Autor - Yesung Oppa
Beta - Nie
Notka od autora:
Jestem smutna, zła i rozczarowana... Cóż.
Kiedy znaleźli się na miejscu, wciąż był wczesny poranek. Większość podróżujących usnęła w niewygodnych pozycjach, opierając głowy na swoich ramionach. Jedynie Mery i Onew oparli się pokusie zapadnięcia w słodki sen. Księżniczka dlatego, że zwyczajnie nie miała na to ochoty. A Jinki po prostu chciał na nią popatrzeć...
Wciąż zachwycał się tym, jak bardzo była piękna. A ile mogła mieć lat...? Wyglądała na siedemnaście, ale kto wie? Może Minho? W końcu na potrzeby gry uważnie przestudiował tamten okres w historii...
Na wspomnienie tego, jak się znaleźli w tych czasach, Onew poczuł bolesne ukłucie w sercu. Okropnie tęsknił za domem. Nikomu nie chciał się do tego przyznać, ale nie marzył o niczym innym, tylko o swoim ciepłym łóżku w ich mieszkaniu w Seulu... Chciał wstać rano, zjeść śniadanie, pójść z chłopakami na próbę, wrócić do domu, zjeść na obiad kurczaka, a potem najlepiej pojechać na koncert... Zaśpiewać, spojrzeć fanom w twarz. I się rozpłakać, jak dziecko...
Miał już dość tej pieprzonej Anglii, nie ważne, jak piękne księżniczki tu były...
Kiedy w końcu pojazd zatrzymał się w miejscu i drzwi się otworzyły, wychylił jako pierwszy głowę na zewnątrz. Reszta chłopaków dopiero się budziła, jednak Mery cierpliwie czekała na nich wszystkich.
- Chciałabym was oprowadzić, jeśli nie macie nic przeciwko...
Onew posłał jej szeroki uśmiech. Była taka kochana.
Wyprostował się gwałtownie, przybierając pozę lidera.
- Oczywiście. Będziemy zaszczyceni.
Nie spodziewał się jednak, że dziewczyna go zignoruje i zwróci się prosto do Taemina, który dopiero co otworzył swoje zaspane oczy. Onew zacisnął usta w wąską szparkę, odwracając się na pięcie i wychodząc z karety. Jednak kiedy rozejrzał się dookoła, natychmiast zapomniał o całej sprawie.
Cóż, chociaż zamek był taki, jakim go sobie wyobrażał. Piękny, ogromny i biały pałac na tle czystego, porannego nieba. Dosłownie wyjęty z bajki... Cudny i nierzeczywisty.
- Jinki? - usłyszał głos Key'a tuż za swoimi plecami. Odwrócił się gwałtownie.
- Co jest?
- Wszystko okej? Bo stoisz i patrzysz się jak ciele w...
- Tak, wszystko okej. Nie martw się. Po prostu to jest takie... - machnął dłonią w kierunku zamku. - ...dziwne. I niesamowite. Chyba jako jedyni mamy szansę widzieć ten budynek w tych czasach i w tak wspaniałym stanie...
Kibum roześmiał się cicho, by nie zwrócić niepotrzebnie uwagi Mery, która opowiadała coś z uśmiechem na ustach Taeminowi.
- No tak, mogłem się spodziewać...
- Wiecie, mam juz tego wszystkiego dość.
Obaj spojrzeli na Minho, który niespodziewanie pojawił sie tuż obok nich. Jego twarz nie wyrażała niczego dobrego... Był dosłownie na granicy wybuchu. Ręce splótł na piersi, praktycznie słyszeli jego groźny oddech.
- Um... - zająkał się Key, niepewnie patrząc to na niego, to na lidera.
- No szlag mnie jasny trafia! Spójrzcie na nią, no patrzcie! Podrywa mi mojego Taemina! - powiedział, jak najciszej potrafił. Onew podrapał się po głowie. Wiedział, jak się czuł, ale wolał nic nie mówić...
- Uspokój się, Minho... Jesteś zbyt zazdrosny, wiesz? Przypomnieć ci...
- NIC MI, KURDE, NIE PRZYPOMINAJ!
Jonghyun, który właśnie wychodził z karety, zatrzymał się w połowie kroku. Również Taemin i Mery spojrzeli na nich ze zdziwieniem.
- Eee... - burknął Minho. - Tego...
- Panienko... - dosłownie z nieba spadł mu służący, który nagle stanął w drzwiach ogromnego zamku. Mery szybko zapomniała o wybuchu chłopaka i uśmiechnęła się lekko do służącego.
