Rodzaj - fluff
Autor - Yesung Oppa
Tytuł - 'Dizzy Dizzy'
Beta - Nie
Ostrzeżenie - Brak.
N/A:
Man nadzieję, że lubicie VIXXy. Chociaż wątpię, bo nawet Szajniakowych ficków nie komentujecie.
Puk puk puk...
Byłem zbyt leniwy, by cokolwiek odpowiedzieć, albo chociaż otworzyć oczy. Mocniej zacisnąłem powieki, próbując zignorować irytujące pukanie do drzwi. Do kogo jeszcze nie dotarło, że moich drzemek się nie przerywa...?!
Kochałem spać. Oddawałem się w ramiona Morfeusza, gdy tylko miałem na to szansę, a ktoś właśnie w wyjątkowo brutalny sposób mi to uniemożliwiał. Mocno poddenerwowany, przekręciłem się na plecy i warknąłem:
- Kto?!
- Ravi...?
Drzwi uchyliły się lekko, a czyjaś głowa niepewnie zajrzała do środka. Rzuciłem tej osobie mordercze spojrzenie, ale gdy zobaczyłem, kim była, wyraz mojej twarzy złagodniał.
- Hyung... Jak śmiesz mnie budzić?
Chłopak zmieszał się widocznie, nadal nie wchodząc do pokoju. Zagryzłem lekko wargę, zauważając, że ma na sobie jedną z moich ulubionych bluz, która była na niego o wiele za duża, jednak mimo to wyglądał w niej przesłodko. Jak zawsze...
Miałem niemałą słabość do mojego hyunga, od kiedy tylko go zobaczyłem. Sam nie wiedziałem, gdzie leży jej źródło. Był najstarszy z nas wszystkich, ale mimo to zachowywał się jak małe, kochane dziecko. Uwielbiałem jego szeroki uśmiech, gdy był z siebie zadowolony, albo to, jak uroczo marszczył mały nosek, gdy coś mu nie pasowało... A kiedy niespodziewanie przytulał mnie od tyłu, byłem wdzięczny, że nie widzi ogromnego rumieńca zalewającego moją twarz. Cholera, Ravi, ogarnij się...
- Przepraszam... - powiedział, a jego usta wygięły się w podkówkę. Nie mogłem być tak okrutny, by się na niego gniewać. Gdyby to był Ken czy Leo, od razu rzuciłbym w niego laczkiem, każąc wypierdalać z pokoju, zanim doliczę do trzech... Ale N...
- Um... no dobrze, nie ma sprawy. - uniosłem się na łokciach, ziewając szeroko. Dopiero teraz zauważyłem, że jestem bez koszulki. Niezbyt komfortowa sytuacja... - O co chodzi?
- Nudzi mi się... - przestąpił przez próg, zamykając za sobą delikatnie drzwi. - Nie mam co robić, więc pomyślałem, że mogę się zdrzemnąć z tobą...
Eee, co? Zaraz, moment, chyba nie zakumałem. Czy on właśnie powiedział, że chce ze mną SPAĆ?!
- Um...
- Oczywiście, jeśli mi pozwolisz! - uniósł dłonie w obronnym geście. Musiałem wciąż wyglądać bardzo strasznie, skoro tak się przeraził... Niemożliwe, lider nie może być taki. Był za słodki, zbyt niewinny...
Kim, uspokój swoje popędy.
Podrapałem się po głowie, odwracając wzrok.
- Hackyeon hyung... ja... - odchrząknąłem. - Dobra. Niech będzie. Ale ostrzegam, że bardzo się wiercę...
Jego twarz gwałtownie rozpromieniała. Bez zbędnych słów ruszył w kierunku mojego łóżka, a ja przesunąłem się na jego krawędź.
- Mam nadzieję, ze nie kopiesz przez sen... - zaśmiałem się sztywno, czując, jak nagle zaschło mi w gardle. Zerknąłem ponownie na chłopaka, który już leżał na boku, wpatrując się we mnie z uśmiechem.
