piątek, 11 stycznia 2013

KacSeul (I)

Rodzaj - komedia
Pairing - parę jest. (Super Junior)
Tytuł - KacSeul
Autor - Yesung Oppa
Beta - Nie







Dedykuję synkowi, który daje dupy Eunhyukowi, a potem pije ze mną polską wódkę. Wiedz, że jesteśmy z ojcem z Ciebie dumni!





1. Spodziewaj się najgorszego, gdy kumple planują Twój wieczór kawalerski.





Po wielu latach spędzonych razem i prób przekonania się do tego, w końcu to zrobił – Shindong oświadczył się swojej dziewczynie.
Zrobił to jak na prawdziwego dżentelmena przystało – na romantycznej kolacji, wśród kwiatów, cudownych potraw i zapachów. Co więcej, zgodziła się! Chłopak nie posiadał się ze szczęścia. Od razu polecił menagerowi, by przekazał tą szczęśliwą wiadomość prasie i kolegom.
Reakcje zespołu były... no cóż, różne. Niektórzy się cieszyli jego szczęściem i gratulowali mu. Inni natomiast martwili się, że to zaszkodzi ich wizerunkowi... Hee jednak się nimi nie martwił. Heechul zawsze marudził, a Leeteuk... No, po nim się można było tego spodziewać.
Pierwszej nocy nie spał z podniecenia – żeni się! On, Hee Shindong niedługo poślubi  miłość jego życia! Wiedział, że wielu jego kumpli może tylko o tym pomarzyć, przez co cieszył się jeszcze bardziej.
Jednak nie przewidział tego, co zastanie go następnego dnia...
- No tego, więc... Zebraliśmy się tutaj, żeby przedyskutować bardzo ważną sprawę dotyczącą Shindonga... - Kyuhyun złożył ręce, kładąc je na stole. Uważnie przyjrzał się każdemu chłopakowi z osobna. - Pewnie wiecie, o co mi chodzi...
- Jeśli chodzi o prezent, to ja bym mu kupił odkurzacz. - wzruszył ramionami Donghae. Ryewook roześmiał się cicho pod nosem, reszta cicho przytaknęła.
Cho wywrócił oczyma.
- Aleś ty głupi. Nie o prezent mi chodziło! Raczej o coś ważniejszego...
- To znaczy...?
- ... to znaczy wieczór kawalerski, ćwoku.
Wszystkim jak na zawołanie oczy zaświeciły się z podekscytowania. Na myśl o świetnej i całkowicie bezkarnej zabawie od razu poprawił im się humor.
- O rety, myślicie o tym samym, co ja? - Yesung wyprostował się gwałtownie, a na jego ustach pojawił się głupawy uśmiech.
- Jeśli znowu chodzi ci o załatwienie sprzętu do sado-maso, to odpuść sobie, zboczeńcu. - skrzywił się Heechul, całkowicie ignorując groźną minę młodszego kolegi i nierozumiejący wyraz twarzy Siwona.
- A tancerki? Dużo tancerek? - spytał Ryewook, drapiąc się po głowie.
- Kolego, w tym zespole osób, które lubią kobiety jest może... ze trzy. - odparł Sungmin, z udawanym zainteresowaniem oglądając swoje paznokcie.
- No to tancerze?
- ... już lepiej. Tylko z kaloryferem...
- Minnie, czy to jakaś aluzja? - zmrużył oczy Kyuhyun, wychylając się w jego stronę.
- Skąd ci to przyszło do głowy...?
- W sumie tancerki też mogą być... Potańczyłbym z nimi... - rozmarzył się Heechul, opierając brodę na dłoniach.
Siwon uniósł pytająco brwi.
- A co na to Hannie?
- Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
- Pewnie i tak nikt tego nie będzie pamiętał... - odparł Eunhyuk. Donghae pokiwał głową potwierdzająco.
- Jezu, po tym wszystkim chyba będę się spowiadał przez dwie godziny... - westchnął Choi.
- Czekaj, czyli chodzisz się spowiadać po każdej nocy? - zapytał Jongwoon z wyrzutem, gwałtownie sztywniejąc.
- Eee...
- A ja to bym zjadł baton...
- PRZYMKNIJCIE SIĘ WSZYSCY!
W jednym momencie w pokoju zapanowała cisza. Wszyscy patrzyli na lidera, który, cały czerwony na twarzy, trząsł się ze zdenerwowania.
- Eee... Hyung, spokojnie, bo ci coś pęknie... - jęknął Sungmin, na wszelki wypadek się od niego odsuwając.
- Cholera, nie możemy tego urządzić tak, żeby znowu nie było kłopotów? Przypomnieć wam, co było po ostatniej takiej imprezie...? No dobra, sam nie pamiętam. W każdym razie, jesteście... Cholera, Shindong idzie.
- Na miejsca!
Zareagowali błyskawicznie. Kyuhyun zerwał się z krzesła i popędził w kierunku kanapy, by po chwili się na nią uwalić i włączył telewizor. Sungmin z dużym poślizgiem wylądował koło niego z książką w ręku. Donghae założył fartuch i stanął przy kuchence, udając, że robi śniadanie. Heechul wyciągnął spod stołu laptopa i szybko zalogował się na twittera. Przed resztą Yesung postawił talerze, pałeczki i jedzenie z lodówki, po czym ponownie opadł na krzesło. Eunhyuk jeszcze zdążył wziąć gazetę ze stojaka, po czym w progu kuchni stanął Shingong. Jego włosy sterczały na wszystkie strony, a on sam sprawiał wrażenie zmęczonego i niewyspanego.
Pierwszy pomachał do niego z Siwon ze swoim zwyczajnym, perfekcyjnym uśmiechem na ustach.
- Jajecznicy? - spytał Jongwoon, wskazując na swój talerz.
- Niee... tylko dajcie mi herbaty. Dużo herbaty.

