Autor - Yesung Oppa
Beta - Nie
Tytuł - 'Anonymous'
Gatunek - yaoi
Ostrzeżenie - nawiązania do scen erotycznych, przekleństwa.
To wszystko zaczęło się tego dnia od jednego, pechowego wywiadu.
- No, Ravi... To powiedz nam, jaki jest twój ideał.
Uśmiechnąłem się głupio pod nosem, oczywiście spodziewając się tego pytania. Zawsze je zadają, jakby to kogoś obchodziło, prócz tych wszystkich niewyżytych fanek. Nie, żebym miał coś przeciwko nim. Kochałem je, jak każdy artysta, no ale...
Zerknąłem kątem oka na chłopaka, który siedział obok mnie. Uśmiechał się do MC równie głupio co ja, bo wiedział, co odpowiem. A co! Przecież nic mi nie zrobią.
Wziąłem głęboki oddech, po czym odparłem:
- Moim ideałem jest N.
MC zachłysnął się śliną, najwyraźniej nie spodziewając się takiej odpowiedzi. Szybko jednak się ogarnął, wybuchając gromkim śmiechem. Pewnie jako jeden z wielu sądzi, że to tylko fanserwis... Hah, no pewnie!
- Okej, rozumiem... Ale dlaczego akurat N?
No to teraz się zdziwisz, uważaj.
- Dlaczego? Wystarczy na niego spojrzeć! - zacząłem, zerkając z uczuciem na swojego hyunga. Odwzajemnił moje spojrzenie, uśmiechając się lekko. - Jest słodki, prześliczny, zabawny, mądry i utalentowany... Zawsze potrafi mnie zadziwić. Mimo iż jest starszy ode mnie, to często czuję się, jakby było na odwrót. Uwielbiam się nim opiekować i dbać o niego. Jest jak duże dziecko.
N spłonął rumieńcem, odwracając wzrok, a ja spojrzałem z tryumfem na MC. Mikrofon prawie wypadł mu z dłoni. Rzeczywiście się tego nie spodziewał, zdecydowanie. Nikt w jego programie jeszcze tak otwarcie nie mówił o swoich uczuciach. Co więcej, to szło na żywo, nie ma szans, by to wycięli.
Zamrugał gwałtownie, zwracając się tym razem w stronę hyunga:
- N-no dobrze... A ty, N? Twój ideał to...?
- Ravi.
Zadowolony, rozsiadłem się wygodniej, zaplatając ramiona na piersi. Miałem niezłą bekę z tego facecika. Spodziewał się, że pogada z nami o dziewczynach – ślicznych, zgrabnych, świergocących jak zepsuty budzik? Niedoczekanie.
- Eee...Uh...
- Co pan się tak dziwi? - uniosłem pytająco brwi. - Przecież widać, jaki jestem przystojny!
- Ravi!
- Co, hyung? Chyba nie zaprzeczysz? - spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Ten jednak tylko się roześmiał.
- No dobra, masz rację.
Teraz to już nie tylko prowadzący był wstrząśnięty zaistniałą sytuacją –operatorzy, publiczność, a nawet reżyser patrzyli na nas, jak na kosmitów. Wzruszyłem ramionami, udając, że nic mnie to nie obchodzi. Wytwórnia pewnie nas zabije, ale cóż... No ile można się ukrywać?
- Czekajcie, chyba czegoś nie rozumiem...
- Wydaje mi się, że pan rozumie wszystko i to doskonale. - odparłem, przeczesując włosy palcami.
- Zaraz... Czy wy...?
Kiwnąłem głową, chwytając dłoń hyunga w swoją własną. Uspokajająco ścisnąłem jego palce, odpowiadając:
- Jeśli o to chodzi, to tak. Jesteśmy parą.
* * *
Kopnąłem w drzwi z całej siły, aż te prawie wyleciały z zawiasów. Groźnie rozejrzałem się po pomieszczeniu, znajdując tą jedyną osobę, która chciałem w tym momencie zabić.
- KIM HIMCHAAAAN!
- O, Bangie! - rozpostarł ramiona na mój widok, szczerząc się w szerokim uśmiechu. - Jak miło cię...!
- CZY TY MI MOŻESZ DO CHOLERY POWIEDZIEĆ, CO TO KURWA JEST?! - rzuciłem mu w twarz gazetą, jakimś czasopismem plotkarskim, które przypadkowo wpadło mi w ręce. Zwykła gazetka. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ogromne zdjęcie na pierwszej stronie – ja i Zelo na plaży podczas naszych PRYWATNYCH wakacji, oraz nagłówek – 'Wydało się! - Dwa króliki są parą!'.
