wtorek, 15 stycznia 2013

Mamusia (WonYe)

Pairing - light WonYe (light, bo nie stanowi to głównego tematu ficka)
Autor - Yesung Oppa
Rodzaj - komedia
Beta - nie
Tytuł - "Mamusia"



Cześć. Jestem Choi Siwon i bardzo denerwuje mnie moja teściowa.
W zasadzie, to ona jeszcze nie jest moją teściową... Ale będzie, już niedługo. Pani Kim lewo zaakceptowała mój związek z jej synem, więc muszę się bardzo starać, by jej nie podpaść... Kto wie, co by było, gdybym nagle się jej naraził? Nie zamierzałem zrezygnować z tego ślubu. Kochałem Jongwoona, tylko...
Jego matka.
Już pomijając fakt, że od jakiegoś miesiąca wymaga, bym mówił do niej 'mamo'. Z jakiej racji niby? Przecież mnie nie urodziła! No ale uparła się, stara torba... Co więcej, Yesung nie ma nic przeciwko. I co w takiej sytuacji biedny ja mam zrobić...?
- Siwon, synku, wynieś śmieci!
- ... Dobrze, mamo.
- A potem, jakbyś mógł, to wyjdź jeszcze z psem, póki Jongwoon nie wrócił...
- ... Tak jest, mamuniu.
- A po drodze do apteki jakbyś jeszcze wstąpił... Strasznie bolą mnie dzisiaj korzonki. A podobno na to najlepszy jest jad żmii.
- No to mamunia napluje sobie na plecki.
- Słucham?
- Oczywiście, mamuniu.
- A, zanim wyjdziesz, to jeszcze mógłbyś odśnieżyć przed domem! Już praktycznie nie można dojść do tego...
I zanim mnie już kompletnie szlag trafi, wychodzę z domu, aż się za mną kurzy. Nie, żeby ona sama mogła wyprowadzić psa, czy iść do apteki. To jest, cholera jasna, po drugiej stronie ulicy! Ale nie, uparła się...
Więc musiałem lecieć po jakąś-tam maść na korzonki, poczekać, aż piesek mojego chłopaka zrobi zaiste 'zacną kupkę', odśnieżyć i jeszcze wrócić się, bo zapomniałem o śmieciach!
- Wiedziałam, że tak będzie... Siwon, synku, lepiej by było, jakbyś sobie to wszystko zapisywał, bo jak tak dalej pójdzie...
No niech ją szlag!
I tak najgorsze są cosobotnie wyprawy do sklepu. Hipermarketu się jej zachciało, głupie babsko... No ale nic. Yesung był w MouseRabbit, a że ja akurat miałem wolne południe, to się zaczaiła na mnie, aż wrócę z planu dramy... Od rana stała pod garażem i wypatrywała mojego auta.
- Czemu mamunia tak tutaj stoi? - próbowałem być miły... No cóż.
- BO LUBIĘ. Jeszcze dłużej siedzieć się nie dało?
- Wie mama... ja pracuję...
- Ale zakupy się same nie zrobią! Ech, jedźmy już, bo mi zaraz cukier skoczy...
Dziesięć głębokich oddechów... Czy pomogło? Skąd! Gdy tylko ponownie otworzyłem oczy, nic się nie zmieniło. Wciąż stała przede mną z tą samą, wkurzającą miną... Doprawdy, jak ten demon mógł zrodzić takiego świętego człowieka...?
- Dobrze, mamo.
I zaczęła się nasza wyprawa do hipermarketu. Wyobraźcie sobie – Ja, Choi Siwon i jego teściowa. W aucie. Pół godziny. W aucie. PÓŁ. KURNA. GODZINY. W AUCIE...
W milczeniu.
Dziękowałem Bogu chociaż za to. Że milczała! No to już był cud... Chyba naprawdę musiał jej ten cukier skoczyć... Jeszcze jakby mnie tak nie mierzyła wzrokiem...
- Siwon, synku... Jakoś jeszcze nie było okazji na poważnie porozmawiać o waszym ślubie...
No a już się cieszyłem... Znowu się zaczyna. Boże, dopomóż...
- Taak? - spytałem, usiłując znaleźć jakieś wolne miejsce na parkingu.
- Bo to w sumie już za miesiąc. Więc może, nie wiem... Ruszyliście jakoś z przygotowaniami?
- Oczywiście. Niech się mamunia nie martwi. - odparłem sucho, czekając cierpliwie, aż jakiś debil w końcu raczy wyjechać. - Poradzimy sobie.
- Oj nie wiem, nie wiem...
Zacisnąłem palce na kierownicy. Jeszcze chwila, a naprawdę stracę cierpliwość.
- Mamo, to nasza sprawa, naprawdę, proszę się nie martwić. - powoli wjechałem w wolne miejsce, wyłączając gaz. - Jesteśmy na miejscu.
- No dobrze... Ale pamiętaj, że zawsze mogę pomóc...