* * *

W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany przez wszystkich dzień... Nie, nie ślub. On sam miał się odbyć dopiero następnego dnia...
Wieczór kawalerski.
Kyuhyun już od godziny stał na dole, wyczekując 'Tajemniczej ciężarówki' jak ją nazwał. Na tę porę roku było jednak dość zimno, ale on uparł się, by nie brać kurtki. Eunhyuk przyglądał mu się z okna, marszcząc brwi.
- Jak myślisz, co będzie w tej jego 'ciężarówce'? - spytał Siwona, który właśnie próbował się wbić w swoje ulubione spodnie, które (na jego nieszczęście) były dość... obcisłe. Klnąc pod nosem, na czym to świat stoi, obijał się o ściany, łóżko i podłogę, jednak za nic w świecie nie chciał zrezygnować z owej rzeczy.
- Zioło. - odparł, głośno dysząc.
- Jesteś pewien?
- Stary, to Kyuhyun! Co innego on może załatwiać?
- W sumie racja... Ej, a to nie są czasami spodnie Yesunga?
Choi zatrzymał się gwałtownie, po czym spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela. Zsunął je z siebie i przyjrzał się im dokładnie.
- Cholera... - syknął, rzucając je na drugi koniec pokoju. - Jestem kretynem!
- Nie zaprzeczę... - burknął Hyukjae, odwracając się ponownie w kierunku okna. Akurat w tym momencie pod budynek podjechała szeroka ciężarówka z logiem mrożonek. Mocno wkurwiony Kyuhyun podbiegł do niej, wyraźnie opieprzając kierowcę.
- Trochę to zajmie... Może weźmiesz te czerwone? - spytał, ponownie zerkając na Siwona, stojącego przed otwartą szafą ze zbolałą miną.
- Gdzie ty je widzisz? - zmrużył oczy, zaglądając głębiej do mebla. Eunhyuk podszedł do niego i ściągnął z samej góry czerwone zawiniątko, nie rzucające się kompletnie w oczy na pierwszy rzut oka.
- Dzięki. Co ja bym bez ciebie zrobił... - westchnął Choi.
- Zginąłbyś... w tym syfie.
- Ta...
- CHŁOPAKI, JEST TOWAR! - zziajany Kyuhyun wparował do pokoju akurat w tym momencie, w którym Siwon zakładał na siebie odzież. Zatrzymał się gwałtownie, patrząc na niego ze zdziwieniem. - Eee... no to ten...
- Kyu, wynocha się ogarnąć! - w progu pojawił się Sungmin, patrząc na niego krytycznie. On sam był już prawie gotowy, chociaż do imprezy zostało jeszcze prawie półtorej godziny.
- Oczywiście... Tak tylko wpadłem poinformować... I wisicie mi za to loda!
- KYUHYUN!
- ... TAKIEGO CZEKOLADOWEGO, ZBOCZEŃCE! Dużego, na patyku. - mruknął, wywracając oczyma. - No nic. Lepiej już pójdę, skoro nikt mnie tu nie chce.
- Minnie, weź mi tego debila przed oczu, bo nie ręczę za siebie. - warknął Eunhyuk, zakładając ramiona na piersi. Chłopak chwycił młodszego za kołnierz, po czym zamknął za nimi z głośnym hukiem drzwi.
- Tak że tego... Gdzie Yesung i Hae? - spytał Siwon, kiedy w końcu udało mu się zapiąć spodnie.
- W łazience, szykują się.
- OD GODZINY?!
- Jeszcze trochę to potrwa... Lepiej, żebyś uzbroił się w cierpliwość.
- Jesus Christ... - jęknął cicho, po czym żaden z nich już się więcej nie odezwał.