Himchan spojrzał na gazetę, mrużąc oczy.
- Khm... No, nie tak miało to wyjść...
- NO TO KURDE POWIEDZ MI, JAK?! - warknąłem. Powoli traciłem cierpliwość... Nie, stop. Cierpliwość straciłem już dawno, teraz jednak z każą sekundą moja chęć mordu powiększała się, aż znalazła się na niepokojąco wysokim poziomie. Byłem pewny, że jak zaraz się nie uspokoję, to będzie ze mną źle.
- Hyung, to nie tak... Naprawdę nie miałem złych zamiarów... - rzucił mi błagalne spojrzenie. - Po prostu tak ładnie wyglądaliście, no i... Zrobiłem to zdjęcie, a potem chyba o nim zapomniałem i...
- Co? Co ty, cholera, robiłeś wtedy na wyspie?! Miałeś tu zostać i zająć się promocją!
- Hyung, przepraszam...
- Kim, przegiąłeś, ostro. - powiedziałem, dając mu do zrozumienia, że to koniec. Miałem dość. Przez jego głupotę pewnie zniszczył życie nie tylko mi, ale też i Zelo. Zapłaci nam za to i to podwójnie.
W tym momencie drzwi frontowe otworzyły się z hukiem, a do środka wpadł Jelly – cały spocony i wycieńczony, jakby był po długim i wyczerpującym biegu. Próbował złapać oddech, patrząc na nas z przerażeniem.
- C-co robi pod naszym domem ta banda ludzi? - jęknął. - Prawie nie dali mi przejść, zadawali tylko te dziwne pytania i...
- J-jakie pytania? - uniosłem brwi.
- O nas. - odparł wyraźnie zmieszany. - Czy to prawda, że jesteśmy razem, co robiliśmy wtedy na wyspie, czy nasze rodziny wiedzą, oraz czy już kiedyś... No wiesz.
Zamknąłem oczy i policzyłem do dziesięciu. Uspokój się, tylko spokojnie. Nie daj się zdenerwować jeszcze bardziej. Bardzo dobrze, o tak...
- Bangie, czemu oni o to pytają? Skąd wiedzą? Powiedziałeś im? Myślałem, że mamy to trzymać w sekrecie...
Otworzyłem oczy i rzuciłem mordercze spojrzenie Himchanowi. Pięknie. Gratuluję.
- Kim, ty kretynie. - warknąłem, podchodząc do Zelo, biorąc go pod rękę i idąc w stronę naszego pokoju. - NIGDY CI TEGO NIE WYBACZĘ!
* * *
Już wcześniej z trudem dostawałem się pod drzwi wytwórni, otoczony ze wszystkich stron niezliczoną ilością fanek i paparazzi, patrzących na mnie pożądliwym wzrokiem. Dzień po naszym występie w telewizji, że tak zażartuję, 'wzmocnili straże', gdyż dojść do tych cholernych drzwi się praktycznie nie dało. Zakląłem soczyście, zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne i wciskając dłonie w kieszenie swetra. Krzyczeli coś do mnie, jednak ja udawałem, że ich nie słyszę. Jedyne, co mnie zabolało, to fakt, że tym razem było o wiele mniej fanek, a więcej tych głupich reporterów. Niech sobie stoją, ile chcą, i tak im nic nie powiem.
W końcu udało mi się przecisnąć przez ten tłumek i pchnąłem szklane drzwi wytwórni. Starannie zamknąłem je za sobą, za wszelką cenę nie chcąc nikogo wpuścić za mną do środka. Wziąłem kilka głębokich oddechów, zdjąłem okulary, po czym ruszyłem w kierunku gabinetu naszego menagera.
Nie był zadowolony widokiem, który rozciągał się przed budynkiem. Na wieść, że się tam pokazałem, przyjechało ich jeszcze więcej, całkowicie oblegając cały teren dookoła. Opadłem ciężko na fotel, patrząc na mężczyznę bez wyrazu.
- I to pewnie nasza wina, co?
- A jak myślisz? - zmarszczył groźnie brwi. - Wiesz, co powinni nam teraz zrobić?
Znałem odpowiedź, ale mimo to wzruszyłem tylko ramionami. Menager zmrużył groźnie oczy.