- Christophe... Mamy gości. Chcę, byś się nim dobrze zajął do dzisiejszego balu, dobrze?
- Naturalnie, milady.
Key uniósł pytająco brwi. Przez całe swoje życie marzył o własnym służącym, który będzie na każde jego zawołanie. I co zamiast tego miał? Śmierdzącego lenia zwanego inaczej Jonghyunem, któremu nawet nigdy się tyłka po herbatę nie chciało ruszyć! A teraz stał przed nim najprawdziwszy służący, tylko czekający na jego rozkazy... Oczywiście, wolał się nim nie dzielić z resztą zespołu, ale to zawsze coś, prawda?
- Proszę za mną. Pokaże wam pańskie pokoje.
- Widzimy się na balu, kochani! - powiedziała z uśmiechem księżniczka. Cała piątka skłoniła się z wdzięcznością, dziękując jej za wszystko. Dziewczyna tylko pokręciła głową.
- Przyjemność po mojej stronie. A teraz wybaczcie, zaraz mam lekcję jazdy konnej...
Nim któryś z nich zdołał powiedzieć cokolwiek jeszcze, księżniczka zniknęła im z oczu. Zadziwiająco szybko i bezszelestnie... Niesamowite.
- Niech mnie ktoś uszczypnie... - jęknął Jonghyun, jako pierwszy ruszając za służącym. Kiedy znaleźli się w środku, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wszystko było takie duże, eleganckie, królewskie... Zupełnie inne niż cokolwiek innego, co widzieli dotychczas w swoim życiu. A świadomość, że nikt nigdy z ich wieku nie zobaczy tych cud na własne oczy sprawiła, że poczuli się... wyjątkowi.
Taemin miał przyjemne dreszcze z tyłu głowy, kiedy dotykał delikatnie pozłacanych zdobień na poręczy ogromnych schodów. Uśmiechnął się delikatnie sam do siebie, przeczesując włosy palcami. Czuł się brudny, głodny i zmęczony, ale w otoczeniu tylu pięknych rzeczy zawsze poprawiał mu się humor.
Minho delikatnie pogłaskał go po policzku, ciesząc się, że Mery nie ma teraz z nimi. Pewnie znów zagadałaby JEGO Taemina, a tak ma go znowu tylko dla siebie... Uśmiechnął się, nachylając się nad jego uchem.
- Każę nam przygotować wspólną kąpiel, co ty na to?
- Hyung! - chłopak zarumienił się mocno, przez co wyglądał jeszcze bardziej dziewczęco. - A jeśli...
- Nie martw się. Nie pozwolę nikomu innemu widzieć cię nago... - mrugnął do niego, po czym natychmiast podszedł do służącego, mówiąc mu o tym. Maknae westchnął cicho. Ciepła woda pozwoli mu się odprężyć, a towarzystwo Minho... Tak, to zdecydowanie dobry pomysł. Najlepszy, na jaki Choi mógł w zaistniałej sytuacji wpaść...
* * *
Maknae dawno nie czuł się tak zrelaksowany i odprężony. Od godziny uśmiech nie schodził z jego ust, chociaż musiał rozstać się z Minho po ich długiej i bardzo intymnej kąpieli. Chłopak wciąż czuł dotyk jego ust na swoich. Na samo wspomnienie o ich długich pocałunkach oblewał się rumieńcem.
Key miał już dość rozanielonego i nie mogącego się skupić na niczym młodszego przyjaciela, który wcale go nie słuchał. Od dłuższego czasu Kibum starał się pomóc włożyć mu nową, piękną suknię, jednak brak współpracy ze strony Taemina bardzo go denerwował. Miał ochotę zdzielić go po głowie i wrzasnąć, by się ogarnął, bo nie może mu zawiązać tego cholernego gorsetu.
- Minnie, proszę... - ostatni raz zwrócił się do niego błagającym tonem, wzdychając głośno. O dziwo podziałało. Młodszy rzucił mu zaskoczone spojrzenie.
- Oh... przepraszam hyung. Zamyśliłem się.
- Możesz się zamyślać trochę później? Próbuję to na ciebie wciągnąć, ale... - szarpnął mocno za materiał gorsetu. Taemin jęknął cicho, marszcząc groźnie brwi.
- AŁA!
- PRZEPRASZAM, CHCIAŁEM MOCNIEJ.
- Nie zdziwiłbym się...
- Długo to jeszcze potrwa?