* * *

- Hyuuuuuuung...! - po raz kolejny w całym domu rozległ się głos Siwona, który był już praktycznie na skraju. Jeżeli zaraz nie wyjadą, spóźnią się i Shindong przybędzie na miejsce wcześniej od nich... A wtedy z niespodzianki nici. A to przez kogo? Oczywiście Jongwoona i Donghae, którzy już od trzech godzin nieustannie okupowali łazienkę.
- Nie marudź, zaraz wychodzimy! - odpowiedział mu zniecierpliwiony Kim. Choi osunął się ze zrezygnowaniem na kolana.
- Yesunggie, ani mnie nie denerwuj... - odparł, chowając twarz w dłoniach. - Zaraz. Się. Spóźnimy. I TO BĘDZIE WASZA WINA.
- ...
- Ja pierdole... Wybacz mi, Boże.
Reszta zespołu była równie poddenerwowana, chociaż nie dawała tego po sobie aż tak poznać. Sześć osób stało w równym rzędzie z kamiennymi wyrazami twarzy, co chwilę zerkając na zegarek, lub przez okno.
- Hyung, zrób coś, bo ja zaraz coś im zrobię... - westchnął Kyuhyun, przestępując z nogi na nogę. Siwon zmrużył oczy.
- Nie widzisz, że próbuję? Ale oni jak zwykle mnie... - w tym momencie musiał się szybko odsunąć od drzwi, gdyż te otworzyły się gwałtownie. W jego progu stanęły dwie postacie, na widok których całemu zespołowi dosłownie opadły szczęki.
Donghae miał na sobie luźny, biały tshirt, na który narzucił marynarkę z podwiniętymi rękawami. Cienki, bladoróżowy pasek podtrzymywał szare spodnie które doskonale opinały to, co trzeba. Wysokie buty, niedbale zapięte, a także wąski zegarek na nadgarstku i cienki łańcuszek zwisający z szyi dopełniały jego perfekcyjny strój. Włosy były w doskonale ułożonym nieładzie, delikatnie opadające na jego kark i czoło. Oczy, pociągnięte delikatną kreską patrzyły na wszystkich krytycznie. W tamtym momencie Eunhyuk miał ochotę paść przed nim na kolana.
- Rety, Hae... - zdążył tylko wystękać, kiedy ten podszedł do niego, a do jego nozdrzy doleciał delikatny zapach jego ulubionych perfum. - Jesteś doskonały.
- Wiem. - odparł, a zaraz potem z łazienki wyszedł Yesung...
Na czarną, elegancką koszulę narzucił ciasną kurtkę z ramionami obitymi beżowym futrem. Czarne spodnie były nieco luźne w kroku, jednak niżej bardzo dokładnie przylegały do zgrabnego ciała Jongwoona. Na nogach miał martensy, a z jego szyi zwisała ogromna ilość złotej biżuterii. We włosach i w kącikach oczu mienił się brokat. Na jego widok Siwon przeżegnał się, błagając w myślach, by mu przebaczono, ale Yesung wyglądał dosłownie jak młody bóg. Jego ręce same popędziły się w jego kierunku, przyciągając go do niego gwałtownie.
- Gdyby nie to, że mamy dzisiaj ważną imprezę, na którą nie możemy się spóźnić, wziąłbym cię tu i teraz. - szepnął mu do ucha tak, by tylko on to usłyszał. - Pięknie wyglądasz. Jestem ci skłonny wybaczyć te trzy godziny w łazience.
- Wiem. Dziękuję. - mrugnął do niego tajemniczo, po czym klasnął w dłonie. - No, to dalej chłopaki, do busa! Przecież musimy tam być prędzej od króla wieczoru!