- Powinni nas WYLAĆ. WSZYSTKICH. Ale tego nie zrobią... wiesz dlaczego? Bo ich ubłagałem. Przecież jesteście młodzi i w ogóle... Poza tym, na wasze szczęście, ktoś w tym samym czasie również się ujawnił.
Wytrzeszczyłem oczy. Nie to, że nie czytam gazet, czy coś... Po prostu w ciągu ostatnich dwóch dni miałem zbyt wiele na głowie, by cokolwiek czytać. Poza tym wiedziałem, co znajdę na każdej pierwszej stronie każdego brukowca...
- Kto jeszcze chciałby popełnić to medialne samobójstwo...? No, oprócz nas.
Jego odpowiedzią była gazeta, rzucona w moim kierunku. Złapałem ją w locie i z zaskoczeniem spojrzałem na pierwszą stronę.
Bang i Zelo? Nie... Niemożliwe.
- Pierdolisz... - szepnąłem, otwierając szeroko usta ze zdumienia. To był szok. Oczywiście, każdy wiedział, że byli ze sobą blisko, ale żeby aż tak...? W końcu ta różnica wieku i w ogóle... Nie, to się nie mieściło w głowie.
- Nie wiem, jak, dlaczego i po co, nie interesuje mnie to. Wystarczy, że was muszę oglądać. - splótł dłonie razem, patrząc na mnie wnikliwie. - Ale sposób na to, by VIXX i B.A.P nie stracili fanów jest jeden...
Bałem się tego, co on mógł wymyślić. Chociaż nie wiem, jakby nalegał, nie zerwę z Hackyeonem. Nie ma mowy! Był najbliższą mi osobą w tym całym pierdolonym świecie i nie miałem zamiaru z niego rezygnować. Ale najwidoczniej nie o to chodziło, gdyż uśmiech mężczyzny poszerzał się z każdą sekundą.
- A zatem słucham.
* * *
Odłożyłem telefon na nocną szafkę, wlepiając wzrok w ścianę. Dałem sobie chwilę, by przetworzyć to, co usłyszałem. Kto mógł wpaść na tak kretyński pomysł? No i co za, za przeproszeniem, skończeni idioci przyznają się publicznie, że są razem?! No po prostu nie wierzę!
Zadzwonił do nas nasz nieźle podekscytowany menager i wytłumaczył swój zaiste genialny plan. Miałem wiele wątpliwości co do niego, ale mężczyzna nie dał mi dość do słowa. Dałem więc sobie spokój i po prostu słuchałem jego gadania, układając sobie to wszystko po kolei w głowie.
- Bangie wszystko okej?
Odwróciłem się i moim oczom ukazał się zaspany Jelly, owinięty białą pościelą, którego twarz wyrażała troskę i zdziwienie. Przysunąłem się do niego z uśmiechem i delikatnie pocałowałem w usta.
- No pewnie. Po prostu dostałem pewien telefon...
- Od kogo?
- Od menagera. Nie zgadniesz, co się stało.
Chłopak zmrużył oczy, przez moment myśląc gorączkowo. Jednak po paru chwilach dał za wygraną i pokręcił głową. Szaro-granatowe kosmyki jego włosów rozsypały się po całej jego głowie, opadając również na te piękne, karmelowe oczy.
- Nie mam pojęcia. Mów!
- Pamiętasz Raviego z VIXX? Spotkaliśmy się kiedyś w Music Banku.
Zelo podrapał się po głowie.
- No tak, kojarzę go... A co z nim?
- Wraz z liderem swojego zespołu powiedzieli publicznie, że są razem.
Jego szczęka dosłownie opadła z wrażenia, a ja zachichotałem cicho. Zareagowałem bardzo podobnie, jednak w jego wykonaniu to było niesamowicie urocze. Po sekundzie jednak otrzeźwiał i zamrugał szybko powiekami.
- A-ale jak to?
- Nie wiem. Po prostu zrobili to i też mają teraz kłopoty...
- No dobrze, ale co my mamy do tego?
Wziąłem głęboki oddech.
- Nasz kochany pan menago chce, bym nagrał z Ravim piosenkę. Sądzi, że to byłby dobry odezw do ludzi...
Jelly jeszcze chwilę patrzył na mnie z niezrozumieniem malującym się na jego twarzy. Uśmiechnąłem się słabo, przysuwając się do niego i obejmując go delikatnie ramieniem. Prychnął.