- Z tego, co wiem, to nie...
Odetchnąłem z udawaną ulgą, po czym odwzajemniłem jego uśmiech. Ułożyłem się wygodnie, uważając, by go przypadkiem nie dotknąć. Nie wiedziałem dlaczego, ale moja głowa nagle wypełniła się milionem bezwstydnych obrazów z udziałem hyunga... Nagi Hackyeon... Nagi Hackyeon w moich ramionach... Nagi Hackyeon w moich ramionach, krzyczący moje imię i wijący się w rozkoszy...
STOOOOP!
Westchnąłem cicho, przymykając powieki. Zacząłem w myślach liczyć do dziesięciu, próbując jakoś uspokoić swój napalony mózg. Wiedziałem, że już nie zasnę, nie ma szans.
Jego gorący oddech drażnił mój kark. Przeklinałem sam siebie za to, że nie pomyślałem o tym, by włożyć koszulkę. Teraz już było za późno... A może jednak?
Niepewnie zerknąłem za siebie. N już chyba spał. Wziąłem kilka pojedynczych oddechów, po czym powoli zsunąłem się z wyrka. Sięgnąłem po luźną koszulkę, która została rzucona niedbale przeze mnie na krzesło. Założyłem ją, po czym powoli wróciłem do łóżka.
Jednak nie odwróciłem się już do niego plecami. Zwyczajnie nie mogłem. Kiedy tak patrzyłem na ten rozczulający obrazek, jakim była jego słodka twarz i potargana czupryna ciemnych włosów, wtulona w moją bluzę... Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Ledwo powstrzymywałem się, by nie położyć mu dłoni na policzku... Zamiast tego położyłem się jak najdalej od niego, w razie jakby coś głupiego wpadło mi do głowy. Ale wciąż na niego patrzyłem. Nie mogłem przestać...
Leżeliśmy tak z godzinę, kiedy to na dworze zaczęło się ściemniać. Moje powieki coraz bardziej mi ciążyły, aż w końcu z wielkim żalem musiałem je przymknąć... Usnąłem, wciąż w tej samej pozycji, nie mając odwagi przysunąć się bliżej do chłopaka. Jednak nie spałem długo, gdyż po kilku minutach obudziło mnie delikatne poruszenie tuż przy mojej klatce piersiowej.
Otworzyłem oczy, by zobaczyć, co się dzieje. Zamarłem, gdy zobaczyłem, jak N bez słowa podwija moją koszulkę i...
- Hyung, co ty wyprawiasz? - szepnąłem, zbyt osłupiały, by zrobić cokolwiek. Jednak on nic nie odpowiedział, a gdy w końcu ukazał mu się mój tors, uśmiechnął się lekko i wsunął głowę pod tshirt, wystawiając ją przez duży dekolt ubrania. Gdy poczułem go tak blisko siebie, myślałem, że oszaleję... Ledwo udało mi się uspokoić, po czym powiedziałem stanowczym tonem:
- Rozciągniesz moją ulubioną koszulkę...
No pięknie. Brawo, Ravi. Znowu wykazałeś się swoją niesamowitą inteligencją! Nobla mu!
Chłopak mruknął coś cicho, wyciągając ręce, by objąć mnie w pasie. Zadrżałem. Jego dłonie były zimne, jednak w kontakcie z moją skórą natychmiast się ogrzały. Myślałem, że nie wytrzymam. Musiałem zadać mu to pytanie...
- Hyung, czy ty próbujesz mnie uwieść?
Zachichotał prosto do mojego ucha. Zagryzłem wargę, ganiąc się za swój niewyparzony jęzor. Cholera by to...