* * *

Cudem udało im się zdążył na czas, gdyż samochód Hee utknął w korku. Każdy z nich bał się, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. W końcu wieczór kawalerski jednego z nich to nie byle co! Musi się udać, bo jak nie, to będzie katastrofa.
Gdy tylko weszli do klubu, natychmiast zajęli się przygotowaniami. Parę minut później przyjechali striptizerzy i striptizerki, których Ryewook zaprowadził do garderoby, by mogli się przygotować. Leeteuk rozmawiał z barmanem na temat drinków i wódki, Heechul zajmował się oświetleniem, a  Eunhyuk jedzeniem. Reszta wypatrywała samochodu Shindonga, który w każdej chwili mógł się zjawić.
Po dwudziestu minutach na parkingu pojawił się czarny hyundai Shindonga. Heechul dał znak, by zgasić wszystkie światła, a wszyscy pochowali się za czerwonymi sofami i pod stołami. Niczego nie spodziewający się Shindong, pchnął drzwi klubu i stanął w progu.
- No dobra, chłopaki, to co...
- SUPRAJS~~!
Chłopak podskoczył z zaskoczenia na widok ogromnej ilości ludzi i światła, która wystrzeliła w jego stronę. Rozległa się muzyka, jednak on wciąż nie mógł się otrząsnąć.
- Hannie przesyła ci pozdrowienia! - powiedział Heechul, z uśmiechem na ustach machając mu przed nosem telefonem. - Dzisiaj nie mógł przyjechać, ale na weselu już będzie~~
- Tak samo jak Kangin, Kibum, Henry i Zhou Mi. Swoją drogą szkoda, że ich tu teraz nie ma... Ale cóż, zawsze będzie można to powtórzyć! - odparł Donghae, prowadząc chłopaka w głąb klubu. - Proponuję, byśmy się najpierw napili na rozluźnienie!
- Dobry pomysł! Barman pracuje właśnie nad drinkami mojego pomysłu... - powiedział tajemniczo Leeteuk.
- Doskonale! - krzyknął Siwon, klepiąc Hee niezbyt delikatnie w plecy. - Oj, no daalej, Shinnie, to twój wielki dzień! Zabaw się z nami, bo być może to twoja ostatnia szansa...
Wtedy dotarło do niego, że być może Choi ma rację. Chłopaki tyle dla niego zrobili, przygotowali to wszystko, wydając kupę forsy i nerwów... I jeszcze udało im się to utrzymać w tajemnicy przed nim. Tak! To doskonały pomysł. Zabawi się, a jutro poślubi kobietę swoich marzeń jak każdy, normalny człowiek.
- Wiecie co... Tak zrobię. Chodźmy się napić! - roześmiał się głośno, po czym ruszył pierwszy w kierunku baru.