- To kretyński pomysł.
- Też tak sądzę, ale cóż zrobisz...? To już postanowione. Jutro mam się z nim spotkać i wszystko obgadać.
Wsunął twarz w zagłębienie mojej szyi, a ja poczułem jego ciepły oddech na swojej skórze. Przeczesałem palcami jego miękkie włosy, wzdychając cicho.
- Nawet się nie domyślasz, Jelly, ilu ludzi nas chce teraz zabić.
Mruknął pod nosem, po czym odparł:
- Wiem. Ale jedna piosenka tego nie zmieni...
- Niby tak. Ale zawsze lepsze to, niż nic nie robić, prawda?
Przyznał mi rację, po czym objął mnie mocno w pasie, aż straciłem równowagę i opadłem z powrotem na pościel. Zachichotałem cicho, wiedząc, że nie było to przypadkowe, gdyż kiedy chłopak podniósł twarz, ujrzałem w jego oczach znajome ogniki.
- Cholera, stworzyłem seksualnego potwora... - warknąłem, wgryzając się w jego szyję. - Ale wiesz co? Jestem z siebie szalenie dumny.
- Za dużo gadasz, Bangie.
- Jak sobie życzysz. - odparłem, wzruszając ramionami. Było wcześnie rano, mieliśmy jeszcze czas... Dużo czasu.
* * *
Prawie podskoczyłem na krześle, kiedy poczułem wyraźne wibracje telefonu w swojej kieszeni. Rozejrzałem się dookoła, upewniając się, że nikt nie patrzy w moją stronę. Cudownie. Wszyscy czekali na przybycie Banga Yongguka, który okropnie się spóźniał, co podobno bardzo do niego nie pasowało. Dla mnie tym lepiej – mogłem odespać dzisiejszą noc, na której wspomnienie na mojej twarzy od razu pojawia się szeroki uśmiech. Taki odruch. Dobrze jednak, że nikt nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi.
Był to sms, nawet nie musiałem zgadywać, od kogo:
N Hyunggie: Rety, Ravi, przez Cb nie mogę normalnie usiedzieć ;_;
Zachichotałem pod nosem, nawet nie sprawdzając, czy ktoś to usłyszał czy nie.
Ja: Kkk, trzeba było mnie nie prowokować, hyung. <3
Schowałem telefon do kieszeni, wciąż nie mogąc pozbyć się banana na twarzy. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź:
N Hyunggie: Nie narzekam, czy coś... To była bardzo miła noc, kochanie. ~
Ja: Mów mi jeszcze... Mhah, no przecież wiem!
N Hyunggie: Co jak co, ale romantyk to z Cb taki, jak z koziej dupy trąba. >.>
Ja: Śmiesz wątpić w moją romantyczność?!
N Hyunggie: Na to wygląda... ;P
Ja: ... Poczekaj, aż wrócę do domu...
N Hyungie: O masz, mój biedny tyłek... ;_;
- Ravi, do cholery, co ty tam robisz?
Podniosłem głowę, z przerażeniem spoglądając prosto w twarz menagera. Szybko schowałem telefon do kieszeni.
- N-nic.
- To dobrze. - wyprostował się, patrząc na mnie niepewnie. - Bang Yongguk właśnie przyjechał.
- No nareszcie! - wyrzuciłem ramiona w górę w geście poirytowania, po czym ciężko podniosłem się z krzesła. Właśnie w tym momencie ogromna ilość ludzi rozstąpiła się i mogłem dojrzeć postać, która pojawiła się właśnie w drzwiach pomieszczenia.
Był to średniego wzrostu mężczyzna, nieco tylko niższy ode mnie. Sposób przycięcia jego włosów był bardzo fantazyjny, podobnie jak ich kolor. Miał na sobie ciasne, czarne spodnie, białą bokserkę, czerwoną koszulę w kratę i jasne tenisówki. Dłonie trzymał w kieszeniach, rozglądając się niepewnie dookoła. Gdy natrafił na mnie, uśmiechnął się słabo.
- Cześć, stary. - podszedłem do niego, klepiąc go przyjacielsko w ramię. - Mamy przejebane, co nie?
- I to jeszcze jak... - westchnął cicho, mrużąc oczy. - Oni wszyscy są tutaj potrzebni...?
- Obawiam się, że nie. Nie wiem, po co tu przyleźli.