- Tak, jasne...
- Słucham?
- Wysiada mama?
Zły ruch. Prychnęła głośno, od razu się nabzdyczając. Nosz kur...
Jak się spodziewałem, pod sklepem czekało już na nas (na mnie?) dość pokaźne miasteczko paparazzi i fotoreporterów, którzy już najwidoczniej wyczaili, gdzie robię cotygodniowe zakupy. Pani Kim oczywiście zaczęła marudzić... Starałem się jej nie słuchać, ale...
- No ale żeby już człowiek nie mógł normalnie zrobić zakupów...! Wszędzie się pchają, jakbyśmy nie mogli mieć choć trochę prywatności... Doprawdy nie rozumiem, jak Jongwonnie z nimi wytrzymuje... Mnie by chyba szlag trafił.
- Przydałoby się...
- Słucham?
- Chodź, mamo, bo zaraz nas nie przepuszczą do środka.
CUDEM udało nam się dostać do sklepu. Oczywiście nie obyło się od, jak to mamunia ma w zwyczaju, zdzielenia jakiegoś biednego człowieka po głowie torebką. Szybko chwyciłem ją za ramiona i wprowadziłem do sklepu, by nie zrobiła jeszcze jakiegoś większego kotła... Zresztą, to już i tak była kaplica.
- Co mamunia robi?!
-  Dobierał się do mnie! A ty, zamiast mi pomóc, to jeszcze krzyczysz na biedną, starszą...
- Lepiej chodźmy zrobić te zakupy, mamo.
Zakupy z teściową wyglądają zawsze tak samo – ona kupuje, ja płacę. Zazwyczaj zostawiam w tym sklepie kupę forsy, bo oczywiście ona nagle wszystkiego nie ma, albo jej brakuje... Serio, gdyby nie fakt, że do ślubu zostało tam mało czasu, to już dawno bym stracił cierpliwość...
Ale nie. Obiecałem sobie... Dotrwam do uroczystości, a potem...
Cóż. Pewnie potem będzie tak samo... Ale nieważne.
Sklep to jednak nie jest najgorsze, co może być. Dlaczego mamusia zawsze musi nas odwiedzać w najmniej oczekiwanym momencie. Wyobraźcie sobie – sobotni wieczór, romantyczna atmosfera, muzyka, kwiaty i truskawkowy lubrykant, kiedy to...
- Słyszałeś? Dzwonek do drzwi.
- Idź otwórz.
- Ale... Sungie, jeśli to twoja mama?
- Tym lepiej, żebyś to właśnie ty otworzył drzwi.
Czy ja jestem jakimś zasranym jasnowidzem?! Ledwie otworzę te pieprzone drzwi, a ona już wpycha nam się na chama do mieszkania.
- O, mamunia... - zdążę jeszcze tylko powiedzieć, zanim ona zacznie swoje wywody.
- Co tu tak ciemno? I gorąco, okna byście pootwierali, udusić się idzie... Czemu te żółwie mają tak brudno? A widziałeś, jaki syf macie w zlewie? Zaraz, a te świeczki? Przecież chałupa wam się przez nie spali! Doprawdy, synku, nie myślisz już nic... Gdzie Jongwonnie?
- Na górze. - mówię przez zaciśnięte zęby. Głupia, stara jędza!
Nazywam się Choi Siwon i jestem pod pantoflem swojej przyszłej teściowej. Tak, wiem jak to brzmi. Nie śmiejcie się ze mnie, bo to nie jest zabawne! Powiem wam jedno, coś, co kiedyś usłyszałem od Han Genga:
"Nawet słaby człowiek wytrzyma z jędzowatym małżonkiem, ale tylko ktoś naprawdę silny może wytrzymać ze swoją teściową."

4 komentarze:

  1. Czemu tutaj nie ma żadnych komentarzy?! O.O Hahahahahahha! Padłam po prostu! XD Rozwala mnie "mamunia" i jej sposób bycia. Nikomu bym nie życzyła takiej teściowej! No nic, podobało mi się i to baaaaaaaaardzoooooooo! Opowiadanie było genialne jak z resztą wszystkie Twoje dzieła. ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest niesamowite xd więcej takich oneshotów proszę ^^ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O Bożenko, umieram X"DDDDD
    Powoli czytam wszystkie twoje ficzki i przekonujesz mnie do WonYe. Sama się temu dziwię,kiedyś tak hardo szipowałam YeWooka ;;
    Ale opowiadanko piękne, naprawdę <3 XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaha niesamowite 😂 Mam nadzieję że moja przyszła teściowa Pani Min będzie miesza 😂 Szczerze współczuję

    OdpowiedzUsuń