* * *

Obudził się z tak potwornym bólem głowy, że przez pewien moment nie mógł się skupić na tym, by oddychać. W samą porę sobie o tym przypomniał, jednak wciąż nie mógł się zmusić do tego, by otworzyć oczy. Minęło dużo czasu, zanim odzyskał czucie w kończynach. Chwilę później zaczął odczuwać ból, jakby coś ciężkiego uciskało jego klatkę piersiową.
Ryewook warknął głośno, próbując przekręcić się na bok, jednak Coś umiejętnie mu to utrudniało. Kiedy już postanowił otworzyć oczy poczuł, że jest mu przeraźliwie zimno.
Najpierw nie widział nic. Potem znowu nic, tylko to było białe... nie, zaraz. Niebieskie. Niebieskie z białym... Niebo? Chyba tak. To by wyjaśniało, dlaczego jest mu tak zimno. Musiał być na dworze... Albo na balkonie.
Rozejrzał się z trudem, gdyż ledwo mógł poruszać głową, która mu dosłownie pękała z bólu. Podniósł się do siadu, sycząc cicho. Wtedy oto dotarło do niego, że jest całkiem nagi. No, może nie całkiem, bo na jego brzuchu spoczywa ogromna głowa lwa...
Zaraz, LWA?!
- ŁOO KURWA! - krzyknął, jednak miał tyle oleju w głowie, by go nie obudzić. Drżącymi rękoma zsunął zwierze ze swojego ciała, po czym wstał na równe nogi, zataczając się lekko.
Był na ogromnym balkonie, a dookoła niego nie było żadnej żywej duszy... No, oprócz lwa. Wszędzie walało się mnóstwo butelek po alkoholu i opakowań po kondomach. Ryewook zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć cokolwiek, niestety z marnym skutkiem. Bojąc się, by ktoś go nie zauważył, szybko ruszył w kierunku drzwi do pokoju.
Samo pomieszczenie wyglądało sto razy gorzej. Praktycznie nic tam nie było nienaruszone, łącznie z kanapą, która w wielu miejscach była porozrywana i telewizorem, który... Szkoda gadać. Chłopak chwycił pierwszą z brzegu narzutę (czy co to do cholery było) i rozejrzał się w poszukiwaniu kogoś znajomego... I znalazł.
W kuchni był Leeteuk, rozciągnięty niedbale na całym blacie, spał sobie w najlepsze. Jednak on, w przeciwieństwie do Ryewooka, miał na sobie ubranie. Chłopak postanowił go natychmiast obudzić. W końcu to lider, powinien wiedzieć, co się działo...!
- Teuk wstawaj... Słyszysz? Wstawaj, idioto, nie wiem, co się dzieje i gdzie jesteśmy... - potrząsnął go w ramię. Po paru próbach głowa chłopaka gwałtownie wystrzeliła w głowę tak, że w połowie drogi spotkała się z lampą, zwisającą z sufitu.
- Co... AISSHH, CHOLERA! - warknął głośno.
- Cicho, bo zbudzisz lwa!
- Co? Jakiego lwa... Wookie, dlaczego wyglądasz jak Rzymianin? - Leeteuk zmarszczył brwi, rozglądając się krytycznie dookoła. - Co tu się stało? Gdzie jesteśmy? Czemu leżę na blacie?
- Tego właśnie próbuję się dowiedzieć. - odparł. - Trzeba poszukać reszty.
- Dobra. - zlazł niezgrabnie z blatu, po czym przeczesał włosy palcami. - Ja nie mogę, jak mi łeb nap...
- No co ty nie powiesz?
Ruszyli korytarzem. Ryewook coraz bardziej utwardzał się w przekonaniu, że nie są w pokoju hotelowym. To wyglądało jak apartament, na dodatek dość obszerny... I miał więcej, niż dwie sypialnie...
W pierwszej z nich znaleźli Kyuhyuna i Sungmina. Pokój był całkowicie zdemolowany, jedyny mebel, jaki pozostał w jednym kawałku, to łóżko. Sungmin leżał w bardzo dziwnej pozycji, natomiast Kyuhyuna poznali tylko po nogach, które jako jedyne wystawały mu spod kołdry.
- Dobra, im chyba nic nie jest... Idziemy dalej.
W następnej sypialni znaleźli Eunhyuka i Donghae. Oni jednak już nie spali. Gdy tylko otworzyli drzwi, do ich uszu dobiegły głośne przekleństwa miotane przez Hyuka na lewo i prawo.
- Co się stało? - spytał Leeteuk, patrząc na nich krytycznie.
- PATRZ! - starszy odwrócił się gwałtownie, wskazując na swój bok. Znajdował się na nim wciąż jeszcze świeży (i wcale nie mały) tatuaż przedstawiający... nagiego Donghae!
- O w dupę... - Ryewook wytrzeszczył oczy. - J-jak to się stało?
- Sami chcielibyśmy wiedzieć... - mruknął Hae, nie podnosząc głowy z kolan. - Rany, zaraz się porzygam... Znowu...
Chłopak postanowił zostawić lidera z nimi, a sam ruszył w kierunku następnej sypialni. Zastał w niej Siwona i Yesunga, którzy też byli już na nogach.
Gdy tylko pchnął drzwi do pomieszczenia, na jego ramionach pojawiły się dłonie młodszego z chłopaków.
- Wookie, pomóż nam...!
- A wam co się stało?
- Wookie, my... chyba wzięliśmy ślub. - powiedział Jongwoon, zagryzając wargę ze zdenerwowania.
- CO KURWA?! ALE JAK?!
- NIE WIEM! Patrz, tam są papiery... A co gorsza, data jest dzisiejsza... A miejsce, to Nowy Jork...
- ... JAK TO NOWY JORK! T-to niemożliwe... Przecież byliśmy w Seulu... To...
- Nie możemy być w Nowym Jorku, to niemożliwe... - jęknął Yesung, ukrywając się pod kołdrą. Ryewook czuł, że zaraz zemdleje. W głowie miał mętlik...
Co oni, do larwy nędzy, narobili...?
- LUDZIE! - do pokoju wleciał Shindong. On sam nie prezentował się najlepiej. - Obudziłem się  w łazience, chciałem wyjść na balkon... Wiecie, co tam jest...? LEW!
Siwon wytrzeszczył oczy, patrząc to na niego, to na Ryewooka.
- Lew? Ale...
- Co tam lew! Shindong, czy ty wiesz, gdzie jesteśmy?
- Eee... Właśnie...
- W NOWYM JORKU. W PIERDOLONYM NOWYM JORKU, W PIERDOLONYCH STANACH!
- ...CO?! - zdążył tylko powiedzieć, po czym zemdlał, osuwając się bez życia na ziemię. W tym momencie w drzwiach stanęła reszta. Każdy z nich miał przerażenie wymalowane na twarzy.
- Słuchajcie, Hee... A jemu co jest? - Kyuhyun wskazał na Shindonga, barykadującego wejście do pokoju. - Nieważne... Słuchajcie chłopaki, mamy problem?
- Jaki znowu?
- ... Nigdzie nie ma Heechula. Chyba go... zgubiliśmy.