Jak na zawołanie, wszyscy ludzie, którzy znajdowali się w pomieszczeniu, zaczęli się tłoczyć ku wyjściu. Zostałem tylko ja, Bang, oraz nasi menagerowie. Posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia, po czym zatarli ręce.
- No. To współpracę czas zacząć!
Usiedliśmy przy jednym stole, po czym podano nam kawę, papier, długopis i jakieś ciastka z paczki. Wyjaśniwszy jeszcze parę spraw, obaj mężczyźni zostawili nas samych, życząc weny.
- No w końcu... - oparłem się o oparcie krzesła, podkładając sobie ramiona pod głowę. - Cisza, spokój...
- Mhm. - mruknął, biorąc do ręki długopis i bazgrząc coś na marginesie. - Masz jakiś pomysł... wizję, cokolwiek?
Wzruszyłem ramionami.
- Coś ty! Miałem tylko jedną noc przecież... Ale wykorzystałem ją o wiele lepiej, niż na myślenie, o czym ma być ta, za przeproszeniem, piosenka.
Na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Podobało mi się to.
- Ty też? - nachylił się mocniej w moim kierunku. - Nie mów jeszcze, że całą noc...
Z uśmiechem zadowolenia, przymknąłem powieki i pokiwałem głową.
- Caluśką! Chłopie, gdybyś to widział...
- Nawzajem. - roześmiał się głośno, opierając nogi o blat stołu. - Najgorsze jest to, że Zelo ma dopiero szesnaście lat, a ja już go tak zepsułem...
- Całe szczęście, że Hackyeon jest ode mnie starszy. - parsknąłem, odchylając głowę do tyłu – Jednak zachowuje się jak małe dziecko, dzięki czemu zawsze jestem na górze... ~
- O staary... - otrzymałem lekkiego kuśkańca w bok, po czym rozłożyłem ramiona, jakbym chciał tym pokazać swoją genialność.
- Chłopie, ja i mój mały-wielki przyjaciel czynimy takie rzeczy, które się nawet najbardziej rozpustnym Rzymianom nie śniły!
Roześmiał się jeszcze głośniej, przeczesując włosy palcami.
- Wiesz co? Już cię lubię!
- Nawzajem. - odparłem, mrugając do niego porozumiewawczo. - Miło wiedzieć, że obaj lubimy to samo.
- A jak! - odparł, po czym wlepił wzrok w kartkę. Jego twarz na moment spoważniała, po czym spojrzał na mnie z wyraźnym tryumfem w oczach. - O kurwa, wiem!
- ...?
- No wiem, o czym napiszemy piosenkę!
Zaklaskałem w dłonie, w jednym momencie prostując się na krześle.
- Dawaj!
* * *
Mężczyzna zmarszczył brwi, wpatrując się w nieźle pomiętą kartkę, którą Ravi wcisnął mu w dłonie. Oglądał ją ze wszystkich stron, po czym spojrzał na nas z przerażeniem. Nie, żebym bał się własnego menagera, ale ta mina nie wyrażała niczego dobrego...
- No nie wiem, chłopaki... Jak dla mnie, to jest zbyt dosłowne i wulgarne... Takie w stylu... No... wiecie...
- G-Dragona? - spytałem, unosząc pytająco brwi. Mężczyzna pokiwał głową.
- O, dokładnie.
- No to co w tym złego? - Ravi wzruszył ramionami, ponownie przybierając tą tak bardzo charakterystyczną dla niego luzacką postawę.
- Nie wiem. Ale jakoś tak nie wydaje mi się, aby to był dobry pomysł...
- Chcieliście dobrą piosenkę z mocnym przesłaniem, to ją napisaliśmy! - założyłem ramiona na piersiach, marszcząc groźnie brwi. No co, wkurzyłem się! - Siedzieliśmy nad nią cały dzień i pół nocy! Jest idealna, nie ma co zmieniać...
Menager rzucił mi bezradne spojrzenie, po czym podał kartkę drugiemu z mężczyzn. Ten luźniej do tego podszedł, przeczytał ją szybko, po czym odparł:
- Ja myślę, że nie będzie źle... Nie takie piosenki już się przyjmowały. - mruknął. - Oczywiście, można się spodziewać kolosalnej cenzury... No i martwię się mv i promocją... No ale poza tym nie mam zastrzeżeń. Dobra robota, chłopaki!