W drzwiach pojawił się Jonghyun, niedbale opierając się ramieniem o framugę. Sam od dłuższego czasu był gotowy do balu. Kiedy służba dostarczyła mu strój, aż się przeżegnał. Zaklinał, że tego nie ubierze, ale upór Key'a zrobił swoje. W końcu od dawna chciał go zobaczyć w czymś takim... O dziwo jednak, nie wyglądał śmiesznie. Nawet przesadnie wypudrowana twarz nadawała mu niebezpieczny, wampirzy wygląd...
Kibum westchnął jeszcze głośniej z wyraźną nutką irytacji.
- Jak widać. Minnie wcale nie chce współpracować. - szarpnął po raz kolejny, zapierając się nogami. Taemin zatoczył się lekko do tyłu, jednak udało mu się zachować równowagę. Zacisnął groźnie zęby, jednak nic nie powiedział.
- Bo wiecie... niedługo zaczyna się bal, a z tego co widzę, to Key nawet nie jest w połowie przygotowań...
- Ani mnie nie denerwuj. - chłopak zmarszczył idealnie wyregulowane brwi, posyłając mu mordercze spojrzenie. - Idź poszukać Minho, czy coś...
- Ale...
- Przeszkadzasz.
Gdy Kibum używał tego tonu, starszy Kim czuł dreszcze na plecach ze strachu. Z podkulonym ogonem wycofał się z komnaty, postanawiając zejść na dół i pogadać z Minho. Kiedy wychodził, poczuł na plecach tryumfalny uśmiech Key'a, jednak nie miał sił już na niego zareagować.
Wyraźnie zadowolony Key ponownie zajął się suknią Taemina.
- Widzisz? Z takimi to trzeba ostro. - mruknął, po czym uznał, że gorset jest juz wystarczająco ściśnięty. - Mam nadzieję, że możesz oddychać...
- Ledwo. - jęknął Taemin, zaciskając dłonie w pięści. Kibum uznał, że to wystarczy. Już nie mógł się doczekać, kiedy dokończy swoje dzieło i pokaże maknae Minho... Przecież był geniuszem w sprawie wizerunku! Nawet teraz, w siedemnastowiecznej Anglii poradzi sobie świetnie... Nie ma innej opcji!
* * *
- Dlaczego to tyle trwa...
Bal już zdążył się zacząć, jednak wciąż nikt nigdzie nie widział ani Key'a, ani Taemina. Kiedy Jonghyunowi udało się znaleźć Minho, stał już z Onew przy drzwiach i zażarcie o czymś dyskutował. Nawet nie musiał zgadywać, o czym. Nigdy przedtem nie widział, by obaj chłopacy byli aż tak zazdrośni - Minho o Taemina, a Onew o Mery. Trzeba było być ślepym, by tego nie zauważyć...
W pierwszym momencie wolał do nich nie podchodzić - obaj mieli wściekłość wymalowaną na twarzach i dłonie ciasno zaciśnięte w pięści, jednak gdy go zauważyli, rozluźnili sie gwałtownie. Kim posłał im pytające spojrzenie, ale o nic nie pytał.
Po paru minutach sala zaczęła się wypełniać ludźmi. To było niesamowite - jako jedyni mieli szansę być na prawdziwym balu organizowanym przez Karola II, którego nigdzie jednak nie widzieli... Za to Mery pojawiła się od razu. Onew na jej widok serce prawie wyskoczyło z piersi...
Dziewczyna, otoczona przez niezliczone damy dworu, zmierzała w kierunku środka sali, gdzie zebrały się najważniejsze osoby na balu. Miała na sobie szeroką, złotą suknię, bogato zdobioną, z szerokim dekoltem. W jej uszach błyszczały brylantowe kolczyki. Każdego po kolei obdarzała swoim zniewalającym uśmiechem, którego dosłownie nie dało się nie odwzajemnić..
Osłupiał całkowicie, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Jak przez gruby mur słyszał zniecierpliwione głosy kumpli, jednak on był w swoim własnym świecie z tą cudowną pięknością... która nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. A niech to szlag...!
- Czego ty chcesz, to Key i Taeś... Oni mogą się szykować dłużej, niż możesz sobie wyobrazić. - mruknął Jonghyun, wyraźnie poddenerwowany zaistniałą sytuacją. W sali rozległa się muzyka, płynąca od pięknego, białego fortepianu ustawionego w kącie pomieszczenia. Onew wciąż wodził wzrokiem za Mery, która jednak w pewnym momencie zniknęła mu z oczy.