On jednak tylko mocniej do mnie przywarł, odpowiadając coś, co brzmiało jak 'śpij już'. No pięknie. Teraz to już na pewno nie zmrużę oka... Pieprzony mózg nie chciał się wyłączyć, a jego dłonie, które błądziły po mojej skórze wcale tego nie ułatwiały...
Westchnąłem cicho. Co mogłem innego zrobić, jak go przytulić, niepewnie obejmując go drżącymi ramionami. Powtarzałem sobie, że zachowuję się jak mięczak, ale...
Wtulił głową w zagłębienie mojej szyi, a ja poczułem przyjemne dreszcze przechodzące po skórze. Jego ciepły oddech działał na mnie jak narkotyk... Znowu nie wiedziałem, dlaczego. Albo może po prostu nie dopuszczałem do siebie tej myśli...?
Kim Wonsik, jesteś skończonym kretynem.
Przymknąłem powieki, synchronizując swój oddech z jego. Chociaż tyle mogłem zrobić. On ponownie zasnął, a ja myślałem... Myślałem bardzo dużo. Kiedy już byłem w fazie końcowej moich niekrytych przemyśleń, drzwi do pokoju otworzyły się gwałtownie. Bardzo gwałtownie.
- Kurna, Ravi, wszędzie cię szukam, a ty znowu... - O kurwa.
Leo.
Otworzyłem oczy, próbując odsunąć się od hyunga. Ale przecież on leżał pod moją bluzką, jak mogłem to zrobić? Próbowałem go obudzić, szturchając go w ramię jednak było już za późno...
Światło rozbłysło, oślepiając mnie na moment. Kiedy przyzwyczaiłem się do jasności, zauważyłem twarz Leo, która wyrażała milion emocji na raz... Przeważało zdziwienie i... coś jeszcze...
- O w dupę.
Khm, no dzięki...
N w końcu się obudził. Spojrzał na mnie rozespanym wzrokiem, przez który pewnie był się rozczulił, gdyby nie sytuacja, w jakiej się znajdowaliśmy. A byliśmy w ciemnej dupie, jak to mówią...
- Leo... khm. To ten no...
Chłopak odsunął się od nas, prawie zderzając się plecami z drzwiami. N zauważył, że coś jest nie tak i wypełznął z mojej bluzki. Świetnie, rozciągnęła się.
- Ravi... i hyung...? Kurwa, nie chciałem wiedzieć... - jęknął, zaciskając powieki. Już otwierałem usta, by to wyjaśnić, ale N mnie ubiegł:
- Jak ci się coś nie podoba, to możesz wyjść.
Osłupiałem.
No bo... Nie zaprzeczył, tylko jeszcze bardziej dał mu coś do zrozumienia, że coś zaszło... Dlaczego?
Leo wytrzeszczył oczy, a szczęka opadła mu dosłownie do samej podłogi... podobnie jak mi. Hyung tylko wzruszył ramionami, splatając ręce na piersiach.
- Ale... ale...
- Powiedziałem... No chyba, że wolisz tu zostać i popatrzeć.
ŻE. CO. DO. CHOLERY?!
Leo był nie mniej zdziwiony. Zamiast odwrócić się na pięcie i wyjść, wpatrywał się w nas jak ciele w malowane wrota. Pięknie. Jak teraz rozniesie się jakaś plotka, to się chyba pochlastam. Publicznie.
N westchnął, opuszczając ręce luźno po bokach. Zmrużył oczy, po czym przysnął się bliżej mnie.
- Dobra. Jak chcesz.
A potem mnie pocałował.
No dobra. Tego się kompletnie nie spodziewałem.
Osłupiałem. Był to tylko niewinny buziak, podczas którego hyung cały czas zerkał na chłopaka, który prawie zszedł na zawał. Po omacku znalazł klamkę i wybiegł z pokoju tak, że aż się za nim kurzyło, krzycząc coś o pedałach i Kenie...
Ale N nie przestawał mnie całować, wprost przeciwnie. Pogłębił pocałunek... A mnie się to zajebiście spodobało.