Menager VIXX uśmiechnął się do Raviego i do mnie, oddając nam kartkę. No, chociaż jeden nas rozumie! Jak dla mnie była idealna i nie trzeba było nic zmieniać. Na pewno wywoła niezłe zamieszanie na rynku... O taak...
- Może pokonamy nawet Gangam Style! - Ravi klepnął mnie w ramię, po czym wybuchnął głośnym śmiechem. Nasz menager zmarszczył brwi, burknął coś pod nosem, po czym wyszedł z pomieszczenia. Ja uśmiechnąłem się szeroko, nie dowierzając, ile ten chłopak może mieć w sobie energii, mimo nieprzespanej nocy.
- Wierzysz w to...?
- A czemu nie?!
Przemilczałem to. Prychnął z pogardą, po czym wyjął telefon z kieszeni, spojrzał na wyświetlacz i skrzywił się delikatnie.
- Będę się już zbierać. N hyung się zaczął o mnie martwić... Rozumiesz...
- Taa... - odparłem. Też już powinienem wracać, jeśli mam być szczery... - Też będę już szedł.
- Zdzwonimy się wieczorem, by obgadać mv?
- Czemu nie?
Wymiana numerów, szerokie uśmiechy i życzenia 'powodzenia'...
Ravi był zdecydowanie jedną z najbardziej pozytywnych postaci, jakie było mi dane ostatnio poznać. Bez dwóch zdań...
* * *
Miesiąc później
Ponownie założyłem ciemne okulary na nos, wzdychając na widok ogromnego tłumu ludzi, który zebrał się przed studiem nagraniowym Music Banku. Tuż za mną z samochodu wysiadła reszta zespołu, w tym N, którego natychmiast objąłem ramieniem w pasie. Ruszyliśmy na przód, odgarniając od siebie fanki i reporterów, na ile tylko się dało. Coś do nas krzyczeli, ale nie zwracaliśmy na nich uwagi.
- Jesteście cali?! - krzyknąłem, gdy znaleźliśmy się w środku. Kiedy usłyszałem pomruki reszty, zdjąłem okulary i pocałowałem delikatnie hyunga w usta. - Zobaczymy się po nagraniu.
- Okej~ - uśmiechnął się szeroko, puszczając moją dłoń. - Kocham cię!
- Ja ciebie bardziej!
Szczerze mówiąc, nawet ja nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Piosenka natychmiast zyskała ogromną popularność, co pozytywnie nas zaskoczyło. Oczywiście, nie obyło się bez skandalu (cóż, w końcu rapowałem o tyłku N hyunga...), ale ucichły, nim minął tydzień. Odzyskaliśmy fanów, a także zyskaliśmy wielu nowych. Więcej osób kojarzy VIXX, z czego wszyscy jesteśmy ogromnie dumni...
A ja i N? Cóż, wciąż jesteśmy sensacją, podobnie jak Bang i Zelo, ale udaje nam się jakimś sposobem zachować tą resztkę prywatności, która nam jeszcze została. Oby tak było już do końca...
W korytarzu spotkałem Banga, całkowicie już przyszykowanego do występu.
- Siemaneczko. - przywitałem go szerokim uśmiechem i klepnięciem w ramię. - Jak tam? Trema?
- Jak zawsze przed comebackiem. - odparł, odpowiadając na moje powitanie. - Idź się ogarnąć, nie mamy za dużo czasu...
- Spokojna twoja poczochrana, zajmie mi to parę sekund, zobaczysz! - odparłem, po czym zniknąłem za drzwiami garderoby.
Wyszedłem z niej prosto na scenę, gdyż charakteryzacja zajęła mi dłużej, niż się spodziewałem. Większość ubrań, które miałem na sobie, pochodziło z teledysku (prócz butów i kurtki), ale całkowicie nie ogarniałem tego, co miałem na głowie... Nieważne.
Poprawiłem kolorowy tshirt, spojrzałem kontrolnie na podarte jeansy, po czym dołączył do mnie Bang. Cholera, dlaczego on miał czapkę na głowie, a ja nie?!
- Gotowy? - spytał, uśmiechając się do mnie porozumiewawczo. Kątem ucha usłyszałem, jak prowadzący nas zapowiada: "A teraz comeback, którego nikt się nie spodziewał... Łączy się z nim pewna wzruszająca historia, a nawet dwie! Jednak piosenka nie jest taka, jakiej się wszyscy spodziewali... Jeśli jej jeszcze nie słyszeliście, musicie to nadrobić, gdyż to JUŻ jest hit! Bang Yongguk z B.A.P i Ravi z VIXX w zaskakującym utworze 'Anonymous'! Hwaiting~!'