- Ej... - zmarszczył brwi, jednak nikt nie zwrócił na niego uwagi. Jak zwykle.
- No ale... - zaczął Minho, drapiąc się ze zniecierpliwieniem po głowie. - Ile można?
- Stary, daj spokój...
Dookoła nich roznosiły się rozmowy w prawie wszystkich językach, jakie znali. Wciąż jednak dominował czysty, staroangielski akcent, za którym trudno było im nadążyć. Parę osób uważnie sie w nich wpatrywało, lecz nikt jak dotąd nie podszedł do nich i nie zaczął rozmowy. Nie dziwili się. Większość z nich pewnie nigdy w życiu nie widzieli na oczy żadnego Azjaty, a już na pewno nie takiego z kolorowymi włosami.
- No jak zaraz nie...
- Patrzcie! - powiedział Jinki, wskazując szczyt ogromnych schodów, na których właśnie pojawiły się trzy postacie. Cała sala umilkła, kiedy rozpoznali wśród nich księżniczkę.
- Zaraz, to Mery... i...
Drugą osobą był Key, uśmiechający się perliście do całej sali. Obaj trzymali za rękę trzecią postać, którą był nie kto inny, tylko Taemin...
W pierwszej chwili wszystkim dosłownie opadły szczęki. Minho od dawna uważał, że maknae jest piękny. Zawsze taki był, jednak teraz...
Nie umiał opisać tego, jak Taemin wyglądał. Był to widok tak zniewalający, że całą sala dosłownie westchnęła z zachwytu. Mery i Key zostali na szczycie schodów, wskazując chłopakowi miejsce, w którym stał Minho. Cudowny uśmiech jeszcze bardziej rozświetlił twarz młodego chłopaka. Uniósł lekko suknię w dłonie i ruszył schodami w dół.
Spotkali się w połowie drogi. Choi spojrzał z góry na swojego chłopaka, cudem powstrzymując się, by go nie chwycił w ramiona i mocno pocałować na oczach tych wszystkich ludzi.
- Jesteś piękny. - szepnął do niego po koreańsku. Taemin położył mu dłoń na ramieniu, po czym skinął głową w kierunku pianisty, który przerwał utwór w połowie.
- Nic nie mów. - odparł, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Zatańczmy.
Minho był zbyt szczęśliwy, by zauważyć jeden szczegół, który zupełnie nie pasował do tego pięknego obrazka... Zapomniał o tym zupełnie, a już niedługo mogło się okazać, że jest za późno.
JAY ! Nareszcie się doczekałam piękny rozdział *.* Zazdrosny Onew :D Pani Mary mnie wkurza wywołuje zazdrość u dwóch lśniących chłopców i zagaduje Taemina ! xD Znów jakieś wydarzenie... Minho !! JAK MOŻNA ZAKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE ?! Pisz szybciej błagam ! Albo będziesz miała na sumieniu zabitą osobę przez dłużący się czas oczekiwania na świetno-ciekawo-fantastyczne ff !
OdpowiedzUsuńJezus, z nieba mi spadłaś *-* dziękuję za komentarz, w końcu ktoś się odezwał *-* dziękuję i postaram się napisac jak najszybciej~
UsuńO mój Boże! Tak czekałam na kolejny rozdział! To jest takie.. takie.. wspaniałe! Uwielbiam to opowiadanie, jest moim ulubionym na twoim blogu. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Oszaleję chyba z tej niepewności!!! Genialne! Słodkie! Urocze! Fantastyczne! I nie wiem co jeszcze, bra, mi słów. Tak bym chciała już kolejny cudowny rozdział! Weny życzę zatem ^_^
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za komentarz *-*
UsuńNie wiem co się stało, ale dopiero teraz zauważyłam tą notę xd
OdpowiedzUsuńTo było tak mama pokazała mi nową drewnianą solniczkę, a ja w tym czasie przeglądam twojego bloga i patrzę co nowy rozdział?! I właśnie w tym oto momencie rzuciłam sobie tą solniczką z całej siły w kostkę *brawoja*
Co do rozdziału to świetny czekam na kolejne.
Minho nie bądź zazdrosny przecież znasz orientacje Taemin'a <3
~Hisako~
Ach i co do tego szczegółu to podejrzewam, że zmienili bieg historii, bo pianista przerwał utwór i wszyscy się na niego gapili -,-
UsuńAle to tylko moja zryta bania tak mi podpowiada *-*