish-polska-polski

    (PO POLSKU)
    ZAPRASZAM!!!

    OdpowiedzUsuń