Objąłem go w pasie, tracąc niefortunnie równowagę. Opadłem na plecy, a Hackyeon wylądował na moim brzuchu. Całowaliśmy się jeszcze z jakąś minutę, po czym oderwaliśmy się od siebie, łapczywie próbując złapać oddech...
- Hyung... - szepnąłem po chwili. - Wiedziałem, że chcesz mnie uwieść, ale nie sądziłem, że posuniesz się do czegoś takiego...
Uśmiechnął się niewinnie, ukazując swoje śliczne, równe, białe ząbki. Moje serce zabiło mocniej. Już nie walczyłem sam ze sobą, nie biłem się z myślami... Ten chłopak mnie zauroczył, teraz to zrozumiałem. Mój hyung, który wcale nie zachowywał się tak, jakby był hyungiem dla mnie...
- Wiesz, Ravi.. - powiedział, kładąc głowę na moim torsie. Mruknąłem cicho, wkładając dłonie pod głowę. O tak, w końcu mogłem się zrelaksować.
- Mhm?
- Coś czuję, że to początek czegoś pięknego...
O tak... Nie tylko ty.
Jejku~ All my shipper feels are everywhere~*o*
OdpowiedzUsuńFluff, fluff wszędzie ~ Rzygam teńczom trochę xD Jest pięknie i wspaniale *-* A Wonsik to najbardziej epickie imię ever. Ever. I koniec dyskusji. :3
Ps. Wąsik. To. Imię. Mojego. Przyszłego. Dziecka :3
Jezu, synek, wiedziałem, że to ty XDD
Usuńdziękuję za komentarz, kk ^^ WĄSIK 4EVER <3
OMG O.O Kocham to! To jest prze cudowne, genialne i słodkie <3 (i nie ważne, w tym wypadku że nie znam zespołu)Pisz z nimi więcej opowiadań i BangLo <3 Błagam ^-^
OdpowiedzUsuńWięcej VIXXów pls ;;;;;
OdpowiedzUsuńJeeeej, słodkie. Teraz sobie przypomniałam, że kiedyś czytałam tego ficka, ale nie skomentowałam, więc teraz to nadrobię:)N jest świetny w tej swojej słodkości, to jak wlazł Raviemu pod koszulkę było boskie xD Ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić twarzy Leo wyrażającej tysiące emocji, przecież jego twarz nigdy niczego nie wyraża XD
OdpowiedzUsuńTrochę późno znalazłam twojego bloga, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale :) Koleżanka z którą pisze opowiadania podesłała mi linka i nie żałuję, że tu zajrzałam.
OdpowiedzUsuńCo do one-shot'a to był super, przez cały czas na mojej twarzy widniał uśmiech, a tekst "Ledwo udało mi się uspokoić, po czym powiedziałem stanowczym tonem:
- Rozciągniesz moją ulubioną koszulkę..." mnie kompletnie rozwalił :D No i nasz kochany Leoś z twarzą wyrażającą tysiące emocji ( jak on tego dokonał?) był genialny. Z chęcią przeczytałabym coś jeszcze o VIXX, a szczególnie o Ken'ie
OK. No to teraz lecę czytać następne twoje teksty, postaram się jak najczęściej dodawać komentarze, gdyż wiem, że karmią one wenę :)
Levi :*
Cha Hakyeon a nie Hackeyon.
OdpowiedzUsuńOł maj gosh *.*
OdpowiedzUsuńTęcza, jednorożce, lukier, różowa wata... Fluffiasty fluff + niewyparzona gęba Ravicza xD <3333
Nie obchodzi mnie to że ficzek został opublikowany 2 lata temu i nie wiem czy autor przeczyta mój komentarz...xD
uwielbiam naviego i tyle ^ ^
A Hakyeon to mała, podstępna, słodka żmija i tyle xD
Lecem czytać inne ficzki ^ ^
~Dara