- No raczix! - mruknąłem, po czym chwyciłem mikrofon i wybiegłem prosto na scenę.
'Anonymous' - Bang&Ravi:
Ouh...
TS Baby...
Jellyfish... Starlight!
Oh... we're... we're...
We want to tell you something... oh yeah.
Here we go.
Bang:
You don't cheat yourself, so we don't cheat ya.
We're here today to tell you, how it is! (How it is!)
Call me 'Bangie' not 'Bang' oh babe! (Babe!)
I need your voice, your rap near to my ear, yeah!
Ravi:
(RAVI!) Yo N, who's your N?!
Show yourself, get out the shadow, now you can!
We're here today to run this shit, we're rocking now!
We' re not anonymous, we can't get caught.
I'm runnin', but i know, what i want (Oh, Starlight!)
Tell me honestly - Were U afraid?
ch. Stand up, clap ur hands with us, scream and shout!
We know what we want, we are not anonymous (OH YAAAAH!)
Get up, dance with us, shout and sing!
Do u want to be like us? Don't be afraid, just confess the truth.
Scream!
Bang:
Boom, boom, they'll kill me.
But I can't hold it in meh.
I want him, so tight, so warm, tonight!
Who understands, just scream with me.
Ravi:
Your ass, oh god, your ass.
Don't look at me, I try to be gentle.
If your dream is to be anonymous - your business.
I will never give up, I'll fight, HWAITING!
Bang:
You don't cheat yourself, so we don't cheat ya.
We're here today to tell you, how it is! (How it is!)
Call me 'Bangie' not 'Bang' oh babe! (Babe!)
I need your voice, your rap near to my ear, yeah!
Ravi:
(RAVI!) Yo N, who's your N?!
Show yourself, get out the shadow, now you can!
We're here today to kick-start all of you, we're rocking!
We' re not anonymous, we can't get caught.
I'm runnin', but i know, what i want (Oh, Starlight!)
Tell me honestly - were U afraid?
ch. Stand up, clap ur hands with us, scream and shout!
We know what we want, we are not anonymous (OH YAAAAH!)
Get up, dance with us, shout and sing!
Do U want to be like us? Don't be afraid, just confess the truth.
Scream!
SHOUT FOR US! (OH YEAH)
SHOUT FOR YOU! (O YAH!)
SHOUT IF YOU CAN! (YAAAH!)
DON'T BE ANONYMOUS!
Ravi:
Yes, this song is just about sex.
If you want to know more, read about me on the net.
They can't catch me, change me, close me.
I'm myself, deal with it!
Bang&Ravi:
WE'RE HERE.
CU-DOW-NE! xD Serio, jedno z najgenialniejszych one-shotów jakie czytałam. <3 Haha, i jeszcze coś. Teraz mi lata po głowie ta piosenka, chociaż za cholerę nie wiem, jaka jest melodia xD SUPER <3
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję pięknie *-*
UsuńCzytając piosenke miałam melodie w głowie dvjgdf to takie dziwne. Aż poszłam zobaczyć na youtube, czy istnieje taki utwór XD Oni powinni to nagrać, podeślij im!
OdpowiedzUsuńbtw chcę więcej banglo i NRavi, bo w Twoim wykonaniu są one takie zajebiste. Rozwiązły Zelo, N podrywający Raviego. WIĘCEJ. BŁAGAM D:
Mhahah, dziękuję, jesteś trzecią osobą, która mi mówi, że powinnam im to wysłać XDD
UsuńOczywiście, że będę jeszcze pisać i to dużo! *-* Dziękuję pięknie i cieszę się, że się podoba :3
To ja będę czwartą osobą. Powinnaś im to wysłać! :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę, jak się czyta tekst, aż melodia sama się nasuwa :D
UsuńJakoś wcześniej nie byłam przekonana do Navi, ale Ravi rapujący o tyłku N mnie przekonał ^^ Naprawdę świetny one-shot. W ogóle pomysł jest super *_* No i ta piosenka na końcu <3 Chciałabym ją usłyszeć na żywo, a nie tylko w swoich myślach ;; MUSISZ IM JĄ WYSŁAĆ!
OdpowiedzUsuńLee