9 komentarzy:

  1. HAHHAHHAHAHHAHAHHAHAH xDDDDD
    POPŁAKAŁAM SIĘ xD To było takie, nooo... Ja nawet nie wiem, jak to opisać xD Biedny Wookie, biedny Hyukjae... BIEDNI WSZYSCY :D LOOOL, oni są w Stanach, z lwem i bez Heechula... CO BYŁO W TYM "AUTORSKIM" DRINKU LEETEUKA? :D <3 CHCE NASTĘPNY ROZDZIAŁ <3

    Ps. WCALE nie daje dupy Eunhyukowi, umma~! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mhahah, dziękuuję <3 Nie wiem, nie wnikam, ale znasz Teuka XDD
      JAK TO NIE. SAM SŁYSZAŁEM... XDDD

      Usuń
  2. Świetny rozdział *v*
    Chcę więcej. Ojeju oni są w Stanach A Heechul gdzie jest?! O_O
    Czekam i weny życzę
    ~Hisako~

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli ten tekst "A ja to bym zjadł batona" jest z bestów,to się pochwale,e jego autorem jest mój brat xDD
    OMG!OMG! Rozpierdolił mnie ten rozdział xDD

    Jokie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego autorem jest Niekryty Krytyk. XDD
      Dziękuję ^^

      Usuń
  4. KOCHAM CIE XDD
    tak wiem, juz to pisalam ale to jest swietne XD sikam z tatuazu XDD w tym momencie spadlam z lozka XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozwałka w stylu Super Junior! Czyli piękno w swojej prostocie. Domyślałam się, że po całej zabawie może być nieciekawie, ale żeby aż tak? Jesteś genialna!
    Hae i Yesung musieli wyglądać... *Q*
    Haha, zjarany Kyu czeka na zioło XD

    Świetne, śmieję się moim przerażającym śmiechem na cały dom, weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu mi to trochę przypomina kac Vegas XD

    OdpowiedzUsuń